Codzienność. Rzadkie chwile w ciągu dnia wykradane tylko dla siebie. Aromat porannego espresso, moment zapatrzenia w ekran telewizora, wieczorne pięć minut przed komputerem. Rzeczywistość kobiety – matki, żony, domowej sprzątaczki, kucharki, zaopatrzeniowca. Jeśli mamy wsparcie w rodzinie, obowiązki rozkładają się i życie staje się o wiele łatwiejsze. Wzmacniają się więzi, umacnia miłość i wzajemny szacunek. A jeśli ktoś jest pozostawiony samemu sobie? Zamiast wsparcia, od partnera słyszy jedynie wyrzuty i pretensje? Jeśli dodatkiem do mnóstwa domowych obowiązków są jeszcze niedomówienia i tajemnice? Posłuchajcie historii Ewy.
Początkowo znajomość z Adamem miała charakter typowo biznesowy. Wymiana oficjalnych maili szybko przerodziła się w dyskusje o prywatnym życiu. Adam różnił się od mężczyzn, których dotychczas znała. Był wrażliwy, umiał rozmawiać o uczuciach. Szybko zostali małżeństwem. Osiedlili się na Wyspach Kanaryjskich. Brzmi jak bajka, prawda? Prawdziwe życie jednak rzadko ma z nią coś wspólnego. Ciężki stan zdrowia matki Adama zmusza ich do powrotu do kraju. Z racji swojej pracy Adam dwa tygodnie spędza w domu, a sześć w rozjazdach. Ewa zostaje sama z czteroletnią córką, szesnastoletnią pasierbicą i teściową, która po dwóch udarach wymaga stałej opieki. Adam oszczędza każdy grosz i skrupulatnie rozlicza Ewę z wydanych pieniędzy. Dlaczego? Przecież zarabia bardzo dobrze. Powoli Ewa zaczyna dostrzegać również inne nieścisłości. Prawda jednak okaże się gorsza od przypuszczeń.
Pozornie powieść jest spokojna i monotonna, jak spokojna i monotonna jest szara rzeczywistość. Pozornie wiele się w niej nie dzieje. Książka jednak kipi od emocji – tych skrywanych, tłumionych, spychanych do podświadomości, bo zbyt ranią. Wspomnienia przywołane czyimś gestem lub słowem przenoszą często główną bohaterkę do świata dzieciństwa i wczesnej młodości. Okruchy pamięci czasem osładzają teraźniejszość, a czasem przysparzają bólu. W powieści nie ma dynamicznej akcji. Jest powolna codzienność odmierzana rytmem dnia Ewy i jej rodziny, podporządkowana całkowicie chorej teściowej. Mimo tego powieść czyta się błyskawicznie odnajdując po drodze własne myśli, wspomnienia i spostrzeżenia. Zakończenie jest dość chaotyczne, tak jak chaotyczne są myśli kobiety, która odkrywa bolesną prawdę. Rozsypane puzzle życia Ewy i Adama ułożyły się w obraz, którego nikt nie chciałby oglądać. Finał powieści Autorka pozostawia domysłom czytelnika. Nie odkrywa wszystkich kart, nie nazywa rzeczy po imieniu. Jednocześnie nie pozostawia wielkiego pola do wyobraźni, gdyż prawda może być tylko jedna – okrutna i bolesna, ale wyzwalająca jednocześnie.
„Adam i Ewy” to naprawdę świetna powieść obyczajowa. Spodoba się każdemu, kto lubi w fabule książki odnaleźć część siebie. Jest to powieść o codziennym życiu, które staje w szranki z marzeniami, o miłości odartej ze złudzeń i przygniecionej codziennością, o ciężkiej chorobie i chęci życia. Gorąco polecam.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/