„Kiedyś przyjdzie ten dzień…”*

Recenzja książki Kiedyś przy Błękitnym Księżycu
„Może kiedyś przy Błękitnym Księżycu, na nowo ułożymy skrzydlate baśnie naszego życia.”**

Alkoholizm jest chorobą, która może dotknąć każdego. Nie ważne, bogaty, wykształcony czy biedny z ledwo skończonym gimnazjum, każdy może stać się alkoholikiem pozbawionym własnej woli, wyniszcza organizm. Gorsze jest jednak to, że nie tylko osoba pijąca cierpi, ale i jej najbliżsi. W takich przypadkach to dzieci najbardziej cierpią, muszą szybciej dorosnąć, obserwować jak alkohol wyniszcza, zmienia ojca lub matkę. Często w takich domach zaczyna występować przemoc psychiczna jak i fizyczna, która na zawsze pozostawia ślad w człowieku oraz zmienia jego życie na lepsze lub gorsze.

Takim właśnie dzieckiem była Barbara Zejer, teraz już czterdziestotrzyletnia kobieta. Dowiedziała się, że jej ojciec umiera i jedzie do niego by spędzić z nim te ostatnie chwile, przy okazji wraca do wspomnień. Jako kilkuletnia dziewczynka została porzucona przez matkę, która wyjechała do Włoch. Od teraz cały dom był na jej głowie, bo ojciec dzień w dzień pił i nie przejmował się tym, że jego córce może czegoś brakować oraz tym, że potrzebuje okazywania uczuć. Przez to jakie miała dzieciństwo kobieta niezbyt radzi sobie w życiu prywatnym i wie, że będzie tak dopóki nie upora się z przeszłością. Nie jest to takie łatwe zwłaszcza gdy zaczyna rozumieć powód picia ojca. Czy to czego się dowiaduje zniszczy to co zaczyna się dziać dobrego w jej życiu? Czy wybaczy tym, którzy powinni być dla niej oparciem, a ją zawiedli?

Gdy tylko zobaczyłam opis tej książki byłam pewna, że jej treść we mnie mocno uderzy i to z wielu powodów. Przyznaję, że trochę się jej bałam ze względu na problem, który porusza, ale również fakt, że twórczość pani Enerlich nie zawsze do końca do mnie przemawia mimo tego, że podoba mi się to jak pisze.

Trudno jest mówić o jakimkolwiek ocenianiu w takich sprawach ponieważ każdy inaczej sobie radzi z tym co się dzieje w jego życiu. Jedni potrafią ocenić, że to co się dzieje z rodzicem nie jest ich winą i potrafią w porę się odciąć, by móc żyć normalnie. Inni z kolei często szukają winy w sobie i w jakiś sposób uzależniają się od chorego. Przejmują rolę opiekuna i zajmują się domem, znosząc wszystkie przykrości, które ich spotykają. W przypadku tej pozycji autorka ukazała postać, która początkowo wbrew własnej woli musiała nauczyć się robić sobie jedzenie i dbać o porządek oraz czystość. Musiała też patrzeć jak ojciec codziennie przychodził pijany. Bohaterka już później nie mogła wyplątać się z tego błędnego koła i choć odchodziła zawsze wracała by ponownie się rozczarować. Wydarzenia z dzieciństwa mocno się na niej odcisnęły i nie bardzo potrafi sobie radzić w życiu osobistym z uczuciami.

Katarzyna Enerlich stworzyła bardzo realistyczne postacie nadając im cechy i charakter ludzi, którzy istnieją naprawdę. A co ważniejsze w bardzo rzeczywisty sposób przedstawiła rodzinę, w której alkoholizm zatruł życie choremu i jego rodzinie. Ukazała nie tylko rozterki dziecka, a później kobiety cierpiącej na brak normalnego dzieciństwa. Przedstawiła też obraz człowieka, który nie był na tyle silny i by pogodzić się z tym co się stało, wolał się upić i zapomnieć na chwilę. Postacie są niezwykle wyraziste i pełne sprzeczności przez co wywołują sprzeczne emocje, a ich postępowanie zmusza do przemyśleń.

Tak jak się spodziewałam, odebrałam książkę bardzo osobiście i wywołała ona we mnie masę sprzecznych emocji. Irytowało mnie to, że Barbara tkwiła w tej matni, a zarazem potrafiłam to zrozumieć. Bo wbrew pozorom odcięcie się nie jest takie proste, szczególnie gdy niema się wsparcia, kogoś kto pokaże właściwą drogę i będzie w trudnych chwilach. Książkę mimo małej ilości stron czytało się wolno, ale nie dlatego, że była nudna, ale dlatego, że była pełna emocji, których nie da się ogarnąć na raz. Historię czyta się z pełnym zaangażowaniem i szerokim wachlarzem emocji. Temat alkoholizmu został tutaj rozebrany na czynniki pierwsze i opisany w całości bez jakiś ubarwień czy prób złagodzenia. Enerlich przedstawiła brutalną prawdę.

„Kiedyś przy Błękitnym Księżycu” to książka poruszająca jeden z trudniejszych tematów, który mimo częstotliwości występowania nadal jest trudny i wstydliwy dla samych zainteresowanych. Próba pogodzenia się z tym co było, opisana tak dobrze znanym stylem pisania autorki. Książka trudna, w pewien sposób brutalna, ale naprawdę warta przeczytania.

*str. 164
**str. 8
Dodał:
Dodano: 24 III 2013 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 148
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Kiedyś przy Błękitnym Księżycu



Nocne awantury, pilnowanie i próbowanie bimbru, gotowane penisy zamiast klusek, powtarzające się ataki padaczki alkoholowej ojca i dzieciństwo bez matki, która postanowiła uciec do Włoch - to tylko niektóre ze wspomnień Barbary. Oswaja je samotnie w kącie za kredensem, a i tak mają kolosalny wpływ na jej przyszłość. Gdy dowiaduje się o pewnym wypadku, zaczyna rozumieć przyczynę alkoholizmu ojca. M...

Ocena czytelników: 5.16 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0