Cinder- futurystyczna wersja Kopciuszka

Recenzja książki Saga Księżycowa: Cinder
Cinder nie jest zwykłym człowiekiem. Właściwie to nawet nie można powiedzieć, że nim jest. Jej ciało w mniejszej części jest zbiorem kabli i metalu. Niektórzy ludzie odsuwają się od niej dowiadując się, że mają do czynienia z cyborgiem. Cinder na co dzień pracuje na targu jako mechanik- najlepszy w Nowym Pekinie. Jej życie się komplikuje, gdy na jej stoisko przychodzi książę Kai z prośbą o naprawienie androida, a jej siostra zostaje zarażona i niedługo ma umrzeć na letumosis- chorobę dziesiątkującą ludzi na Ziemi. Cinder jest zmuszona przez swoją prawną opiekunkę do stawienia się w laboratorium królewskim, gdzie testowano na cyborgach nowe lekarstwa na chorobę. Żaden z jej pobratymców nie wrócił stamtąd żywy.


Jak dalej potoczą się losy Cinder? Czy między cyborgiem a księciem będzie możliwe głębsze uczucie? Czy naukowcy odkryją lekarstwo na letumosis? Czy Cinder jest tylko nic nie wartym cyborgiem?


„Czy istoty twojego pokroju wiedzą, czym jest miłość? Czy ty w ogóle coś odczuwasz, czy to jedynie kwestia... oprogramowania?”


Oto jedyna i niepowtarzalna futurystyczna wersja Kopciuszka. Czy mnie zaciekawiła? Czy spodobała mi się bardziej od oryginału? Z pewnością tak. Książka zaskoczyła mnie pod wieloma względami. Choć fabuła była do bólu przewidująca, ale przecież z grubsza znamy historię Kopciuszka, więc czego niby mamy się spodziewać, że niby to nie skończy się balem i tak dalej? No nie! Byłabym naprawdę zniesmaczona, gdyby autorka nie wzięła pod uwagę wydarzeń, które są dla Kopciuszka charakterystyczne. Na szczęście nie zostały one pominięte.


„Wieczorem, gdy była już zupełnie wyczerpana pracą, zabrały jej łóżko i zmusiły, by położyła się w popiele przy palenisku.”


Postać Cinder od samego początku zdobyła moją sympatię. Jest jedną z tych bohaterek książkowych, które walczą do końca. Nie zawsze utrzymują brzemię spoczywającej na nich odpowiedzialności, ale nigdy się nie poddają. Cinder mimo, że różniła się od innych i często musiała być na uboczu przez uprzedzenia ludzi, w ostateczności potrafiła narazić swoje życie dla ich dobra. Jeszcze jeden silny i niepowtarzalny charakterem w książce miała królowa Levana, władczyni Luny. Tym razem nie mamy doczynienia z niedobrą macochą, lecz z królową istot o magicznych zdolnościach zamieszkałych na… Księżycu. I tu właśnie objawia się nam inność tej powieści.


Co sprawiło, że w ogóle sięgnęłam po tę pozycję? Swój maleńki wpływ miał element, który przykuwa wzrok czytelnika od razu po wzięciu książki w rękę- czyli idealnie wpasowana w treść okładka. Lecz szalę przeważył opis i ciekawość Nowego Pekinu.


Książka jest naprawdę wciągająca i mimo, że fabuła jest przewidywalna to a i tak do ostatniej strony zostaje ciekawość. Żałuję, że historia Cinder nie ma więcej stron, bo zapoznanie się z jej światem było dla mnie największą przyjemnością.
0 0
Dodał:
Dodano: 19 XII 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 225
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Gabrysia
Wiek: 26 lat
Z nami od: 26 VII 2012

Recenzowana książka

Saga Księżycowa: Cinder



Orientalny Pekin przyszłości przynosi barwny, hałaśliwy krajobraz miasta, który ciekawi niejednego Europejczyka. „Sagi księżycowe. Cinder” Marissy Meyer wywraca do góry nogami wizerunek Państwa Środka. Wraz z Cinder główną bohaterką znajdujemy się w zdziesiątkowanym przez śmiertelną plagę mieście. Dziewczyna jest cyborgiem o tajemniczej przeszłości, jednocześnie obywatelem drugiej kategorii. Spr...

Ocena czytelników: 5.07 (głosów: 38)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0