Królestwo łabędzi autorstwa Zoë Marriott jak opisuje wydawca na tylnej okładce jest przesycona magią opowieść, nawiązująca do pięknych baśni Andersena.
W części pierwszej powieści poznajemy Aleksandrę oraz jej rodzinę, czyli mamę lady Branwenę, ojca władcę Królestwa oraz braci Dawida, Hugh i Robina. Każdy z jej braci wyróżniał się czymś. Dawid miał zostać następcą tronu, Hugh dowódcą armii, a Robin wybitny uczonym. Aleksandra według ojca nie miała żadnych zdolność poza głupotami, których uczyła ją matka. Głupotami według króla, była nauka o ziemi, o czerpaniu z niej energii, życiu w zgodzie z nią i kierowaniem się Starymi Zasadami.
To właśnie dzięki lady Branwenie Królestwo słynęło ze swych obfity plonów i urodzaju ziemi. Było jedynym państwem, w którym stosowano Stare Zasady. Król był bardzo niezadowolony z nauk udzielanych córce, gdyż sądził, że nikt nie będzie chciał takiej dziewczyny jako żony. Jednakże jej bracia akceptowali ją taką jaka jest i bardzo ją kochali.
W dzień po piętnastych urodzinach, z okazji stania się kobietą, matka zabrała ją do Kręgu Przodków. Znajdował się w lesie i emanowała z niego potężna siła. Na wzgórzu stały głazy do których przemówiła jej matka. Aleksandra została poproszona przez matkę, aby weszła pomiędzy głazy. Tam spotkało ją coś zaskakującego. Zobaczyła i rozmawiała ze swoją praprapraprababką Angharad. Uświadamia ją jaką posiada moc i jakie zadania przed nią stoją. Krytykuje postępowanie lady Branweny dotyczące nie poinformowania córki o wszystkich obowiązkach oraz zagrożeniach stojących przed Aleksandrą.
Nagle stała się dramatyczna rzecz. Podczas powrotu z Kręgu Przodków kobiety zostają zaatakowane przez potworne zwierzę, które porusza się z zawrotną szybkością i ma barwę ciemnej czerwieni. Aleksandra nie wie, co to jest lecz wie, że coś okropnie złego. Zaczyna krzyczeć widząc, jakie rany stworzenie zadało jej matce. Zbiega się cały Dwór. Wszyscy są w szoku łącznie z rodziną królewską. Lady Branwena zostaje przeniesiona do swojej komnaty, a po chwili otępienia główna bohaterka przejmuje dowodzenie nad opieką matki i tak trwa przez kilka dni, aż do śmierci matki... Kraj pogrążył się w żałobie. Rodzina królewska żyje w otępieniu a wdowiec wyrusza codziennie do lasu poszukując potwora, który zabił jego żonę. W końcu coś znajduje. Tym czymś jest młoda kobieta, piękna i smukła. Według władcy jest nieprzytomna ale Aleksandra od razu zauważa, że ona tylko udaje. Gdy tylko otworzyła oczy dziewczyna się przeraziła. Biła z nich obojętność i zło. Próbowała zawładnąć piętnastolatką oraz jej braćmi lecz jej się to nie udało. Odwrotnie było z władcą i wszystkimi poddanymi, którzy od razu jej ulegli. Rodzeństwo wiedziało, że Zella rzuca na nich urok.
Aleksandra od tej pory miała za przeciwniczkę, kobietę używającą mrocznej magii. Zella była okrutna. Wkrótce z dworu zostają wygnani synowie władcy, a jedyna córka została wysłana do swojej ciotki, siostry matki, do Midlandu, krainy nieurodzaju spowodowanego wieloletnią wojną.
Aleksandra jest załamana tym faktem i liczy na to, że jej bracia po nią wrócą. Co się stanie dalej z główną bohaterką i jej braćmi? Co dalej z Królestwem? Jakie będą kolejne posunięcia Zelli? Czy Aleksandra odnajdzie spokój w nowej krainie?
Powieść, tak jak opisuje wydawca, wydaje się magiczna. Zła i dobra wiedźma, idealne nawiązanie do baśni. Losy bohaterki i jej rodziny są skomplikowane, pełne niespodziewanych zwrotów akcji. Książka jest lekka, przyjemna i idealna na spokojny wieczór. Królestwo łabędzi czyta się w ekspresowym tempie. Akcja wciąga czytelnika do ostatniej strony. Bohaterowie, jak to bywa w takich książkach, są źli i dobrzy. Łatwo ich odróżnić i ich poglądy się nie zmieniają. Może wydawać się to nudne i powszechne, lecz w tej powieści, którą można nazwać długą i obszerną baśnią, idealnie to pasuje. Akcja książki toczy się właściwie poza czasem, tak jak nosi tytuł serii. Równie dobrze może ona toczyć się w naszych czasach. Wystarczy podać inne miejsce i scenerię, a fabuła będzie idealnie pasować. Musze także odnieść się do szaty graficznej książki, gdyż jest niesamowita. Okładka, mnie jako wzrokowca, niesamowicie przyciąga. Piękne kolory i nawiązanie do fabuły powieści. Dodatkowym plusem jest strona tytułowa książki oraz piękna dedykacja. Zwracam na takie rzeczy uwagę, gdyż bardzo lubię, gdy książka, która przypadła mi do gustu ma piękną szatę graficzną. Książka może przypaść do gustu każdemu. Każdy ma inny gust, z którym nie mam zamiaru dyskutować. Powieść przyjemnie się czyta i uważam, że zasługuje na uwagę.