Nastoletnia Irmina ma jeden ogromny problem. Jest niesamowicie nieśmiała. Ta wada staje murem na drodze do jej marzeń - oczarowania Andrzeja, aktora ze szkolnego kółka teatralnego. Na domiar złego obie jej przyjaciółki są śmiałe i przebojowe: wybuchowa i bezpośrednia Fretka uganiająca się za Nowym chłopakiem z klasy i rezolutna Gośka, która straciła głowę dla koszykarza z innego gimnazjum. Po niedającej jej spokoju wpadce jaką zaliczyła przed Andrzejem, Irmina nie ma już nadziei, że kiedykolwiek go pozna. Na "pomoc" przychodzi jej Gosia z planem imprezy andrzejkowej - akurat dobrze się złożyło, że rodzice Irminy wyjechali i zostawili jej wolną chatę... Razem z Fretką we trzy zaproszą swoich "niedoszłych lubych" i jakoś się wszystko poukłada! Pech chciał inaczej i o andrzejkowej imprezie dowiaduje się cała klasa, chętna do wzięcia w niej udziału.
Książka z gatunku lekkich i typowo dla młodszej młodzieży (choć starszej też z czystym sumieniem mogę ją zarekomendować), kryje jednak w sobie niezwykłą siłę. Trzy bohaterki mają zupełnie odmienne charaktery, a co za tym idzie różne słabości i mocne strony. Autorka zręcznie ukazuje "uroki" dorastania z różnej perspektywy. Fretka jest tak przebojowa, że aż odstrasza swojego wybranka, chociaż pewność siebie często jej wychodzi na dobre. Irmina drży na samą myśl o ustnej odpowiedzi, a co dopiero o Andrzeju, ale jej nieśmiałość pozwala kalkulować pewne sprawy na chłodno i z dystansu. Niby prosta fabuła i lekka książka, a jednak niesie ze sobą psychologiczną analizę życia nastolatków.
Kolejnym nieocenionym plusem tej pozycji jest ukazanie młodzieży zdrowej, z wadami, wzlotami i upadkami, ale inteligentnej i radzącej sobie z problemami. Dawno nie czytałam książki dla młodzieży i o młodzieży, w której nie byłoby tematów typu alkohol, narkotyki, seks. Tutaj jest to zupełnie niepotrzebne.
Następną mocną stroną książki jest JĘZYK. Nie jest wyszukany i trudny, jest naprawdę prostym, łatwo przystępnym językiem, jednak jego siłą jest to, że jest zadbany, pełny pięknych, polskich wyrażeń, które często w książkach zastępowane są slangiem lub zapożyczeniami z języków obcych. Ida Pierelotkin zadbała, aby młody czytelnik miał możliwość przeczytania książki w naszej rodzimej mowie, tak często przecież spychanej na najpłytsze dno. Co więcej, autorka bawi się językiem, tworząc ciekawe i humorystyczne, trafne nazwy czy nazwiska (np. skryty i tajemniczy Damian Sekrecki).
Z perspektywy odbiorcy nieco starszego, uważam, że "Tylko nie impreza" to bardzo wartościowa lektura dla młodzieży. Czytelnik spotka się tu z prawdziwymi bohaterkami, z problemami, których możliwe, że sam już doświadcza, a ponadto czytanie tej - lekkiej przecież - powieści, będzie prawdziwym obcowaniem z kulturą.
[
http://waniliowe-czytadla.blogspot.com]