Wielu polskich czytelników zna Cindę Williams Chimę dzięki jej serii Siedem królestw, której akcja osadzona jest w fantastycznym świecie pełnym magii. Teraz, wydawnictwo Galeria Książki serwuje nam kolejny cykl, który wyszedł z pod pióra tejże autorki. Jednak tym razem cała historia osadzona jest we współczesności. Kroniki dziedziców to swoiste urban fantasy, które otwiera tom pt. Dziedzic wojowników.
Jack Swift, jako niemowlak przeszedł poważną operację, od czasu, której musi przyjmować specjalne lekarstwo sprowadzane specjalnie z Anglii.
Chłopak ma już szesnaście lat i po raz pierwszy zapomina o swoim cudownym leku. Nie zdaje sobie nawet sprawy z tego jak to zmieni jego dotychczasowe życie. Okazuje się, że Jack jest potomkiem wojowników, chociaż urodził się, jako czarodziej. To właśnie operacja, jaką przeszedł sprawiła, że jego przeznaczenie zostało zmienione. Wojownicy są, bowiem zagrożeni wyginięciem w świecie magii, a wszystko to z powodu ciągłej walki pomiędzy dwoma frakcjami czarodziei: Białej lub Czerwonej Róży. Wystawiają oni swoich wojowników do walki na śmierć i życie w turnieju, aby ustalić, kto w danym okresie dojdzie do władzy. Jack nie jest tym zachwycony. Wie, że wraz z pomocą przyjaciół, zarówno tych magicznych jak i niemagicznych, zrobi wszystko, aby to zmienić.
Uwielbiam poprzednią serię autorki, dlatego z niemałą ciekawością sięgłam także i po tę książkę. Od razu, co nam się rzuca w niej w oczy, to prolog. Co prawda nie wiele nam mówi jest, bowiem jedynie streszczeniem tego, co miało miejsce w przyszłości, a w dużej mierze wpłynęło na wszystkie czyny bohaterów. Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu w czytelniku wzrasta ciekawość względem reszty fabuły. Tym bardziej, iż został on podzielony na dwie części i każda dotyczy zupełnie innego okresu.
Niestety, gdy przechodzimy do właściwej opowieści nasz zapał zostaje lekko przygaszony. Stan ten, na szczęście trwa jedynie przez pierwsze sto stron. Gdy już z mozołem przebrniemy przez ten długi początek, od razu zostajemy porwani przez bystry nurt fabuły, a tempo akcji nabiera wreszcie rumieńców. Nie zabraknie tu również kilku niespodzianek i nagłych zwrotów. Autorka w doskonały sposób przeplata ze sobą świat rzeczywisty z tym magicznym. Jak dla mnie jest to naprawdę świetny pomysł, a Cinda Williams Chima doskonale potrafiła wykorzystać jego potencjał.
Styl autorki nie uległ zmianie, nadal pisze w sposób lekki i plastyczny, dzięki czemu nikt nie ma problemów ze z wizualizowaniem sobie wszystkich opisanych sytuacji. Nie trudno, więc przyjąć do wiadomości, że taka magia mogłaby istnieć naprawdę.
Podsumowując. Dziedzic wojowników jest świetną książką, którą spokojnie można podciągnąć pod urban fantasy. Doskonale się bawiłam podczas jej czytania, więc naturalne będzie, że polecę ją każdemu. Jednak cały czas miałam wrażenie, iż czegoś mi brakuje, a co z całą pewnością odnalazłam w Siedmiu królestwach. Ale jak już wyżej wspominałam i tak polecam.
http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2012/12/dziedzic-wojow...