"Oskar i pani Róża" jest kolejną, spośród wielu książek, która podnosi temat śmierci. Temat ten jest jednak o tyle trudny, że dotyczy dziecka, młodego chłopca imieniem Oscar. Historia jest smutna, nie kończy się "happy endem". Chłopiec umiera. A my zostajemy pogrążeni we własnych myślach.
Pierwsze na co zwraca się uwagę to język. Prosty, a zarazem delikatny i subtelny. Co ważne nie pozbawiony również humorystycznego tonu. I pomimo iż książkę czytałam jakiś czas temu, nadal jestem pod wrażeniem tego, że o temacie tak trudnym jak choroba dziecka i jego powolne odchodzenie, można pisać tak eterycznie, tak łagodnie, a jednak niezwykle wyraziście i niebanalnie. Język wydaje się być odzwierciedleniem tytułowego chłopca. Oskar jest postacią kruchą, łagodną, niewinną, ale jednocześnie silną w sposób, który dla wielu z nas może wydać się niewiarygodny. Bo jak stawić czoło chorobie, jeżeli ma się świadomość, że w zbyt szybkim tempie zmierza ona ku nieszczęśliwemu końcowi? Ale Oskar żyje i w ciągu jednego dnia przeżywa 10 lat w zgodzie z Bogiem i samym sobą. Każdy dzień jest metaforą kolejnej dekady. Chłopcu zatem udaje się dożyć sędziwego wieku. Przeżywa pierwszą miłość, pierwsze rozterki, rozczarowania, a także powodzenia i sukcesy.
Najbardziej jednak urzeka to, że Oskar ze swym jakże krótkim, ale za to niezwykle bogatym doświadczeniem życiowym, wydaje się bardziej dorosły niż większość z nas. Dlaczego? bo choroba uczy... zmienia..... doświadcza nas, a przede wszystkim otwiera oczy na rzeczy dotąd niepostrzegalne. I dlatego też książka ta traktuje w równej mierze o śmierci, jak i życiu. Oskar przez zaledwie parę lat swego krótkiego istnienia zdobył mądrość życiową, która dla wielu z nas może stać się nieosiągalna. A wszystko dzięki Pani Róża, która jawi się niczym dobra wróżka dzieląca smutek i ból razem z chłopcem. Raz jest mądrą, służącą radą "ciocią", innym razem jawi się jako zapaśniczka, by za chwilę być jeszcze kimś innym. Oskar podąża za jej radami i oswaja się z tym, co nieuniknione. Ale dzięki niej ostatnie dni życia nie przytłaczają go bezwzględną chorobą. Wręcz przeciwnie. Chłopiec w tym co codzienne, czasem nawet monotonne odnajduje odrobinę szczęścia, ucząc nas, że pomimo wszystko my również zawsze powinniśmy patrzeć w jasną stronę życia. Doceniać, że żyjemy i przyjmować ten dar razem z jego pozytywnym i negatywnym wydźwiękiem.
Przesadą jest powiedzieć, że książka jest zachwycająca, niesamowita, wciągająca, niezwykle poruszająca? Z całą pewnością nie. "Oskara i panią Różę" czyta się jednym tchem, a raz poznana na zawsze wpisuje się w naszą pamięć i serca.