O smoku, który lubił krówki

Recenzja książki O smoku, który lubił krówki
Poznajcie się. To jest smok. Smok nowoczesny. To znaczy taki, który zamiast świeżego mięska wcina zupę dyniową, popija herbatkę z przyjaciółmi, a pożera tylko krówki… cukierki oczywiście. Te może zjadać o każdej porze dnia i nocy. Smok ten prowadzi dosyć spokojny tryb życia dzieląc swoją pieczarę z jaszczurkiem Witusiem i świerszczykiem Marcinkiem. Codziennie w odwiedziny wpada też krówka (taka prawdziwa, która muuuczyyy), aby zapewnić smokowi świeżą dostawę mleczka na krówki.
Pewnego dnia wspólną herbatkę przerywa im wizyta królewny Mai, która żąda od smoka, aby ten ją porwał. Dziewczynka jest znudzona życiem na zamku i pragnie wielkiej przygody. Smok początkowo jest oburzony takim pomysłem, wszak jest nowoczesnym smokiem wegetarianinem, jednak, kiedy dziewczynka ładnie go prosi, w końcu ulega. Już po chwili zaczyna żałować swojej decyzji, kiedy okazuje się, że do jaskini zbliża się tłum rycerzy pragnących uratować księżniczkę…
Jak potoczą się losy smoka i jego przyjaciół tego wam oczywiście nie zdradzę, ale uwierzcie mi warto przekonać się samemu.

Kiedy wczoraj otworzyłam paczkę z książką, razem z Tymkiem oniemieliśmy z zachwytu. Format A4, gruby szorstki papier (taki, który przypomina mi czasy dzieciństwa), a na nim przezabawne ilustracje Piotra Rychela. Wszystkie stworzone przez niego postacie są tak ciepłe i wyraziste, że ma się ochotę ciągle przeglądać książkę od początku. Mój syn pokochał smoka, który lubił cukierki od pierwszego wejrzenia, a ja jako mama, mam ogromną satysfakcję z tego, że moje dziecko siedzi wsłuchane w lekturę z wytrzeszczonymi oczami, otwartą buzią i nie rusza się, aż do ostatniej kropki. Uwierzcie mi, że w naszym przypadku to jest nie lada wyczyn. Tymek uwielbia książki, ale jest też bardzo żywym dzieckiem i ciężko mu się skupić przez dłuższy czas na jednej rzeczy. W tym przypadku nie miał z tym żadnych problemów. Wiem także, że wie dokładnie o czym mu czytam, bo dzisiaj usiadł rano w łóżeczku, wziął do ręki smoka i oglądając obrazki własnymi słowami opowiedział mi całą treść bajki.
Pani Elżbieta Pałasz stworzyła na nowo bajeczkę o, co tu dużo mówić, oklepanym już smoku. W uroczy sposób przeniosła tę postać z wawelskiej jamy do całkiem przytulnej pieczarki i zamieniła w przyjaznego wszystkim gada, który jak widzę podbił już serca wielu przedszkolaków (a premiera miała miejsce dopiero siódmego lutego). Ilustrator zaś ubrał smoczka w eleganckie czerwone porteczki na szelkach, w łapkę włożył filiżankę herbatki i tym właśnie sprawił, że Tymek z wielkiej sympatii soczyście ucałował smoka w czoło.

Książka doskonale nadaje się do samodzielnego czytania, gdyż napisana jest dużą, czytelną czcionką i podzielona została na króciutkie rozdziały, co sprawia, że nawet dłuższe czytanie nie nuży dziecka. Zarówno autorka tekstu, jak i ilustrator zadbali o to, aby również młodsze dzieci czerpały wielką radość z obcowania z książką. W naszym przypadku ważny jest fakt, że ilustracje są naprawdę duże, co pozwala mi na swobodne czytanie wieczorem przed snem (nie słyszę już utartej formułki „mamo zasłaniasz”).

O smoku, który lubił krówki, to książeczka, która oprócz pięknego wydania posiada również, a może przede wszystkim mądry, ciepły tekst o tym, że przyjaźń jest w życiu bardzo ważna. Razem zawsze raźniej, cieplej i weselej. Przyjaciel patrzy na nasz problem z innej perspektywy i może dzięki temu znaleźć szybko racjonalne rozwiązanie. Poza tym, co dwie głowy, to nie jedna! I tego się trzymajmy.

Polecam serdecznie!
0 0
Dodał:
Dodano: 21 II 2013 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 215
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Marta
Wiek: 42 lat
Z nami od: 16 VI 2012

Recenzowana książka

O smoku, który lubił krówki

,



Ocena czytelników: 6 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 6.0