“Kochanowo i okolice” to opowieść o przyjaźni, wierności swoim ideałom, realizacji, marzeń, relacjach międzyludzkich, muzyce. Główny bohater – Marcyś – jest ojcem i mężem, ale równocześnie członkiem amatorskiej grupy deathmetalowej “Exterminator” , którą założył – razem z przyjaciółmi – wiele lat temu. Spotykają się co weekend w domu kultury i grają dla własnej przyjemności. Jednak do czasu…
Pewnego dnia zespół dostaje propozycję nie do odrzucenia – mają zagrać na lokalnych dożynkach. A dzięki zgodzie na ten występ mają szansę na stypendium dla młodych lokalnych talentów, które to przyda im się do wyprodukowania dema, które może być – po latach oczekiwań – ich pierwszym krokiem do kariery. Tylko czy im jeszcze na robieniu kariery zależy? Przecież grają “rozrywkowo”, dla samej idei spotkania i spędzania ze sobą czasu. A tu nagle dożynki, stypendium, studio nagranowie, mniejsze i większe układy i układziki. A na dodatek na dożynkach mają wystąpić jako “support” dla grupy “Kombi”, czyli najgorętszej miłości głównego bohatera. Czy jednak jest to spełnienie marzeń?
Książka toczy się w dwóch wątkach. W jednym poznajemy dalsze losy zespołu – obserwujemy to, co się z nimi dzieje po przyjęciu propozycji wójta. Mamy okazję obserwować rozwój sytuacji, typową kulę śnieżną powodującą lawinę wydarzeń. Doskonała satyra na lokalne relacje międzyludzkie. Czy jednak tylko lokalne? Przysługa za przysługę; ja tobie, a ty mnie, czy nie znamy tego wszyscy?
Drugi wątek ukazuje przeszłość głównego bohatera, jego rozwój muzyczny i osobisty, powstawanie zespołu, fascynacje różnymi grupami muzycznymi. Jednakże główną miłością jest zespół “Kombi”, dla niego poświęca on wiele – różne plakaty, zdjęcia, wymieni wszystko, by tylko móc kolekcjonować informacje o ukochanym zespole. Przez perspektywę muzyczną widzimy też rozwój jego przyjaźni z innymi członkami zespołu.
“Kochanowo i okolice” jest zgrabnie napisaną, lekką satyrą na relacje międzyludzkie oraz samoświadomość. Czego pragniemy i co się z tym wiąże? Jakie będą konsekwencje realizacji marzeń? Czy aby naprawdę pragnę tego, czego wydaje mi się, że pragnę? Co jestem w stanie poświęcić dla realizacji marzeń?
Jest to książka napisana lekkim, przystępnym językiem. Sporo sytuacji humorystycznych, może nie wybuchałam głośnym śmiechem, jak przy czytaniu starszych książek Joanny Chmielewskiej, ale jednak wywołała ona u mnie sporo uśmiechów i parsknięć. Przy jej czytaniu poczułam się częściowo tak, jakbym wróciła do dzieciństwa – bohaterowie są kilka lat starsi ode mnie, co dało mi okazję do różnorakich wspomnień.
Polecam osobom, które chcą się oderwać na chwilę od rzeczywistości, powrócić do lat dzieciństwa (oczywiście w przypadku osób mniej więcej w moim – i bohaterów książki – wieku ), rozluźnić przy czytaniu sympatycznej, ciepłej, lekkiej książki.
[Recenzję umieściłam wcześniej na swoim blogu -
www.ksiazkowo.wordpress.com]