Dziś kolejna porcja klasyki literatury. Autora tejże książki nikomu nie muszę przedstawiać, bo Ignacy Krasicki jest z pewnością wszystkim doskonale znany. Ale książka, o której będę dziś pisała, na pewno jeszcze nie. Tak więc dziś przeniesiemy się na wschód. Do krajów o bardzo odmiennej kulturze niż nasza. Myślę, że to będzie dla nas miła odmiana.
"Powiastki wschodnie" to nic innego jak zbiór różnego rodzaju historyjek, które nie tylko bawią, ale również uczą. Są to bowiem powiastki z bardzo wyrazistym i łatwym do zapamiętania morałem. Autor snując swe opowieści uczy swoich czytelników wartościowych rzeczy. Poruszane są tu bowiem tematy dobrze nam znane. Nie koniecznie z najbliższego otoczenia, ale z pewnością każdy spotkał się z nimi choć raz.
I tak sięgając po książkę możemy poczytać o pewnym władcy, który za wszelką cenę poszukiwał szczęścia, lecz niestety nic nie sprawiało mu radości, o niezwykłym darze konającego ojca dla swych trzech synów, o chciwym sąsiedzie i tym jak go drugi sąsiad przechytrzył i wielu innych. Każda z tych powiastek chwali wartościowe cechy człowieka jak pracowitość, uczciwość, trzeźwość itp. Za to wady ludzkiego charakteru jak chociażby chciwość, skłonność do hazardu, brak zdrowego rozsądku itp. są bardzo tępione.
Musze przyznać, że mam mieszane uczucia co do tej lektury. Z jednej strony książka jest naprawdę niezwykła. Jest przepięknie wydana. Ma twardą okładkę, bardzo dobrej jakości papier, śliczne ilustracje i elementy ozdobne każdej ze stron. Wszystko to sprawia, że sięgając po tę pozycję wiemy, że jest to lektura z tak zwanej górnej półki. A przy tym samo nazwisko autora książki wiele nam mówi i z miejsca chciałoby się tę lekturę mieć w domowej biblioteczce.
Z drugiej strony treść - tak bardzo mądra i wartościowa, ale jednocześnie również bardzo trudna do zrozumienia dla mojej pięciolatki. Nie dotyczy to absolutnie samej fabuły poszczególnych historii, lecz języka, jakim autor w tej książce się posługuje. Ignacy Krasicki snuje swe opowieści pięknym poetyckim językiem, który porywa nas dorosłych do świata baśni, lecz niestety trochę zniechęca moje dziecko do słuchania. Moja córeczka wielu wyrazów nie rozumie i podczas czytania często musimy się zatrzymać by wyjaśnić sobie pewne zdania czy sformułowania. Z pewnością łatwiej by się nam czytało tę ksiązkę, gdyby była napisana potocznym językiem.
Jest tylko jeden problem. Czy miałaby ona wtedy taki urok? Czy gdyby autor posłużył się zwykłym potocznym językiem książka ta wywarłaby na mnie tak wielkie wrażenie? Myślę, że nie i z pewnością bym niczego w niej nie zmieniała. "Powiastki wschodnie" to piękne historie, które ja sama z przyjemnością poznałam. A jeśli chodzi o moją córeczkę to po prostu zaczekamy. Może za rok lub za dwa książeczka ta będzie bardziej odpowiednia dla mojego smyka? Na pewno tak będzie. I wtedy nie stanie nam już nic na przeszkodzie, by przeczytać tę książkę od samego początku aż do samego końca
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/04/powi...