"Baśniarzu, dokąd żegluje ten statek, na którego pokładzie się znajdujemy? Dokąd prowadzi twoja baśń? Kto płynie czarnym statkiem? Czy poleje się jeszcze więcej krwi?"
Antonia Michaelis pracowała m.in. w południowych Indiach, Nepalu i Peru. W Greifswaldzie studiowała medycynę i równocześnie zaczęła pisać książki dla dzieci i młodzieży. Od kilku lat mieszka w pobliżu wyspy Usedom, gdzie zajmuje się pisarstwem jako wolny strzelec. Wydała już wiele interesujących, pełnych fantazji i odnoszących sukcesy książek. Dotychczas w Polsce ukazały się: Tygrysi księżyc, U nas w Ammerlo, Lato w Ammerlo i Mikołajowe historie.
Anna jest zwykłą osiemnastolatką, która przygotowuje się do matury. Nigdy nie interesowały ją sprawy szkoły i miała tylko jedną najlepszą przyjaciółkę. Cały czas czuła się jakby żyła w bańce mydlanej, jakby była zamknięta na wszystko to, co dzieje się na zewnątrz niej. Aż pewnego dnia przyszedł baśniarz, któremu udało się do niej przebić.
Wszystko zaczęło się od niepozornej szmacianej lalki, którą Anna znajduje w sali maturalnej. Okazuje się, że jest to własność siostry Abla Tannateka. Wszyscy nazywają go polskim handlarzem pasmanterią, a za jego osobą ciągnie się zła opinia. Jednak Anna wcale nie poddaje się temu stereotypowi i próbuje go poznać oraz zrozumieć. Okazuje się, że Abel ma jeszcze drugie oblicze: nie jest tylko outsiderem, wagarowiczem i handlarzem narkotykami - istnieje także Abel, który jest smutnym baśniarzem. Snuje on fantastyczną opowieść dla swojej małej siostrzyczki Michi. Anna zakochuje się w nim i w jego słowach, nie zważając na to, co może się wydarzyć. Jednak w opowieści o Małej Królowej zaczynają niebezpiecznie zacierać się granice między fantazją a rzeczywistością. A jeśli jej fabuła nie jest fikcją?
"Ale za słowami czyhała ciemność, ciemność jaka panuje we wszystkich baśniach. Dopiero później, dużo później, zbyt późno zrozumie, że ta baśń była śmiertelnie niebezpieczna".
Tak wiele chciałabym powiedzieć o tej książce i właśnie teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak mało istnieje słów. Te 32 litery alfabetu to za mało, żebym mogła z nich ułożyć sensowne zdanie, które nie rozpływałyby się przede mną i w pełni oddałyby to, co chcę przekazać. Na świecie istnieje zdecydowanie za mało słów. Za mało, żebym napisała jak bardzo ta książka mi się podobała i za mało, żebym udowodniła Wam, że warto ją przeczytać. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam tutaj tak wysokiej noty, żeby móc sprawiedliwie ocenić tę książkę - 10/10 to niewiele. Po raz pierwszy po prostu zabrakło mi słów.
Gdy przeczytałam opis tej historii moje pierwsze skojarzenie to: Nevermore Kelly Creagh. Tamta książka mi się nie spodobała i bałam się, że z tą będzie podobnie. Wydaje mi się, że bardziej nie mogłam się pomylić. Prównanie Baśniarza do Nevermore to po prostu obraza talentu Antoni Michaelis. Jeśli czytaliście Nevermore i się Wam spodobała to uwierzcie mi - w Baśniarzu się zakochacie, nie będziecie mogli spać po nocach, a za dnia nie będziecie w stanie normalnie funkcjonować. Wasze życie nigdy nie będzie takie samo jak przed przeczytaniem tej książki.
Chciałabym napisać coś o bohaterach, ale znowu brakuje mi słów - po raz pierwszy nie wiem co mam o nich powiedzieć. W tej historii bardziej przydałoby się doświadczenie psychologa, który mógłby przedstawić nam studium osoby Abla. Jest to postać tak złożona i pełna wewnętrznych tajemnic, iż wydaje mi się, że nawet sama autorka nie poznała go w całości. Nawet Anna nie była w stanie poznać jego całej osobowości, a byli ze sobą naprawdę bardzo blisko. Co w takiej sytuacji może zrobić zwykły czytelnik? Może tylko odkrywać razem z główną bohaterką kolejne strony Abla Tannateka.
" - Młoda damo, czy mogę służyć chusteczką. Pani płacze.
- Och, rzeczywiście. Widzi pan, a ja myślałam, że się śmieję. Jak bardzo można się pomylić".
Przyznam się bez bicia, że na początku książka mi się nie podobała. Nie mogłam się do niej przekonać, bo czułam, że się na niej zawiodę. Wydawało mi się, że to będzie kolejna love story z wielkim i hucznym happy endem. I znowu nie mogłam się bardziej pomylić. Ta książka za bardzo pomieszała mi w głowie i nie jestem w stanie odróżnić prawdy od fikcji literackiej. Czy coś takiego zasługuje tylko na miano arcydzieła? Arcydzieło to kolejne słowo, które mnie zawiodło - jego znaczenie jest zbyt ograniczone dla tej książki.
Jeśli liczycie na przesłodzoną historię o parze zakochanych z dwóch odrębnych światów, którzy będą żyli długo i szczęśliwie to naprawdę grubo się mylicie. Na pozór może to być książka o miłości, ale według mnie ta miłość to tylko puste słowo, które nie oddaje w pełni uczucia między Anną i Ablem. Przede wszystkim ta książka jest o życiu. O życiu, które jest brutalne. O życiu, które nigdy nie jest piękne. O życiu, w którym jest ciężko. O życiu, które nas zawodzi.
Powiem to po raz kolejny: zabrakło mi słów. Nie istnieje taki wyraz czy zdanie, które mogłoby określić tę książkę. Chciałabym jeszcze tyle o niej opowiedzieć, ale to zabrzmiałoby naprawdę bardzo trywialnie. Tej książki nie da się opowiedzieć, ją trzeba przeczytać i poczuć głęboko w sercu. We mnie ona uderzyła z taką siłą, jakiej zabrakło innym pozycjom, którym dałam tę samą ocenę. Więc powiem jeszcze tylko jedną rzecz: Jeśli nie czytaliście tej książki to naprawdę powinniście żałować i w tej chwili biec do księgarni, by ją kupić. Jest warta każdej ceny, bo spędzicie z nią kilka pięknych wieczorów. Ta pozycja łączy w sobie dosłownie wszystko: jest zarówno powieścią młodzieżową, jak i połączeniem kryminału, thrillera, fantastyki oraz dramatu. Już teraz ostrzegam Was, że książka wywołuje wielkie obrażenia w duszy i w sercu, a żeby dotrzeć do końca trzeba zaopatrzyć się w pudełko chusteczek. Jednak musicie odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy jesteście w stanie wejść w świat ponurego baśniarza i nie zostać nim opętani?
" - Co ci leży na sercu?
- Nic - odpowiedziała i po chwili dodała: - Świat. (...)
- Tak - odparł Magnus. - Tak wyglądasz, jakby świat leżał ci na sercu".