Książka bardzo dobra, od początku dużym plusem był doskonały/ bogaty język, co jak na debiutanta trochę mnie zdziwiło. Historia przedstawiona w sposób lekki/ zabawny/ ironiczny. Przeznaczenie pozycji celowane moim zdaniem w młodszego adepta fantastyki, ale bez jakiejś infantylności czy obrażania inteligencji czytelnika. Fabuła jest tu faktycznie nielinowa
nie wiemy co się wydarzy do samego końca uważam to za atut, choć niektórym może nie przypaść to do gustu. Opisy niezwykłe plastyczne, epickie krainy/ nietuzinkowe dialogi pozwalają na oderwanie się od rzeczywistości. Przed każdą księgą prologi, niby oderwane, ale łączące książkę spójną fabularną klamrą. Dużym plusem jest otwartość świata, brak mapek na początku, ( autor daje nam możliwość wykreowania sobie granic Wszechziemi), brak durnych czytaj nudnych opisów czynności, które w ostatnich książkach tego typu występowały notorycznie. Minusem mogą być drobne niedociągnięcia korektorskie, ale są to rzeczy sporadyczne.
Reasumując, choć ostatnio nie wiele czyta się dobrego o polskich debiutantach fantastyki, muszę powiedzieć, z ręką na sercu, że pozycja jest godna uwagi. Może do poziomu ASa trochę brakuje, ale Bractwo Światła daje rade. Nie jest to kolejna książka, która należy do stosu " na wydawali u nas tego na kopy" tylko jak się dowiecie czytając pozycję, autor stara się kreować własny świat, własnych bohaterów.
Na koniec dodam, mam nadzieję, że nie będzie to spojler, że połączenie skrytobójcy z nekromantą wychodzi tak sprawnie jak połączenie ( każdy wie o kogo chodzi) czarownika z wojownikiem.
Pozycja idealna na wieczorne oderwanie się od rzeczywistości dla czytelnika w każdym wieku. Co do okładki i wersji empirycznej, piękne wydanie, doskonały papier, majstersztyk wydawniczy. Czekam na kontynuację. Jestem miło zaskoczona.