No i kolejna pozycja dla naszych maluszków. A ponieważ Marta chwaliła Wam się swoją książeczką z magnesami, to ja pochwalę się również naszą.
Bajkę o czerwonym kapturku zna chyba każdy. Historie dziewczynki, która wędrując do chorej babci spotyka na swojej drodze wilka i niestety daje mu się przechytrzyć. Zwierze w łatwy sposób dowiaduje się dokąd zmierza Czerwony Kapturek, by potem idąc skrótem dotrzeć na miejsce przed nią. Szybko połyka staruszkę, a następnie zajmuje jej miejsce.
Dziewczynka docierając na miejsce nie domyśla się niczego, choć szczegóły anatomii babci wprawiają ja w osłupienie. Wilk nie czekając więc, aż "wnuczka" go zdemaskuje połyka także i ją. Potem zasypia najedzony do syta w babcinym łóżku. I pewnie spałby tak sobie dalej, gdyby obok domku nie spacerował wścibski leśniczy. Mężczyzna szybko orientuje się w sytuacji. Rozcina brzuszek wilka i wydostaje z niego babcie i dziewczynkę. Następnie pakuje mu do brzuszka pełno kamieni i zaszywa brzuszysko. No i wszyscy poza złym wilkiem żyją długo i szczęśliwie
To wersja, którą ja znałam od lat, ale... jeśli macie ochotę poznać jeszcze krótszą i w dodatku nową wersję tejże bajki to ta pozycja powinna Wam się spodobać. Tutaj pomijamy cały ten nudny kawałek o tym jak dziewczynka wędruje przez las, by od razu przeskoczyć do słynnej scenki z pytaniami o uszy, oczy i zęby babci. Potem nasz kapturek okazuje się sprytniejszy niż w oryginale i... hm... A właśnie, że Wam nie powiem
Przeczytajcie sobie sami! Zdradzę Wam tylko, że nie ma w tej książeczce za gorsz przemocy, żadnego rozpruwania brzucha, a Kapturek staje się wzorem do naśladowania w dziedzinie samoobrony
Zapomniałam jeszcze dodać, że do książeczki podobnie jak do tej Nikodema o Trzech Świnkach dołączone są magnesy. Dzięki nim i krótkim poleceniom na dole każdej ze stron nasze dziecko uczestniczy w tworzeniu ów bajeczki. A mianowicie za pomocą wyżej wymienionych magnesów uzupełnia brakujące elementy na ilustracjach książeczki. Nie jest to trudne zadanie zatem nawet kilkuletnie dzieciaczki powinny świetnie sobie z tym poradzić. A będzie to dla nich zdecydowanie ogromną atrakcją. Po raz pierwszy nie będą tylko oglądać ilustracje podczas słuchania bajeczki, ale mogą przy okazji się nią bawić!
Ta bajeczka jest dość zabawna i choć trochę różni się od wersji znanej mi z dzieciństwa, to i tak mi się podoba. Musze przyznać, że nie źle się uśmiałam podczas czytania. A Alicja? Także nie narzeka. Zna oczywiście wersję oryginalną, ale sądzę, że w tym przypadku, to nie treść jest tu najważniejsza. Mała chętnie przyczepia magnesy we właściwym miejscu i już. Choć przyznam Wam się szczerze, że wiele elementów z książeczki często ląduje także na lodówce, gdzie moje dziecko tworzy kolejne ciekawe wersje bajki o Czerwonym Kapturku. Kto wie? Może kiedyś ktoś je opublikuje?
Recenzje z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2012/12/czer...