"Nie można po prostu udawać, że coś nie istnieje, tylko dlatego, że jest dziwne, nieznane albo, tak jak teraz, niewygodne."**
Niewiele pamiętam z poprzednich części, ale jako, że nie lubię zostawiać niczego dokończonego postanowiłam przeczytać i tą. "Na zawsze" jest szóstą i ostatnią częścią cyklu o Nieśmiertelnych. W tym tomie Ever wypełnia swoje przeznaczenie, poznaje prawdę o swojej przeszłości, poprzednich wcieleniach i o tym, co jest w życiu najważniejsze. Wielu bohaterów przechodzi diametralne zmiany. Ever jest bardziej stanowcza, samodzielna. Honor i Stacia stają się bardziej pomocne, życzliwe. Damien też się zmienił, ale w tym wypadku na gorsze. Nie liczy się zbytnio ze zdaniem Ever. Denerwowały mnie ciągłe kłótnie między Ever i Damienem. Sprzeczali się prawie przez cały czas kiedy przebywali ze sobą. Najbardziej w książce podobał mi się opis życia Adeliny i Arlika - pierwszych wcieleń głównych bohaterów. Był taki żywy, prawdziwy.
"Wszystko, co żyje na naszej planecie - rośliny, zwierzęta, a nawet ludzie - jest ze sobą połączone.
Stanowimy jedność.
Rodzimy się i umieramy, ale energia, którą tworzą nasze dusze, nigdy nie przestaje trwać.
Jesteśmy nieskończeni."***
Akcja nie płynie ani za szybko ani za wolno. Język książki też nie jest wybitny, prosty i zwyczajny, łatwy w odbiorze. Bardzo podoba mi się okładka tej części. Jest chyba najlepsza ze wszystkich. Czytałam o wiele lepsze serie, ale podobał mi się pomysł autorki ukazujący taką nieśmiertelność. Nie jako wampiry, elfy czy inne magiczne stworzenia, ale eliksir, który trzeba spożywać, aby ją utrzymać. Minusem jego picia jest utracenie nieśmiertelnej duszy. Ogólny zarys serii jest dobry, chociaż mnie osobiście ona trochę nudziła.
Moja ocena: 4-/6
Źródło:
http://magiczneksiazki.blogspot.com/