Pewnie już doskonale wiecie, że ja lubuje się w romansach, ale to wcale nie znaczy, że zamknęłam się na inne gatunki literackie, wręcz przeciwnie... Lubię czasami poczytać coś innego, bardziej życiowego, mniej słodkiego. Właśnie dzięki temu w moje ręce trafiła książka pt: "Abonent czasowo niedostępny". Powieść obyczajowa. Bardzo życiowa, bardzo bolesna, bardzo smutna...
Główna bohaterka - Marta - przeżyła w życiu naprawdę wiele złego. Od malutkiego była molestowana przez ojczyma. Nikt jej nie wierzył, w końcu on, poważny człowiek, dysektor szkoły. Ta smarkula wszystko sobie zmyśla... Matka nie chciała słuchać, biła ją za każdym razem kiedy wspominała o tym, że "tatuś" ją dotyka, całuje, przychodzi do niej w nocy. Marta miała zakaz mówienia jakiegokolwiek złego słowa na ojca. Jednak złe zdarzenia jej nie opuszczają. Jej pierwsza "miłość" chciał od niej tylko jednego, a kiedy okazało się, że jest w ciąży skutecznie doprowadził do tragedii. Po tym Marta nie potrafiła się pozbierać, nie potrafiła wybaczyć im tego co jej zrobili. Jednak kiedy zaczęła swoją pierwszą pracę, zaczęła powoli podnosić się z dna. A dzięki swojemu szefowi pozwoliła sobie nawet na nadzieję. Nadzieję w lepsze jutro, w lepsze życie...
Nie wyobrażam sobie jak można być takim potworem, żeby molestować małe dziecko, całować, dotykać, mówić takie rzeczy... Jak można być tak zapatrzoną w swojego partnera, aby całkowicie zignorować skargi swojej córeczki, co gorsza karać ją jeszcze za to tak dotkliwie. Bić na każdym kroku, poniżać, wyzywać, wykorzystywać małą dziewczynkę, aby opiekowała się młodszym rodzeństwem. Nawet nie tylko opiekowała, po prostu wychowywała dwie malutkie siostrzyczki sama będąc jeszcze dzieckiem. Co więcej jak można być taką matką, aby bo tych wszystkich krzywdach jakie wyrządziła swojej córce żądać od niej jeszcze wdzięczności, uległości, posłuszeństwa i wmawiać jej, że to wszystko dla jej dobra. Nie rozumiem, nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak można tak traktować swoje dziecko. Wsadziłabym do więzienia oboje, zarówno takiego ojczyma jak i taką matkę, chociaż i to byłoby za małą kara dla nich...
Oj tak książka ta wywołuje emocje, dużo różnych emocji, jednak mi podczas czytania zdecydowanie towarzyszył smutek i złość oraz współczucie. Chociaż moim zdaniem główna bohaterka mogła pewne sprawy rozegrać nieco inaczej, łatwiej. Może trzeba było już dawno opuścić to straszne miejsce, które było jej domem, te okropne osoby, które były jej rodziną... Może gdyby poskarżyła się większej ilości osób ktoś w końcu by jej uwierzył, pomógł... Może to wszystko skończyłoby się o wiele prędzej. Oczywiście gdybać tak sobie mogę, wiadomo to tylko książka. Ale niestety takie rzeczy zdarzają się również w realnym świecie. I to jest okropnie smutne i wkurzające...
Z tego co wiem Pani Ewa Ostrowska jest autorką wielu różnych książeczek dla dzieci, ale nie tylko. Ma na swoim koncie również kilka powieści i powiem szczerze, że z przyjemnością po niektóre z nich sięgnę. Teraz już wiem, że autorka ta pisze bardzo ciekawie i naprawdę warto zapoznać się z jej innymi książkami. Ta powieść jest bardzo wciągająca. Kiedy się zacznie czytanie to nie sposób się od niej oderwać. Mimo, że często łzy płynęły mi po policzkach, z ledwością widziałam literki, wyrazy, zdania to czytałam dalej. Chciałam zobaczyć co jeszcze spotka główną bohaterkę, jak jej historia się zakończy... Powiem Wam tylko, że zakończy się zaskakująco, resztę musicie doczytać sami
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/02/abon...