Książka o bardzo aktualnym na walentynkowy dzień tytule Czy wiesz, że Cię kocham? to kontynuacja Piosenek dla Pauli, (Recenzja) które to trafiły do mnie zupełnym przypadkiem kilka miesięcy temu.I, o dziwo, spodobały mi się na tyle, by oczekiwać na następną część.
Jak już wspomniałam w recenzji części pierwszej, początkowe rozdziały Piosenek dla Pauli autor opublikował w Internecie. Dopiero potem książka ujrzała światło dzienne i zyskała postać drukowaną oraz doczekała się dwuczęściowej kontynuacji. Seria posiada również stronę na Facebook'u i obecnie lubi ją 34 tysiące fanów. (Gdy publikowałam recenzję części pierwszej fanów było 24 tysiące).
Seria stała się istnym fenomenem. Co takiego ma w sobie? O tym poniżej.
Bohaterki książki to 4 nastoletnie przyjaciółki, Hiszpanki, akcja bowiem toczy się w Madrycie. Mamy zatem żywiołową i kapryśną Dianę, nieśmiałą i zdystansowaną Cristinę, wesołą i uczuciową Miriam oraz tytułową Paulę, dziewczynę ładną i zdolną, choć nie mającą szczęścia w miłości. Przyczyną tego ostatniego jest nie tylko fakt, że sama Paula jest targana wieloma wątpliwościami i rozterkami, ale też to, (to moje prywatne zdanie), że gdy adoratorów jest zbyt wielu, to nie da się nie pogubić w uczuciach ich oraz własnych. I tak jest w przypadku Pauli. Oprócz tego na relacje Pauli z chłopakami ma wpływ kilka innych czynników, takich jak inne młode dziewczyny, którym także podobają się chłopcy, którzy akurat biegają za Paulą. Zamotane? Ależ o to właśnie w tym chodzi!
Trudno orzec, czy na miłosne intrygi i ich mnogość, ma wpływ gorący klimat Madrytu, czy mentalność i charakter młodych Hiszpanów. Uczucia i relacje zmieniają się tutaj jak w kalejdoskopie; czułość i namiętność, szybko mogą przejść w gniew i zazdrość, stąd blisko do zerwania, rozpaczy, a potem zaczynają się podchody w stylu, jakby się tu pogodzić i kto ma zrobić pierwszy krok, bo przecież obie strony maja swoją dumę.
Dla przypomnienia. W części pierwszej Paula mniej więcej w tym samym czasie poznała dwóch sympatycznych młodzieńców: Angela i Alexa. Masa różnych zbiegów okoliczności sprawiła, że Paula miała trudny orzech do zgryzienia, którego z chłopaków wybrać i choć koniec końców wygrał Angel, to i tak w finale powieści, górę wzięły dziewczęce dylematy i wahania, które spowodowały, że bohaterka ze złamanym sercem wyjechała na rodzinne wakacje. Miały one być odprężeniem, a przyciągnęły tylko nowe komplikacje.
Akcja części drugiej zatytulowanej Czy wiesz, że Cię kocham? dzieje się trzy miesiące po wydarzeniach z częsci pierwszej. Są wakacje: czas swobody, opalania, zabawy i totalnej beztroski. W życiu dziewczyn, zwanych paczką sugusek (nawiązanie do owocowych cukierków) zaszło sporo zmian. Diana związała się z Mariem i jest w nim szaleńczo zakochana. Podobnie Miriam, która na krok nie odstępuje swojego nowego chłopaka Armanda. Natomiast Paula zmieniła kolor włosów i zaczęła po kryjomu palić papierosy. Z trudem udało się jej zapomnieć o tym, co się nakomplikowało w Paryżu i wolałaby już do tego nie wracać, ale natrętny Francuz i przypadkowo spotkany w kafejce Angel, uniemożliwiają jej to.
Towarzyszymy bohaterkom przez jeden wakacyjny weekend, który to spędzają w willi za miastem. Wszyscy spodziewają się znakomitej zabawy, a tym czasem wydarzenia, które nadejdą, zapoczątkują dużo zmian w życiu sugusek. Jedna z bohaterek zakosztuje zakazanego owocu, rzucając na szalę wieloletnią przyjaźń. Inna będzie zmagać się zaawansowaną już obecnie bulimią, a jeszcze inna okaże się nie taka krótkowzroczna, jak pozostali myśleli.
Trzeba przyznać, że autor sporo zamieszał w życiu bohaterów, raz po raz obdarzając ich garścią rozterek i wahań. Tym, co mnie osobiście zdziwiło, był fakt kruchości przyjaźni, którą bohaterki tak się szczyciły. Wyraźnie widać, że postrzeganie i traktowanie przyjaźni, jest zupełnie inne dziś, niż było kiedyś. Przyjaciel kojarzy mi się z osobą bliską, która wspiera, doradza, pomaga, a w razie potrzeby jest jak pokrzywa czyli parzy nas prawdą rzeczywistości. Przyjaciel nie zdradza, nie wbija noża w plecy, nie rezygnuje, kiedy jest trudno. Tak rozumiem przyjaźń. Jest trudna, ale cenna.
A jak jest z bohaterkami powieści? Pozornie bardzo podobnie. Znają się od dzieciństwa i zawsze się razem trzymały. Same siebie nazywają przyjaciółkami i to najlepszymi. Wakacyjny weekend ukazuje jednak, że nie jest to przyjaźń ani wierna, ani trwała. Podszyta podejrzeniami i wzajemnymi animozjami, nie wytrzymuje życiowej próby i rozpada się z hukiem. Dziewczęta niepewne siebie, niedojrzałe emocjonalnie, najpierw robią, potem myślą, a potem się okazuje, że trzeba pić to gorzkie piwo, którego się samemu nawarzyło.
Styl autora i spósob pisania się nie zmieniły. Rozdziały są krótkie, dialogi przeważają nad opisami, dlatego, mimo drobnej czcionki, czyta się naprawdę szybko. Stopniowo, krok po kroku, oprócz wydarzeń obecnych, w kolejnych odsłonach dowiadujemy się, co się wydarzyło we Francji. Domyślam się, że na podobnym schemacie będzie się opierała część trzecia, bowiem autor zaserwował takie zakończenie, że dosłownie mi się buzia otworzyła w idealne O. Znacie ten moment, gdy na scenę wskakuje postać, której zupełnie nie braliście pod uwagę? Tak właśnie autor zagrał czytelnikom na nosie w zakończeniu części drugiej. To rozwiązanie personalne, wydaje mi sie kompletnie nieuzasadnione i jako czytelnika osobiście mnie oburza. Jak? Skąd? Kiedy? No właśnie. Mam nadzieję dowiedzieć się tego już niebawem, gdyż polską premierę Ucisz mnie pocałunkiem zapowiedziano na początek marca.
Komu polecam książkę? Oczywiście miłośnikom serii, czytelnikom szukającym lekkiej lektury, bo przyjemnie przecież w środku zimy, poczytać o słońcu i gorącej Hiszpanii oraz tym, którzy akurat znajdują się w całuśno-miłosnym walentynkowym nastroju.
opublikowana także na blogu W Pępku Trójmiasta