Gdy byłam mała dziewczynką uwielbiałam rysować księżniczki. Pamiętam jak moja mama uczyła mnie jak sprawić, by stroje postaci, które szkicowałam w zeszycie miały iście królewskie stroje z bufiastymi rękawami i drogocennymi kamieniami. Razem z koleżankami całe dnie spędzałyśmy na takim rysowaniu i nigdy nam się ta zabawa nie nudziła.
Za to moja córeczka jak dotąd nigdy księżniczek nie rysowała, za to bardzo chciałaby być jedną z nich. Zakłada na siebie różnego rodzaju apaszki i chustki, moje wysokie obcasy oraz swoją sztuczną biżuterię i tak paraduje po domu zasypując mnie szeregiem pytań dotyczących życia tych wysoko urodzonych dziewcząt. Moje dziecko chce wiedzieć, wszystko: co jedzą księżniczki, czym się bawią, czy chodzą do szkoły itd itp. Moje dziecko zachowuje się niemalże jak aktor przygotowujący się do roli
Tym bardziej ucieszyłam się gdy ta książka trafiła w nasze ręce. Choć początkowo wydawało mi się, że moje dziecko będzie już na te lekturę za mądre to szybko okazało się, że wcale tak nie jest. Alicja bardzo szybko zainteresowała się książeczką oraz jej główną bohaterką
Wreszcie ma skąd czerpać inspiracje do zabawy w księżniczkę nie mordując mamy na każdym kroku.
"Księżniczka Amelia" to książeczka, którą trudno nazwać opowiadaniem. Jest to raczej wycięty jeden dzień z życia małej księżniczki, opisany w kilku zdaniach i pięknie zobrazowany. Dowiadujemy się więc gdzie mieszka ta mała dziewczynka, ile ma ubranek, co robi każdego dnia, czego się uczy itp. A trzeba przyznać, że jej rozkład dnia jest naprawdę bardzo napięty. Księżniczka stale ma coś do zrobienia, i - co najważniejsze - te wszystkie obowiązki sprawiają jej wiele radości.
Myślę, że jest to ciekawa lektura dla najmłodszych dziewczynek. Przede wszystkim znajdziemy tu bardzo krótki i bardzo prosty tekst, dzięki czemu nawet najmniejsze bobasy zrozumieją ów opowiadanie. A przy tym całe mnóstwo kolorowych i ślicznych ilustracji, które z całą pewnością przyciągną ich uwagę. Koniecznie muszę jeszcze wspomnieć o tym, że książeczka ta jest bardzo ładnie wydana. Wewnątrz twardej okładki kryje się bardzo dobrej jakości śliski papier, który zapewnia, że lektura ta powinnam nam posłużyc naprawdę długo.
Jak już wspomniałam, moja córka wydawała się już za duża na taka lekturę, ale okazało się, że się myliłam. Alicja często prosi bym przeczytała jej co też księżniczka Amelka robi w ciągu całego dnia, i jeszcze częściej studiuje dokładnie wszystkie ilustracje. Potem oczywiście sama paraduje w swoim książęcym stroju powtarzając niektóre scenki z książeczki. I jak tu można nie wierzyć w to, że książki inspirują i rozbudzają wyobraźnię u dzieci? Ja nigdy w to nie wątpiłam, a teraz mam kolejny namacalny dowód, że tak właśnie jest.
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/02/ksie...