Chyba większość z nas raz na jakiś czas udaje się na pocztę. Chociażby po to, by wysłać jakiś list lub paczkę bądź odebrać przesyłkę, której listonoszowi nie chciało się nosić. To, czy szybko uda się załatwić sprawę i opuścić urząd, w dużej mierze zależy od pani z okienka vel asystentki pocztowej. Właśnie na takim stanowisku pracuje główna bohaterka „Zawracania głowy”, Adrianna Grabczyńska.
Waldemar Brańczyk, biznesmen, współwłaściciel sporej firmy musi wybrać się na pocztę, aby nadać kilka przesyłek. Niestety, zapomniał chyba, że kultura obowiązuje w każdej sytuacji i swoim zachowaniem zdenerwował osoby czekające w kolejce i panią z okienka - Adę, która notabene wpadła mu w oko. Później wysyła jej kwiaty, „przypadkiem” coraz częściej odwiedza jej miejsce pracy. Zdobycie serca Adrianny jest jednak dla Waldka nie lada zadaniem, biorąc pod uwagę fakt, iż dziewczyna jest zakochana w Andrzeju, który od niemal pół roku unika spotkań z nią. Jakby tego było mało, wydarzenia i osoby z czasów wojny nie dają jej dziadkom o sobie zapomnieć i wywołują niemałe zamieszanie w życiu całej rodziny.
Adrianna Grabczyńska jest bohaterką niezwykle sympatyczną i z pewnością wyróżniającą się na tle mnóstwa szarych myszek, których ostatnio w literaturze pojawia się coraz więcej. Zielonooka posiadaczka długich, kręconych włosów w kolorze rudawomiedzianym, uwielbia sery pleśniowe, powieści kryminalne, a po pracy przygotowuje się do udziału w turnieju tanecznym i pisze teksty piosenek. Ma wybuchowy charakter, często mówi, co jej ślina na język przyniesie, ale potrafi racjonalnie myśleć w każdej sytuacji. Naprawdę nie sposób jej nie polubić.
W powieści pojawia się wiele wątków. Jest, rzecz jasna, miłość: Ada jest beznadziejnie zakochana w informatyku, któremu wiecznie brakuje czasu, aby się z nią spotkać; zadużył się w niej chłopak, z którym ma zatańczyć na turnieju; oczywiście, jest też Waldek, który nie podda się, dopóki dziewczyna nie zgodzi się umówić z nim na randkę. Mamy też przyjaźń: „siódemkowe” spotkania Adrianny z Ulą i Karoliną, pocieszanie się po nieudanych związkach, rozmowy o wszystkim i o niczym, drobne nieporozumienia, ale przede wszystkim - niezwykła więź pomiędzy przyjaciółkami, które zawsze, niezależnie od okoliczności, mogą na sobie polegać. „Zawracanie głowy” przybliża również czytelnikom pracę na poczcie - skargi na listonoszy, despotyczne kierowniczki, namolni petenci, niecierpliwe osoby w kolejce - to wszystko jest tam na porządku dziennym, a autorka przedstawiła pocztową rzeczywistość bardzo realistycznie, ale z humorem. W powieści znaczącą rolę odgrywa także wątek kryminalno-historyczny: zdjęcia regularnie przysyłane do rodzinnego domu Adrianny, rzekomy skarb z czasów drugiej wojny światowej - pojawia się on, co prawda, dość nieoczekiwanie, jednak ani przez moment nie ma się wrażenia, że autorka posłużyła się nim tylko w celu zapobieżenia nudzie. Wszystkie wątki zgrabnie się łączą i uzupełniają, dzięki czemu powieść czyta się jednym tchem, z niegasnącym zaciekawieniem.
Książka napisana jest stosunkowo prostym, łatwym w odbiorze, niewymagającym skupienia językiem. Autorka nie stroni od wykrzyknień, jednak, przypuszczalnie, użyła ich po to, by oddać porywczy charakter głównej bohaterki. „Zawracanie głowy” jest pełne humoru - głównie za sprawą komizmu językowego - i optymizmu, dzięki czemu znakomicie poprawia nastrój.
Książka Moniki B. Janowskiej nie jest może arcydziełem, ale z pewnością - bardzo dobrą powieścią obyczajową. Sympatyczna bohaterka, ciekawe wątki, a także mnóstwo zabawnych sytuacji i dialogów składają się na świetne czytadło, w sam raz na gorszy dzień lub letni odpoczynek na hamaku. Polecam.