"Dziedzictwo" to jak na razie ostatni tom o przygodach Eragona autorstwa Christophera Paoliniego. W USA wydano go w całości, jednak w Polsce podzielono na dwie części - moim zdaniem tylko i wyłącznie dla lepszego zarobku. Bardzo mnie to zirytowało, gdyż zburzyło efekt jaki starał się osiągnąć autor. Mianowicie zaczyna on powoli budować napięcie, daje nam nadzieję i wiarę, że dobro zwycięży. W momencie gdy te wszystkie odczucia zaczynają się gromadzić coraz mocniej i liczniej - BAM!! - koniec pierwszego tomu.
Z tego powodu akcję z pierwszej części "Dziedzictwa" mogę określić tylko jednym zdaniem. Cisza przed burzą... Jesteśmy świadkami wielu sukcesów, ale i okropnych porażek Vardenów na drodze do pokonania Galbatorixa. Często brak już nadziei na wygraną, w końcu Eragon nadal nie wie jak pokonać nie tylko jego i Shruikana, ale i Murthaga z Cierniem. Do czasu...
Oczywiście dowiemy się czym jest magiczne coś lub ktoś, co przysłuży się wygranej bądź przegranej Vardenów dopiero w drugim tomie. Ten podział jest dla mnie naprawdę niepoważny. To tylko powód na zarobienie jak największej ilości pieniędzy, a przecież jak nie dawno się okazało Christopher Paolini myśli nad napisaniem kolejnego tomu. W dodatku wydawca postawił na pieniądze nie dbając o jakość wydania. W treści znajdziemy wiele literówek, a na końcu nie odnajdziemy słownika z przetłumaczeniem języka elfów czy krasnoludów, jak to było w poprzednich tomach. Zdziwiło mnie to. Jedyne co mamy do pomocy przy lekturze to mapa Alagaesii.
Co do samej pracy Paoliniego to stwierdzam, że wykonanie jest nieco gorsze niż w pozostałych tomach. Nie wiem dlaczego, ale odniosłam wrażenie, że autor mniej uwagi poświęcił na dopracowanie szczegółów książki. Efekt jest taki, że sceny batalistyczne nie trzymają mocno w napięciu, a wręcz kilka momentów jest pominiętych, np. nie mamy ukazanego dotarcia Orika i wojsk krasnoludzkich do oddziału Vardenów; jest to tylko krótko wspomniane. Ponadto sami bohaterowie wydają się nie dorastać. Eragon miejscami zachowuje się nawet bardziej dziecinnie niż w pierwszej części, a Murtagh wydaje się być obrażonym dzieckiem, któremu zabrało się zabawkę i nie chce jej oddać.
Podsumowując mam nadzieję, że niedługo uda mi się sięgnąć po drugą część. Jestem pewna, że będzie trzymać w napięciu, a niesamowite zwroty akcji, sceny walki oraz nieprzewidywane zdarzenia będą dziać się znacznie częściej. Jedne już wiem - nie mogę się doczekać lektury
Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com/