"Przyślę ci pocztówkę, mamo... Zobaczysz, jaka będzie piękna."”
Brak pieniędzy może być źródłem wielu kłopotów. Niektóre dzieci widząc, że rodzice borykają się z tym problemem chcą im jakoś pomóc, ale nie bardzo mają jak ponieważ trudno jest im znaleźć pracę w czasie trwania szkoły. Czasem w trudnych momentach podejmują decyzje pod wpływem chwili i nie są one właściwe. Niektóre decyzje można jeszcze cofnąć, ale niektóre nie i trzeba ponieść ich konsekwencje.
Monika Żyłkowska, zwana Żyłką, uczęszcza do trzeciej klasy gimnazjum. Właśnie wielkimi krokami zbliża się egzamin gimnazjalny. Jednak to nie jest jej jedyne zmartwienie, kilka lat temu zmarł jej tata, Andrzej, i od tej pory w domu się nie przelewało. Trzeba było zacząć oszczędzać każdy grosz, a co za tym idzie zrezygnować z wielu drobnych przyjemności. Monice jakoś to nigdy zbytnio nie przeszkadzało, owszem, chciałaby od czasu do czasu zaszaleć, ale ważne było, że dawały radę z mamą. Gdy ta znalazła dodatkową pracę wydawało się, że coś zacznie się układać, ale nieprzewidziane wydatki sprawiają, że znowu nie jest zbyt dobrze. Monika postanawia pomóc mamie, ale jeszcze nie wie jak. Gdy Dominik, nowy kolega w klasie, a zarazem chłopak jej przyjaciółki, składa jej pewną propozycje przyjmuje ją z wahaniem. Co takiego zaproponował jej kolega i to się dla niej skończy?
Do sięgnięcia po serię Niebieskie Migdały skusiła mnie chyba oprawa graficzna najbardziej, od razu przyciąga oko. Oczywiście opis książki też swoje zrobił, wiadomo, że gdyby mnie nie zainteresował nie sięgnęłabym po nią. Nie spodziewałam się po niej niczego specjalnego ponieważ wiedziałam, że to jedna z tych lżejszych pozycji, nawet jeśli poruszałaby trudne tematy. Nie czekając długo zabrałam się za książkę…
Już po kilku stronach książka skojarzyła mi się z książkami z serii „Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty”, w których się zaczytywałam. Autorzy tych książek opisywały właśnie perypetie nastolatków zmagających się ze swoimi problemami, czasem błahymi, a czasem poważnymi. Taka właśnie wydaje mi się i ta seria, choć oczywiście mogę się mylić ponieważ „Pocztówka z Toronto” jest pierwszą książką z tej serii, którą przeczytałam. Opowiada ona o dziewczynie, która utraciła jednego z rodziców, co wpłynęło na nią trochę negatywnie, a trudna sytuacja materialna w domu tylko ten stan pogorszyła. Aby pomóc mamie jest wstanie zrobić bardzo dużo, ale musi postawić sobie pytanie jak dużo. Autor w swojej najnowszej publikacji przedstawia obraz typowej polskiej rodziny oraz życie nastolatków oraz jaki wpływ na niektórych ma chęć posiadania pieniędzy. Porusza również temat dopalaczy, uczula na to na co zwracać uwagę i jak to szkodzi zdrowiu.
Jeśli mam być szczera to pod względem akcji zbyt wiele się nie działo, ot główna bohaterka dzieliła swój czas między dom i szkołę. Ale nie mogę też powiedź, że książka była nudna czy też nijaka. Czytało się ją szybko i przyjemnie, taka pozycja do przeczytania na raz. Lekka, łatwa i przyjemna. Fabuła jest taka życiowa przez co czytelnikowi łatwo się w nią wczuć. Bohaterowie są wykreowanie ciekawie, ale trochę im brakowało osobowości jak na mój gust. Irytowała mnie Wrona, której nic nie można było powiedzieć, bo zaraz się obrażała. Zabrakło mi też trochę opisów, ale ogólnie rzecz ujmując książka jest naprawdę dobra i warta przeczytania.
„Pocztówka z Toronto” to powieść lekka i przyjemna, ale skierowana bardziej do nastoletnich czytelników. Uważam jednak, że i nie jeden starszy czytelnik spędzi z tą powieścią mile czas. Zwłaszcza gdy będą oczekiwać czegoś lekkiego i niezobowiązującego do intensywnego myślenia. Mimo małych niedociągnięć, książka warta przeczytania.
*cytaty pochodzą z książki „Pocztówka z Toronto” D. Rekosz