Pamiętacie z dzieciństwa przerażające momenty, kiedy po zgaszeniu światła w sypialni wydawało wam się, że w każdym kącie czają się straszne potwory, duchy i inne straszydła? Ja pamiętam doskonale, a teraz to samo przeżywa mój syn, choć tak do końca nie wiem, czy potwory nie są tylko wymówką, aby wskoczyć do łóżka rodziców
W każdym razie próbowałam już wszelkiego rodzaju tłumaczeń, pokazywałam mu, że jego potwory to nic innego jak meble i zabawki. Bez rezultatu.
Niespodziewanie przybyła nam jednak na pomoc Królewna Lenka.
Królewna Lenka uwielbia bawić się z przyjaciółmi w wymyślanie potworów. Prześcigają się w coraz to straszniejszych wizjach i zaśmiewają z tego do łez. Oczywiście do czasu, kiedy zapada noc i trzeba położyć się spać w ciemnym pokoju. Wtedy Lence nie jest już tak wesoło. Nawet zabawki wydają się być potworami, które do tego rzucają złowrogie cienie. Miarka się przebiera, kiedy coś w kącie pokoju zaczyna się ruszać i wydawać dziwne odgłosy „śrtśrt, śrtśrt, śrtśrt”. Przerażona Lenka najgłośniej jak się tylko da woła mamę.
Rodzice wybrnęli z kłopotu świetnie. Mama podarowała księżniczce flakonik z pachnącą miksturą, którą obie spryskują wszystkie „niebezpieczne” miejsca. Tajemnicza substancja wspaniale „znika” potwory i Lenka już po chwili przestaje się bać. Okazało się, że ruszający kształt, który wydawał dziwne odgłosy to tylko świerszczyk, którego wypłoszyło spod łóżka zapachowe „psik, psik”. Rodzice jeszcze długo potem zaśmiewają się razem z córką, aż w końcu zmęczona dziewczynka spokojnie zasypia. Od tej pory Lenka już nie boi się nocnych gości, ale flakonik zawsze stoi obok łóżeczka. Wiecie, tak na wszelki wypadek
Królewna Lenka przegania strachy, to wspaniała książeczka, która skutecznie pomoże wam zwalczyć nocne zjawy. Powiedziałabym nawet, że ma terapeutyczny wpływ na dziecko, gdyż oswaja je z bądź co bądź spędzającą sen z powiek sytuacją. Oczywiście nie zawsze uda się zwalczyć strach za pierwszym razem, ale wiecie ile zabawy jest z Lenką? Od wczoraj na komodzie koło łóżeczka stoi u nas… magiczna mikstura (arbuzowa mgiełka do ciała), którą to razem z Tymkiem wypsikaliśmy wszystkie kąty w pokoju. Śmiechu było co nie miara, a sen przyszedł niezwykle szybko. Wprawdzie mój syn i tak nad ranem zawitał do sypialni rodziców, ale przynajmniej nie było przy tym krzyków przerażenia Dzisiaj obowiązkowo przeczytaliśmy Królewnę Lenkę na dobranoc, wypsikaliśmy kąciki i na razie… cicho szaaaaaaa
Ilustracje, które wykonała sama autorka (Pani Aneta Krella-Moch jest znaną ilustratorką książek dla dzieci, a seria o Królewnie Lence, jest jej debiutem literackim) są rewelacyjne. Ciepłe, miękkie, kolorowe i bardzo, bardzo śmieszne. Wszystkie potwory powodowały wybuchy śmiechu, a postać mamy królowej podziałała na mnie i Tymka tak, że dosłownie leżeliśmy ma dywanie trzymając się za brzuchy. Zresztą zobaczcie sami
Polecam gorąco wszystkie książeczki z serii o Lence, która na pewno podbije serca waszych pociech.