Druga połowa XX wieku, Stany Zjednoczone. Arlen Wagner nie spodziewając się niczego nadzwyczajnego wyrusza pociągiem pełnym pracowników w podróż do nowego miejsca pracy. Niestety tuż przed postojem pociągu widzi nieuchronny zwiastun śmierci. Ludzie dookoła wyglądają jak kościotrupy, a z ich oczu tli się dym jakby po wygasłym ogniu. Arlen widział to nie raz i wie, że nie może wrócić do swojego wagonu. Ostatkiem sił przekonuje 19-letniego Paula Brickhilla, że prowadząca ich lokomotywa to lokomotywa śmierci. Nie mylił się. Wkrótce świat dowie się o śmierci wszystkich podróżnych.
Z pomocą tajemniczego jegomościa o nazwisku Sorenson docierają do sennego miasteczka, które nie wiedzieć czemu budzi w Arlenie mieszane uczucia. I znów intuicja go nie myli. Obaj panowie są świadkami przedziwnych i mrożących krew w żyłach wydarzeń, zostają mimo woli wplątani w sieć tajemniczych i niebezpiecznych intryg, a schronienie jakie znajdują przed śmiercionośnym huraganem w zajeździe Pod Cyprysami u Rebekki Cady może okazać się bardziej podejrzanym, niepokojącym i groźniejszym miejscem niż mogli sobie wyobrażać.
To nie tylko moja pierwsza przygoda z Michaelem Korytą, ale także z gatunkiem literackim jakim jest thriller. Historia wciągnęła i zaciekawiła mnie od pierwszych stron, akcja jest dynamiczna i wiele w niej nieoczekiwanych zwrotów, na nudę i zbędne opisy w twórczości Koryty najwyraźniej nie ma miejsca. Specyficzny, jeżący włos na karku klimat dopełnia całkowicie mocnych wrażeń ze śmiercią w tle. Nie będą zawiedzeni fani zjawisk nadnaturalnych - nie wszystkie sytuacje dziejące się w powieści można wytłumaczyć w racjonalny sposób. Autor w dobrym stylu prowadzi swoich bohaterów, a splot wydarzeń zobrazowany w bardzo żywy i prężny sposób nie zostawia luk na zbyt wczesne domysły. Historia Arlena, Paula i ludzi, których spotykają w niecodziennych okolicznościach trzyma w napięciu do ostatnich stron.
Sądzę, że fani thrillerów oraz powieści sensacyjnych nie będą zawiedzeni powieścią "Pod Cyprysami". Miłośnicy Dena Koontza czy Stephena Kinga na pewno odnajdą w niej godną rozrywkę. Lekkie pióro Michaela Koryty nie odstraszy też czytelników, którzy dopiero zaczynają wędrówkę przez mroczniejsze zakątki literatury.
[
http://waniliowe-czytadla.blogspot.com]