„Strach czyni z człowieka egoistę.”
To już czwarta część przygód nastoletnich bohaterów. Wojna trwa już ponad dziewięć miesięcy. Najeźdźcy na dobre zadomowili się w Wirrawee, stali się bardziej ostrożni, mają lepsze systemy zabezpieczania. Ellie, Homer, Fi, Lee i Kevin zostają zabrani do Nowej Zelandii. Tam trafiają pod opiekę psychologów i próbują pozbierać się po tym wszystkim, co przeżyli i widzieli. Jednak raj nie trwa długo. Pułkownik Finley prosi ich, aby razem z grupą nowozelandzkich żołnierzy wrócili do Wirrawee i byli ich przewodnikami. Młodzi zgadzają się. Jednak na miejscu nie idzie tak jak to zaplanowali. Ellie i jej przyjaciele muszą zmierzyć się jeszcze ze śmiercią swojej przyjaciółki Robyn, która poświęciła życie, aby ich ocalić. Podczas pobytu w rodzinnym mieście bohaterowie dowiadują się o losie swoich rodzin i przyjaciół. Czasami nie są to dobre wieści.
„Zrozumiałam, że tak naprawdę to bez znaczenia, że miłość może przezwyciężyć te wszystkie głupie nieporozumienia, że ktoś, kto naprawdę cię kocha, wie, co masz w sercu, więc nieważne, czy popełniłeś jakiś błąd. Patrzy ponad twoimi słowami i odczytuje to, co naprawdę czujesz. Jeśli to mu się spodoba, jeśli uzna to za coś dobrego, jest w stanie ci wybaczyć dosłownie wszystko.”
Ellie przechodzi załamanie psychiczne po pobycie w więzieniu, pragnie odpocząć od tego całego zamieszania związanego z wojną. Fi, można by powiedzieć, że stała się odporna na śmierć i zniszczenie. Lee jest żądny zemsty. Homer bardzo chce przewodzić grupie. A Kevin najchętniej wróciłby do bezpiecznej Nowej Zelandii. Mimo problemów i przeszkód ich przyjaźń jest nierozerwalna. Zrobią dla siebie wszystko zgodnie z myślą "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Stają się dla siebie opoką, oparciem.
„Noc to dziwna pora. Rzeczy, które za dnia są piękne albo fajne, w nocy budzą niepokój. Nigdy nie masz pewności. Myślisz inaczej.”
W tej części bardziej niż w poprzedniej widzimy śmierć wielu bliskich bohaterów. Zostaje ona bardziej wyeksponowana. Również zauważymy więcej humoru, a jedno porównanie po prostu zwaliło mnie na kolana. Przyjaciele nadal posługują się potocznym językiem, ale są coraz bardziej oszczędni w słowach. Tym razem pan Marsden przerywa pasmo szczęścia bohaterów w wykonywaniu ich misji i przeróżnych akcji. To nawet dobrze, bo zrobiłoby się to dosyć monotonne gdyby udało się i tym razem. Ta część podobała mi się trochę mniej, a nawet można powiedzieć, że się zawiodłam po „Jutro 3: W objęciach chłodu”, ale nadal warto przeczytać.
Moja ocena: 4/6
Źródło:
http://magiczneksiazki.blogspot.com/