Miasto przyszłości . Statopolis. Miejsce dla każdego, a jednocześnie dla nikogo. Wszyscy są szanowani. Oprócz sierot. Nie mają one prawa do niczego. Wychowują się w Zakładach. Wypróbowuje się na nich nowe, wynalezione przez naukowców produkty. Choć Metropolia chce się ich pozbyć nie robi tego szybko i bezboleśnie. Pracownicy nie mogą mordować sierot, choć świat cierpi na przeludnienie. Wszystko jest dobrze zaplanowane. Wykończą dzieci eksperymentami. O to nikt się nie będzie czepiał. I zaczną surowo karać za niesubordynację. W Zakładzie Klarysy Zdzierskiej dla Chłopców Nieznanego Pochodzenia wychowuje się wiele sierot i każdy z nich marzy o ucieczce. Wiedzą, że jeśli tu zostaną będą powoli umierać. Ale czy da się uciec z pilnie strzeżonego więzienia?
Kosmonauty Górka. Zwykły chłopak żyjący w Zakładzie Klarysy Zdzierskiej. Po czternastu latach ciągłego bólu i udręki nie czeka na rodzinę zastępczą. Wie, że nikt nie adoptuje już dzieci w jego wieku. Postanawia uciec. Zdaje sobie sprawę z tego, że to nie będzie łatwe, ale wierzy, że w końcu uwolni się z tego więzienia. Jest posłuszny i zawsze trzyma gębę na kłódkę. Gadatliwość przysporzyłaby mu wiele kłopotów, choć jego przyjaciel Suwak nie zdaje sobie z tego sprawy. Pewnego dnia Kosmo znajduje okazję do ucieczki. Gdy wraca z chłopakami z sierocińca do Zakładu następuje kraksa. Ich bus kilka razy dostaje od jadących samochodów i się przewraca. Chłopak wie, że lepszej okazji nie znajdzie. Szybko zabiera ze sobą Suwaka i zwiewa przed wszystkimi złymi wspomnieniami. Gdyby wiedział co go później spotka zrobiłby to samo? Czy dalej miałby nadzieję na lepsze jutro w Zakładzie Zdzierskiej?
Książkę zauważyłam tylko dlatego, że znam autora i uwielbiam jego książki (seria o Artemisie Fowlu jest po prostu nieziemska). Widziałam ją już kilka razy w Internecie i nie za bardzo miałam ochotę ją przeczytać. Nie sądziłam, że jest w niej coś wartego uwagi. Jednak będąc w bibliotece, kiedy zauważyłam ten tytuł od razu chciałam go wziąć. Długo nie miałam czasu, aby ją zacząć, ale gdy w pewnym momencie wzięłam ją do ręki to nie chciałam jej wypuścić. Fascynowała mnie ta historia, choć nie była piękna.
Nigdy nie widziałam tak przerażającej wizji świata. I to my do tego doprowadziliśmy. Ludzie. Przez wszystkie chemikalia i inne opary, pogoda zaczęła zagrażać zdrowiu i życiu. Deszcz, nawet najmniejszy potrafił wybić człowiekowi oko, a smog unoszący się nad miastem mógł być zabójczy. Większość osób zastanawiała się czy słońce wcześniej zachodziło na pomarańczowo czy tak jak teraz w zależności od dnia potrafiło być nawet fioletowe. A już nikt nie wiedział jaki kolor ma niebo…
Tą książkę czyta się bardzo przyjemnie, choć według mnie istnieje kilka niedociągnięć. Mimo to polecam tę pozycję wszystkim fanom science fiction. Jest to po prostu lektura obowiązkowa dla miłośników tego gatunku, choć wierzę, że lubiący fantasy też mogą znaleźć w niej coś urzekającego. Podsumowując moja ocena to 8/10.
http://poradnikpozytywnegoczytelnika.blogspot.com/2013/04/re...