Jest to mój pierwszy kontakt z książkami Pani Olgi. Dobry początek
Lipniów, małe, urocze miasteczko do którego przeprowadza się młode małżeństwo – Piotr i Lidka. Piotr odziedziczył dworek z przyległościami, co bardzo go – jako architekta – cieszy. Lidka ma mieszane odczucia – lubiła ich poprzednie życie, ale Lipniów nawet jej się podoba, a na dodatek uważa, że ta przeprowadzka będzie z korzyścią dla Piotra i ich dziecka, które niedługo się urodzi. Ale czy aby na pewno tak będzie?
Zaczyna się remont, powoli starają się oswoić z nową sytuacją. Poznają Lipniów i jego legendę – legendę miasta, gdzie odbył się ostatni proces czarownic, miasta, które celebruje sabaty i stawia na turystykę z tym związaną. Piotr rzuca się w wir remontu, a Lidka przegląda starocie na strychu i zaprzyjaźnia się powoli z właścicielką księgarni – Edytą. Jednakże na sielankę pada cień… Lidce śnią się codziennie dziwne sny związane z legendą miasta. W Lipniowie zjawia sie ojciec poszukujący zaginionej córki. Pojawia się ciało nastolatki, która zostaje rozpoznana jako jego córka, co powoduje ciąg różnych wydarzeń. Policja cieszy się z zamknięcia sprawy, która mogłaby odstraszyć turystów. Pojawiają się różne podejrzenia dotyczące miasteczkowych włodarzy. Lidka znajduje na strychu interesujące dokumenty i dziennik. Piotr zaczyna się drastycznie zmieniać, staje się zimny, apodyktyczny, agresywny. Edyta ma podejrzenia co do przyczyny śmierci jej matki.
To wszystko sprawia, że Lidka z Edytą zaczynają szukać informacji związanych z wydarzeniami, które się dookoła ich dzieją. W tym samym czasie Michał, nowy policjant w komendzie w Lipniowie, ma również przeczucie, że coś tam jest nie tak, jak powinno. Los splata jego drogę z drogami Lidki i Edyty i od tej pory nieoficjalne śledztwo prowadzą już razem. A do czego ono doprowadzi? Czy wszystko skończy się dobrze, czy tragicznie?
Autorka stworzyła bardzo ciekawe postaci. Zgrupowanie indywiduów aż rzadko Lidka – na początku wydaje się lekko naiwną, sympatyczną, wesołą i gadatliwą kobietą. Jednakże później dochodzi do tego też część wad – niezdecydowanie i brak chęci podejmowania działań (podejrzewa męża o różne rzeczy, ale nie podejmuje w związku z tym żadnych działań) oraz hm… brak asertywności czy tchórzostwo? On nią pomiata i stanowi dla niej zagrożenie, a ona potulnie się z nim zgadza, nic nie robi, by to zmienić. W ogóle dziwni są troszeczkę – niby przyjechali totalnie w sobie zakochani, świata poza sobą nie widzący, w przeszęśliwym oczekiwaniu na dziecko, a tu nagle szast prast a on się wplątuje w dziwną historię, a ona to olewa i zajmuje się piciem kakao. A tak ich lubiłam na początku Chociaż pod koniec książki Lidka poszła po rozum do głowy.
Za to Edyta jest jakby jej przeciwieństwem – rozsądna, najpierw myśli, a potem mówi, ma głowę do interesów, jest samodzielna i zorganizowana. I z tym wszystkim absolutnie nie jest nudna czy bezbarwna, wręcz odwrotnie. Kobieta temperamentna, ale potrafiąca nad tym temperamentem zapanować i nie dać sobie w kaszę dmuchać. Silna i interesująca.
Piotr – niby taki zakochany w żonie, a tak łatwo się zmienia? Coś tu mi nie gra. Ale może miał to być taki charakter, kogucik na wietrze. A może miał on być przykładem tego, jak łatwo silne osobowości potrafią manipulować słabszymi? I jak można posługiwać się seksem jako narzędziem wpływu?
I kolejne przeciwieństwo – Michał. Policjant rozdarty między obowiązkiem, a kiełkującym uczuciem. Z jednej strony chce rozwiązać tajemnicę Lipniowa, jest temu skłonny poświęcić cały swój czas i siły. Ale z drugiej strony chce uniknąć wplątywania ukochanej w to wszystko, co jest akurat w tym przypadku niezmiernie trudne. A na dodatek ukochanej w każdej chwili może grozić niebezpieczeństwo. Jak zapobiec katastrofie?
Czarne charaktery też są ciekawe, szczególnie dwa główne. Może faktycznie właściwie od początku wiemy, że oni są "tymi złymi", ale nie przeszkadza to w tym, że opowieść wciąga od pierwszego rozdziału.
Równie fajnie autorka wykreowała Lipniów. Śliczne miasteczko, na pozór spokojne i sielankowe, a pod lukrowaną powierzchnią kryje się pajęcza nic parszywych powiązań, zbrodni i namiętności. A w to wszystko jeszcze umiejętnie zostało wplątane tło historyczno-turystyczne, czyli rozprawy czarownic, palenie ich na stosie, szalona hrabina-czarownica, wierzenia Wiccańskie, kult Lilith. Pięknie to zdobi całą powieść i wzbogaca wątek kryminalny. Ciekawy zabieg i wykonanie.
Nie mogę pominąć milczeniem wątku związanego z policją, jej korupcją oraz "wczepieniem" w lokalne interesy. Dobrze, że ktoś ukazuje i taką stronę tej instytucji. Bo przecież wszyscy dobrze wiemy, że policjanci to nie tylko ci, którzy nas ratują przed zbrodniarzami lub wypisują mandaty, ale także ci, którzy sami te zbrodnie popełniają.
To wszystko napisane jest w ciekawy, niesamowicie wciągający sposób oraz przy użyciu poprawnego języka polskiego Fabuła jest ciekawa, postaci – nieważne czy te wkurzające, czy zachwycające, wszystkie interesujące. Autorce pozostaje pogratulować, że w tak młodym wieku (22 lata!) tworzy przyzwoicie skonstruowaną powieść kryminalno-obyczajową (bo tak bym ją nazwała). Pozostaje mi poszukać i przeczytać wcześniejsze książki napisane przez Panią Olgę oraz obserwować dalszy jej rozwój. Wszystko wskazuje na to, że jest szansa, że wyrośnie nam interesująca polska autorka
[Recenzja została opublikowana wcześniej na moim blogu -
www.ksiazkowo.wordpress.com]