A teraz recenzja, czy raczej moja opowieść o książce, gdyż będzie raczej krótka:
Obrazki są śliczne, przyciągają uwagę, moja dwuletnia Zuza od deski do deski obejrzała calutką książeczkę. Groszek czytało się ją szybko, ponieważ uwielbia takie historyjki, akcja się rozwija, dzieje się wiele, jest ciekawie i nie można się z tą książką nudzić. Opowiada nam autorka o dwóch tytułowych krasnoludkach, o Marguszku i Grubełku, którzy wyruszają w drogę, by odnaleźć swoje czerwone czapeczki, nie dlatego bynajmniej, że je zgubili. Na pewno też nie macie pojęcia, jak nazywa się krasnoludek rodzaju żeńskiego, ja szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałam? A autorka i o tym pomyślała. Przygód nasi krasnale mają bez liku, a czy w końcu udaje im się odnaleźć czapki, sami musicie się przekonać? Ta historyjka uczy nas tego, że warto być dobrym, pomagać innym, dążyć do celu i być cierpliwym, wytrwałym.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://asymaka.blog.interia.pl/