Czy słynny Drakula był tylko człowiekiem? A może prawdziwą bestią z piekła rodem? Czy też może wampirem, którego Bram Stoker opisał lata temu w swojej książce i o którym powstawały filmy?
Otóż odpowiedź brzmi: był on jak najbardziej człowiekiem. Wielkim i okrutnym księciem Wołoszczyzny, a przede wszystkim wiernym rycerzem Chrystusa. W Jego imię zabijał niewiernych – głównie Turków, którzy niewolili go przez lata – oraz wszystkich, którzy mu się sprzeciwili. By zasiąść na wołoskim tronie i zaprowadzić ład i porządek.
Historię Włada Drakuli, syna Włada Smoka zwanego także Diabłem, poznajemy z trzech różnych perspektyw, gdyż do twierdzy Poenari (będącej niegdyś twierdzą również i Włada) przybywa trójka ludzi, która go znała i która o nim opowiada. Są to: Ion Tremblac – przyjaciel i dwornik Drakuli, Ilona Ferenc – kobieta, którą Wład kochał oraz pustelnik zwący sam siebie bratem Wasylem – spowiednik księcia. Spowiadają się oni przed trójką sędziów – Janosem Horvathym (hrabią Peczu), włoskim kardynałem Grimanim oraz Petru, właścicielem twierdzy Poenari – a każde ich słowo spisują skrybowie ku pamięci dla potomnych. Cały proces odbywa się po to, by osądzić Drakulę (albo go oczyścić z grzechów, albo potępić) i aby Zakon Smoka, którego członkiem był niegdyś Drakula, powstał znów.
Historia życia Włada Drakuli rozpoczyna się od czasu, kiedy Drakula miał 16-17 lat i wraz z młodszym bratem Radu oraz Ionem Tremblakiem był w niewoli u Turków, którymi wówczas rządzą sułtan Murad i jego syn, książę Mehmed. Wład niby jest im posłuszny, lecz tak naprawdę obmyśla potajemnie plany, jak zaatakować wroga w przyszłości. Wkrótce jednak we trzech uciekają i po drodze uwalniają i ratują Ilonę – odaliskę przeznaczoną dla Mehmeda. Wtedy to Wład i Ion zakochują się w tej samej kobiecie.
Akcja nie toczy się kawałek po kawałku, są przeskoki w czasie i miejscach. W pewnym momencie historii Wład trafia do twierdzy Tokat, gdzie uczy się katowskiego fachu, i tam po raz pierwszy jest świadkiem nabijania człowieka na pal. Od tamtej pory, już gdy wydostał się z twierdzy i powrócił na Wołoszczyznę, nieustannie stosował tę metodę zabijania, dzięki czemu zawdzięczał swój przydomek – Palownik (inaczej też Tepes albo Kazykły bej). Jednak okrucieństwo, z jakim zabijał swoje ofiary, po latach doprowadziło go do zguby.
Czytając książkę, myślałam, że pod koniec Wład zginął w jednej z walk z Turkami, ale… rzeczywistość okazała się zupełnie inna i właśnie zakończenie książki najbardziej mnie zaskoczyło, oczywiście pozytywnie (jednak nie będę go zdradzać
). Ogólnie po „Prawdziwą historię Drakuli” sięgnęłam nie dlatego, że kojarzyła mi się ze stokerowskim wampirem z Transylwanii (no dobrze, może trochę
), ale dlatego, że jest to książka historyczna, a ja bardzo takie lubię. I właśnie miłośnikom historii ją polecam. Historia tego człowieka jest krwawa, okrutna i niezwykle przejmująca, momentami nawet wzruszająca. Gdybym miała ją ocenić w skali 1-10, dałabym… 10