Czy wasze dzieci czasem się nudzą? Głupie pytanie prawda? Ja już od mojego trzylatka słyszę: Mama, nudzi mi się, albo mama tu jest nudno.
Na szczęście znalazłam już genialny sposób na nudę! Siadamy wygodnie na kanapie i przenosimy się w świat…nudzimisiów. Radosnych stworzonek, które znajdą sposób na każdego małego marudera.
Szymek, bohater serii książeczek o Nudzimisiach też któregoś dnia strasznie się nudził i zaczął głośno wołać: Nudziiiiiiimiiiisieeeeeeeee!!! Wtedy z Nudzimisiowa wyruszyli mu na pomoc Hubek, Mutek i Gusia. Od tej pory są już częstymi gośćmi w naszym świecie. W poprzednich częściach możecie przeczytać o tym jak te rozkoszne stworzonka pomagały Szymkowi w przedszkolu, ratowały swoją krainę przed burzą, a nawet o tym, jak odwiedziły domy Szymkowych kolegów oraz ich przedszkole.
W moje ręce trafiła już czwarta część serii, zatytułowana Szymek w krainie Nudzimisiów. Od razu napiszę, że dzięki obszernemu wstępowi nie odczułam jakiegoś dyskomfortu z powodu tego, że nie czytałam poprzednich części. Dodatkowo, na końcu książki zamieszczono słowniczek krainy nudzimisiów, który wyjaśnił wszystkie nieznane mi pojęcia i odkrył tajemnicę magicznych miejsc.
Tym razem to Szymek trafia do krainy nudzimisiów i wraz z grupą przyjaciół wyrusza do lasu marzeń na poszukiwanie Czarusia, najbardziej leniwego nudzimisia. Po drodze spotyka ich wiele ciekawych przygód, które nie zawsze są bezpieczne. W lesie marzeń bowiem, spełniają się marzenia każdego przybysza. Marzysz o byciu królem – proszę bardzo. Chcesz codziennie dostawać wymarzone jedzonko – nie ma sprawy. Tutaj nie ma rzeczy niemożliwych. Kuszące? I to jak! Szymkowi, Gusi, Hubkowi i Mutkowi, naprawdę trudno jest się oprzeć tym wszystkim wspaniałościom. W rezultacie ostatnią część podróży Szymek pokonuje już sam. Kiedy odnajduje Czarusia, ten mimo że przebywa w miejscu, gdzie może leniuchować do woli, od razu pragnie wrócić do domu. Cóż to bowiem za radość z leniuchowania, kiedy można to robić ciągle? Czaruś skarży się chłopcu, że w lesie marzeń nawet nie może sobie o niczym pomarzyć, bo wszystko zaraz się spełnia. Czyż może być coś gorszego dla prawdziwego marzyciela?
Droga powrotna mija już bardzo szybko. Szymek z Czarusiem zabierają resztę przyjaciół, którzy na szczęście tylko na chwilę zapomnieli o rzeczywistości. Wszyscy zgodnie stwierdzają, że wcale nie tak fajnie jest mieć wszystko, o czym się tylko zamarzy na wyciągnięcie ręki. W marzeniach ważne jest bowiem samo dążenie do ich spełnienia, trud i wysiłek jaki wkładamy, by dosięgnąć celu. Czasem nawet szczęście daje samo marzenie o czymś.
Moje dziecko od razu pokochało te niezwykłe stworzonka z wielkimi uszami i wesołymi buźkami. Przeczytaliśmy książkę już dwa razy i ciągle do niej wracamy, nawet po to, żeby pooglądać same ilustracje. A te uwierzcie, są naprawdę piękne. Czasem ma się wrażenie, że pani Agnieszka Kłos-Milewska wzięła do ręki kredki ołówkowe i bezpośrednio w każdym egzemplarzu narysowała historię o krainie nudzimisiów, pełnej drzew z lukrowanymi pączkami i lizakami, lemoniadowych strumyków i domków wyrastających z sadzonek, za którymi rozciągają się galaretkowe pola.
Jak to wspaniale jest być dzieckiem, móc zamknąć oczka i w wyobraźni przenosić się wszędzie tam, gdzie ma się ochotę. Biegać po lesie marzeń, mieszkać w krainie nudzimisiów i przeżywać z nimi najlepsze przygody dzieciństwa. To niezwykle ciepła i mądra seria z morałem, którą polecam wszystkim dzieciakom i ich rodzicom.