Lubię fantastyczne antologie. Nawet bardzo. Dlatego z chęcią sięgnąłem po zbiór dziesięciu historii mniej lub bardziej związanych z tytułem „Jeszcze nie zginęła”.
Poniżej postaram się pokrótce opisać każde z opowiadań osobno i ocenić je z użyciem skali ocen szkolnych (ach, te zboczenia zawodowe…;)) Z uwagi na obecność w Internecie co najmniej dwóch dłuższych recenzji, przyjąłem taką właśnie formę.
1. Rafał Dębski „Pocałunek lasu”.
Akcja opowiadania dzieje się w okupowanej przez hitlerowców Polsce, po niemieckiej agresji na Związek Radziecki, czyli po roku 1941. Narratorem jest niemiecki żołnierz, świadek i uczestnik walki z polskim podziemiem. W jego opinii bojownicy AK to zwykli bandyci, a sama Polska jest krajem znienawidzonym i przeklętym. Za pacyfikacje wsi i gwałt na młodej łączniczce kolegów z oddziału i jego samego czeka zasłużona kara… Ocena: po dłuższym zastanowieniu stawiam 4.
2. Milena Wójtowicz „Joanna i aniołowie”
Krzysztof jest mocno wierzącą osobą. Zdaje testy mające określić autentyczność i siłę jego wiary, gdzie nagrodą jest możliwość ujrzenia… aniołów. Gdy już dostępuje tego zaszczytu nie wszystko okazuje się takie, jak sobie wyobrażał. Krótkie opowiadanie, w którym Polska pozostaje w stanie bliżej nieokreślonego konfliktu militarnego. Ocena: 4+.
3. Rafał W. Orkan „Wystawa okrucieństw”.
Pierwsza mocna, naprawdę wyrazista pozycja w antologii. Autor serwuje sporą dawkę ironii zabarwionej czarnym humorem. W Polsce przyszłości nawet czternastolatce można podarować bilecik do kliniki aborcyjnej jako prezent na święta, a ludzie roztkliwiają się nad nieudanym dzieciństwem i problemami seryjnych morderców. Ci posiadają cieszące się sporym zainteresowaniem profile internetowe z „bogatymi” galeriami. Bohaterka ma na imię Anna i wykonuje zawód dziennikarki, choć w jej przypadku słowo to należy wziąć w duży cudzysłów. Anna jest zdolna dosłownie do wszystkiego, aby telewizyjnym widzom dostarczyć taniej sensacji i sztucznie wywołać niby prawdziwe emocje. „Galeria okrucieństw” to mocna rzecz, pachnąca absurdem krytyka zjawisk związanych z mass-mediami (i nie tylko), celowo naszkicowanych przez autora grubą kreską. Oryginalne, nieco dłuższe od poprzednich opowiadanie zasługuje na 5.
4. Tomasz Duszyński „Strażnik”.
Wizja stara prawie jak sama fantastyka, bo opierająca się na istnieniu rzeczywistości równoległych. Istnieje zatem kraj, w którym żyjemy my oraz Polska zasługująca na miano światowego mocarstwa, a może nawet imperium. Sam pomysł troszeczkę przypomina mi to opowiadanie autorstwa Jarosława Grzędowicza „Buran wieje z tamtej strony” tyle tylko, że te akurat dotyczy Rosji i jest w mojej ocenie wyraźnie lepsze. Wracając do „Strażnika”: pomiędzy dwoma rzeczywistościami istnieje silna zależność. Mianowicie im gorzej dzieje się „u nas” (zabory, okupacja hitlerowska, podległość Sowietom), tym lepiej rozwija się ojczyzna w drugim świecie i na odwrót. Okazuje się dodatkowo, że istnieje jeszcze jedna Polska, której sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia. Sprawnie napisane, co najmniej przyzwoite opowiadanie z lekko sensacyjnym charakterem czyta się z zaciekawieniem i oczekiwaniem na finał. Czuć w nim wyraźnie nie tylko narodowe tęsknoty ale także... kompleksy. Mając na uwadze punkty zwrotne w naszej historii czy historii w ogóle zawsze można zadać szereg pytań z gatunku „co by było gdyby…?”. Na przykład co by było gdyby Jan III Sobieski po zwycięstwie pod Wiedniem poszedł kilka kroków dalej i uderzył na Turcję? Gdyby wyprawa zakończyła się sukcesem, sto lat później być może nie doszłoby do rozbiorów i tak dalej.
W pewnym sensie odpowiedzi na takie pytania znajdziecie w tym opowiadaniu. Ocena: 4+.
5. Andrzej Pilipiuk „Lazaret”.
Ostatnie lata, kiedy Polska pozbawiona jest państwowości, trwa pierwsza wojna światowa. Wędrowycz -jeszcze jako młodziutki Kubuś- i jego ojciec zostają pojmani przez pruski patrol, a następnie postawieni przed sądem polowym za grabienie trupów na pobojowisku.
Napiszę wprost: delikatnie mówiąc nie przepadam za wykreowaną przez Pilipiuka postacią Jakuba, tym bardziej za tego rodzaju fantastyką. Mam wrażenie, iż takich opowiadanek pisarz mógłby naprodukować (celowo używam tego słowa) bardzo, bardzo dużo z zachowaniem poziomu rzemieślnika. Na okładce książki nazwisko tego pisarza napisane jest największą czcionką co zupełnie nie ma odzwierciedlenia w jakości opowiadania, które wydaje się najsłabszym w całym zbiorze. Krótko i małociekawie, dlatego też „Lazaret” mogę ocenić na 3+. Fani twórczości wymienionego pana zapewne się ze mną nie zgodzą.
6. Andrzej W. Sawicki „Grabarz i ogrodniczka”.
O, właśnie! Taką fantastykę lubię i poważam. Konkretna wizja stworzona przez wyobraźnię pisarza, a do tego, co najważniejsze, w umiejętny sposób „sprzedana” czytelnikowi. Sawicki mocno nawiązuje do tej części polskiej historii, w której walczono z okupantami; do umiłowania wolności, nieposłuszeństwa wobec nielegalnych władz oraz pragnienia suwerenności z jednej strony i narodowych wad z drugiej. Do tego dorzuca motyw nawróconego patrioty; kogoś, kto na początku stoi po stronie wroga, ale potrzebuje przebudzenia i w końcu narodzin narodowej (samo)świadomości. Ważnym powodem owej metamorfozy jest piękna Aleksandra, córka przywódcy leśnych partyzantów. Adler przypomina bohatera sienkiewiczowskiego „Potopu”, a nawet przyjmuje jego nazwisko i staje się cennym współpracownikiem podziemnej armii. Mamy w „Grabarzu i ogrodniczce” scenki z chłopcem malującym na murze znak Polski Walczącej (za co zresztą ponosi najwyższą karę) oraz z wielce wymowną rozmową partyzantów, która obrazuje wielość polskich zdań i frakcji bojowników o wolność. W pewnym momencie Adler zauważa też jak wiele jest w Warszawie „pamiątek” po kolejnych najeźdźcach takich jak Cytadela czy pałac wybudowany w 1955 roku ku czci Stalina.
Tym razem mam skojarzenia z inglotowym „Wypalą nas kruki, wrony…” (Wizje alternatywne 5), bo w obu opowiadaniach nasz kraj chyba jako jedyny nie podporządkował się nowemu, narzuconemu siłą światowemu porządkowi. Pozostał krnąbrny i buntowniczy, podczas gdy reszta jakoś się przystosowała i ani myśli o powstaniach i zbrojnej walce.
Kim jest Adler i kto jest okupantem tego nie zdradzę, by nie psuć przyjemności z lektury.
„Grabarz i ogrodniczka” to ściśle związana z tytułem książki pozycja.
Autor powtarza się pisząc kilkukrotnie o „typowo” polskich przywarach i o wysyłaniu do walki własnych dzieci w imię niepodległej ojczyzny; mimo to oceną będzie szkolne 5.