Losu kręte ścieżki…

Recenzja książki Recepta na miłość
„- Co jakiś czas życie kroi nam coś takiego, czego za wszelką cenę chciałybyśmy uniknąć.”*

Życie czasem dziwnie kieruje naszymi losami i momentami niezależnie od nas samo układa ścieżkę, którą podążamy. Nie jest ona łatwa i prosta, wiele razy się potykamy i zawodzimy. Na początku wydaje się wtedy, że to co robimy lub zrobiliśmy przekreśla nam szansę na dalsze życie i normalne funkcjonowanie, że niszczy nam plany. Trudno jest wtedy dojść do wniosku, że może tak właśnie powinno być, że za kilka lat to co teraz jest błędem później okaże się czymś bezcennym. Może czasem rzeczywiście lepiej zdać się na los oraz intuicję?

Ramona Gallagher jest czterdziestoletnią kobietą, prowadzącą piekarnie. Ma też ona córkę, Sofię, która jest w ciąży, a jej mąż przebywa obecnie na misji w Afganistanie. Kobieta uwielbia swoją pracę, a szczególnie wyrabianie chleba, ten cały rytuał. Gdy się tym zajmuje potrafi się wyciszyć i uspokoić. Niestety interesy Ne idą zbyt dobrze i powoli traci zdolność kredytową. Jeśli szybko czegoś nie wymyśli straci nie tylko piekarnie, ale i dom po babci. Jakby tego było mało okazuje się, że Oscar, mąż córki jest poważnie ranny i ciężko poparzony. Sofia jedzie do Niemiec by być przy ukochanym, a na Ramonę spada obowiązek zajęcia się Katie, córką zięcia z poprzedniego małżeństwa, bo jej matka po raz kolejny trafiła a odwyk. Jak poradzi sobie Ramona w tej sytuacji? Upadająca firma, zbuntowana trzynastolatka oraz cienie przeszłości, czy to nie będzie za dużo jak na jedną osobę?

Barbara O’Neal ma już na swoim koncie „Jak znaleźć przepis na szczęście” ale mi było dane poznać jej twórczość dopiero dzięki tej najnowszej publikacji. Muszę szczerze przyznać, że patrząc na tytuł spodziewałam się historii o niespełnionej miłości oraz o kobiecie po przejściach szukającej swojego miejsca na ziemi. No i po części miałam racje, ale uważam, że tytuł „Recepta na miłość” nijak się ma do treści. Owszem jest tu wątek miłosny, ale traktuje go jako urozmaicenie powieści. Ważny i dużo wnoszący, ale nie dominujący. Jest sobie w tle, ale nie pozwala o sobie zapomnieć. W tej powieści co innego gra pierwsze skrzypce. Są to kobiety, które dzieli okolenie, ale łączy miłość. Babcie, matki, córki, siostry. Kobiety z jedne rodziny, które dopiero po latach, gdy sami przeżywają to co inne, potrafią zrozumieć motywy swoich działań.

Tak naprawdę w streszczeniu fabuły wspomniałam o jednej czwartej książki. Bo nie da się jej opisać w kilku słowach, a za dużo też nie chcę zdradzić, by nie popsuć tym co jeszcze nie czytali przyjemności z poznania osobiście tej historii. Jak już wspomniałam prędzej ta książka mimo tego, że spotykamy w niej też mężczyzn jest głównie o kobietach. Ich relacjach, poglądach oraz spojrzeniu na świat. Każda z nich przeżyła lub przeżywa właśnie w życiu chwile, które na zawsze pozostawią w psychice ślad. Nikt nie jest nieomylny i popełnia błędy. Ważne jest to aby umieć przyznać się do popełnionych błędów nie tylko przed sobą, ale i przed innymi oraz umiejętnie wykorzystać wyniesione z nich lekcje. Wtedy też istnieje szansa, że zaistniałe problemy i nieporozumienia da się powoli rozwiązać.

Jeśli chodzi o kreacje bohaterów, O’Neal bardzo się postarała i stworzyła ich starannie i dokładnie. Pierwsze co mi przychodzi na myśl o postaciach występujących w powieści, to że są takie naturalne i realne. Poprzez swoje zachowanie i problemy, które mają stają się rzeczywiste i łatwe do zrozumienia, bo z niektórymi problemami i ja lub inny czytelnik zmagam się lub mogę zmagać. Przez te właśnie, codzienne problemy, bohaterowie zyskali moją sympatię. Każda postać jest inna i różni się od siebie jak ogień i woda. Nie jest idealna, bo mady i zalety. Żyje a swój sposób, ale widać, że niektóre uczą się dopiero, że czasem warto żyć jak samemu się chce, a nie jak każą inni. Nie ważne co o nich mówią, ważne wyżyć w zgodzie z sobą i być szczęśliwym.

Muszę przyznać, że zostałam mile zaskoczona zawartością książki i gdy już przekonałam się, że nie będzie to kolejny romans, bądź co bądź fajny, ale romans, z prawdziwą przyjemnością oddałam się lekturze tej publikacji. Wciąga ona niemalże od pierwszych stron i nie pozwala o sobie zapomnieć. Jestem oczarowana tym jak autorka ukazała zwyczajne życie kobiet, nie upiększając go, tylko takim jakie naprawdę jest. Fabuła powieści jest przemyślana i starannie stworzona i choć akcja jakoś specjalnie nie gnała tylko toczy się swoim torem, z zapartym tchem przewracałam kolejne strony ciekawa tego co zaraz na nich spotkam. A mimo wolnego biegu wydarzeń muszę przyznać, że bohaterowie na brak wrażeń nie mogli narzekać. A ja wraz z nimi, bo bardzo się z nimi zżyłam i przeżywałam wszystko co oni. Mimo tego, że książka liczy ponad pięćset stron czyta się ją ekspresowo. Lekki styl pisania, opisy oddziaływające na wyobraźnie oraz masa emocji zawarta w słowach sprawiła, że książkę przeczytałam w dwa wieczory. I już z pewnością wiem, że sięgnę po następne książki Barbary O’Neal, bo podoba mi się jej styl pisania.

„Recepta na miłość” to powieść obyczajowa, która nie daje osobie zapomnieć. Mimo tego, że na rynku wydawniczym jest mnóstwo takich powieści zdarzają się takie, które się wyróżniają i ta właśnie taka jest. Lekka i przyjemna, ale poruszająca ważne i trudne tematy. Polecam!

*str. 113
0 0
Dodał:
Dodano: 04 III 2013 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 212
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Recepta na miłość



Autorka hitu Jak znaleźć przepis na szczęście powraca w kojącej, pełnej ciepła domowej opowieści o matkach i córkach. Ramona Gallagher znalazła się na rozdrożu. Piekarni, którą prowadzi, grozi bankructwo, matka doprowadza ją do szaleństwa, a córka, Sophie, będąc w zaawansowanej ciąży, podejmuje ryzykowną podróż do szpitala w Niemczech, dokąd przetransportowano jej męża, żołnierza rannego w Afgani...

Ocena czytelników: 5.12 (głosów: 4)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0