Wcześniej nie miałam do czynienia z twórczością tej autorki, nie mogę też znaleźć niczego konkretnego na temat p. Czeplińskiej w internecie, wygląda na to, że jest to debiut w roli pisarki, na okładce książki także nie ma o niej żadnych informacji...
Mam jednak wielką nadzieję, że na tym jednym tytule się nie skończy, ponieważ książka zaskoczyła mnie wielce i z chęcią przeczytałabym kolejną tej samej autorki.
W tej powieści mamy do czynienia z Olą, pracującą jako dziennikarka, niestety nie robi ona wielkiej, oszałamiającej kariery i nie pisze artykułów dotyczących ważnych, istotnych spraw. Pracuje w piśmie kobiecym i zajmuje się tematami typu "Pokonaj cellulit w trzy tygodnie!", więc sami możecie sobie wyobrazić, jak bardzo jest usatysfakcjonowana i zadowolona z tej pracy i jak wiele pasji, miłości, zapału może z siebie wykrzesać, skoro nie jest ani głupią, ani pustą kobietą, która da się zadowolić byle czym.
Poznajemy też mężczyznę, Kubę, który prowadzi swój własny klub o nazwie "City Fitness Club". Interes nie idzie mu tak dobrze, jakby chciał, za to okazuje się, że jego matka ma adres nieznanego mu dotąd ojca i może on się z nim spotkać i porozmawiać. Dzięki tej znajomości w życiu Kuby zaczyna się dziać mnóstwo nieoczekiwanych i ciekawych przygód. Zagłębiamy się wraz z nim w historię jego przodków, które łączą się także z osobą Oli, mamy tu mnóstwo tajemnic, odkrywana prawda nie zawsze okazuje się wygodna i chlubna, to nie razi jednakże żadnego z bohaterów. Sięgamy w czasy odległe, teraźniejszość przeplata nam się tutaj z okresem sprzed 150 laty, ale napisana jest tak, że doskonale możemy się wcielić w sytuacje, w role bohaterów, o których tam jest mowa.
Lektura ciekawa, można się z nią doskonale bawić, śmiać i czasem też popłakać nad losem postaci uwikłanych w tę opowieść.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://asymaka.blog.interia.pl/