Reklama jest wszędzie. Atakuje nas plakatami, broszurami i wszelkiego rodzaju filmikami. Jedne są śmieszne, inne żałosne lub kipią od seksualnych podtekstów.
Często sami nawet o tym nie wiedząc, kupujemy reklamowane produkty. Reklamy opiewają wyidealizowane życie- zawsze szczęśliwa i kompletna rodzinka, piękne i zgrabne kobiety, przystojni mężczyźni, problemy zawsze można łatwo rozwiązać wystarczy kupić produkt X.
Ale czy oglądając kolejny spot reklamowy, pomyśleliście chociaż raz o ludziach, którzy go stworzyli?
To właśnie o agentach reklamowych jest książka Jane Maas "Mad Women". Jest to specyficzna spowiedź kobiety, która rozpoczynała pracę w agencji reklamowej w latach 60- tych. Jest ona również odpowiedzią na kultowy serial "Mad Men", na punkcie którym oszaleli widzowie na całym świecie. Polscy fani mają szansę go oglądać od 4 października.
Jane Maas to legenda branży marketingu. Pracowała w największych najbardziej znanych agencji reklamowych na Madison Avenue w Nowym Jorku. Była wielokrotnie nagradzana za swoje osiągnięcia, jako jedna z pierwszych kobiet została wiceprezesem i przetarła drogę innym kobietom na drodze awansu i kariery zawodowej. W chwili obecnej nie działa już w branży ale dalej udziela się jako konsultant i wykładowca.
Jane Maas śmiało mogłaby występować w znanym serialu "Mad Men", być może była inspiracją dla jego twórców w kwestii kreacji damskich ról. Jednak jako kobieta rzeczywista, a nie wytwór ludzkiej wyobraźni, może opowiedzieć co naprawdę przeżyła i doświadczyła. W sposób lekki, rozrywkowy czasem ironiczny i dosadny zdradza nam kulisy swojej pracy i życia prywatnego.
Książka idealnie oddaje realia lat sześćdziesiątych, zmiany polityczne i obyczajowe amerykańskiego społeczeństwa, które dokonały się w tamtych czasach. Był to okres powszechnego rasizmu, seksizmu i zerowej etyki pracy. Na porządku dziennym było molestowanie kobiet czy seks w miejscu pracy. Często łóżko było pierwszym krokiem w drodze do awansu czy wyższej pensji, było na to powszechne przyzwolenie. Wzrost postępowań rozwodowych był konsekwencją tych działań.
W latach sześćdziesiątych kobieta pracująca była zjawiskiem niespotykanym i budzącym lęk. Matki pracujące były napiętnowane przez społeczeństwo. Często traktowane jak człowiek drugiej kategorii. Nie dość, że musiały zmagać się z niechęcią sąsiadów to równocześnie odczuwały wewnętrzny niepokój o dzieci i domowe ognisko. Będąc w pracy myślały o domu i na odwrót. Ale te uczucia dobrze zna i współczesna matka pracująca. Jane Maas wspomina też, że w tamtych czasach kobiety były nagminnie dyskryminowane. Pełniły znacznie niższe funkcje niż mężczyźni, zarabiały dużo mniej a pracowników mniejszości narodowych nie widywała prawie wcale.
Myślę, że problemy opisywane przez Jane Maas są w dalszym ciągu aktualne i ponadczasowe. Jeszcze długo zanim człowiek na prawdę dojrzeje do zmian, te sytuacje będą się powtarzać.
Dużą część książki stanowią opisy procesu tworzenia reklamy- od pomysłu poprzez casting na aktora do spotu po jego realizację w wytwórni filmowej. Agenci reklamowi musieli mieć pierwiastek tytułowego "mad" szaleństwa by być ciągle tak kreatywnym i oddać się swojemu zawodowi bez reszty, wypalając paczki papierosów, popijając litrami kawy lub czegoś mocniejszego. Mamy okazję także podejrzeć mężczyzn pracujących nad reklamą podpasek czy kosmetyków i kobiety przy pracy nad typowo męskim produktem. Jane Maas zdradza również zawodowe wpadki i zupełnie nieudane projekty, przynoszące ogromne straty. Byłam zaskoczona jak wiele marek kiedyś produkowało produkt, które teraz (przynajmniej polskiemu konsumentowi) są nieznane jak i to, że produkt w tej chwili uznany z nowość dawniej święcił nie większy sukces.
Jane Maas pokazuje nam świat reklamy bez ułudy. Nie koloryzuje, nie ocenia, nie tłumaczy. Przedstawia fakty takimi jakie są.
Na początku nie wiedziałam czego spodziewać się po książce. Nie śledzę twórców reklam, nie interesuje mnie proces jej powstawania, co więcej nie znam zupełnie serialu "Mad Men". Nie szkodzi. Poznałam kawałek amerykańskiej historii. Poznałam szalonych ludzi tworzących ułudę szczęścia. I świetnie się przy tym bawiłam.
http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2012/12/mad-women-jane...