Książka podzielona jest na dwie części. Etsuko wspomina w niej przyjaźń z Sachiko, swoje życie w powojennym Nagasaki i wydarzenie dużo późniejsze - odwiedziny młodszej, jednak już dorosłej córki Niki. Dręczy ją też wspomnienie samobójstwa Keiko.
W Nagasaki Etsuko mieszkała w bloku nad rzeką razem ze swoim mężem Jiro, była wtedy w ciąży z pierwszym dzieckiem. Pewnego dnia do znajdującego się w pobliżu domku wprowadza się Sachiko i jej około dziesięcioletnia córka Mariko. Tak zaczyna się ich znajomość. Spotykają się, czasem chodzą na wycieczki, po prostu codzienne życie. Sachiko od początku wydawała mi się trochę dziwna, choć nie potrafiłam tego ubrać w słowa. Często powtarza, że nie ma nic do ukrycia, czym chce zachęcić Etsuko do zadawania pytań. To trochę tak, jakby chciała do tego przekonać samą siebie. Różnie zachowuje się też w stosunku do córki - zostawia ją samą na całe godziny, pozwala wychodzić na zewnątrz po zmroku, jakby to wszystko traktowała z przymrużeniem oka.
"- Wiem, że to, co wydarzyło się w Nagasaki, było straszne - powiedziała Sachiko. - Lecz ten koszmar nie ominął także Tokio.. Sytuacja stale się pogarszała. Pod koniec żyliśmy w tunelach i zburzonych budynkach.- A ta kobieta... czy zginęła w czasie nalotu? - spytałam.
- Popełniła samobójstwo. Mówią, że poderżnęła sobie gardło. Nie znałam jej. Widzisz, Mariko wybiegła pewnego ranka, a ja ruszyłam za nią. Było wcześnie i ulice świeciły pustkami. Mariko wbiega w jakąś boczną uliczkę. Na jej końcu był kanał, a przy nim klęczała kobieta z rękami zanurzonymi po łokcie w wodzie. Młoda kobieta, bardzo chuda. Gdy ją zobaczyłam, od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Mariko też to wyczuła, bo nagle się zatrzymała. W pierwszej chwile myślałam, że ta kobieta jest ślepa, miała takie niewidzące oczy. Potem wyciągnęła ręce z kanału i pokazała nam, co trzyma pod wodą. To było niemowlę.
- Ile lat miała wówczas Mariko?
- Pięć, prawie sześć. Widziała też inne rzeczy w Tokio. Ciągle jednak pamięta tę kobietę."
W tym samym czasie w odwiedziny do Etsuko przyjeżdża ojciec jej męża. Swój czas spędza przede wszystkim z nią, gdyż Jiro jest wciąż zajęty swoją pracą. Byłam przekonana, że dowiem się coś więcej na temat śmierci Keiko, ale nie doczekałam się tego. Autor skupił się na innych wątkach, które mogą nas zachęcić do refleksji, chociaż nie skupiałam się na tym za bardzo. Pozostaje tu wiele niedokończonych spraw, na których rozwiązanie nie możemy liczyć. Czytając niektóre opinie na temat tej książki na lubimyczytac.pl wydawało mi się, że mam jakieś inne wydanie, ponieważ nie dostrzegłam w niej pewnych szczegółów przytoczonych w opiniach. Pozwolę sobie też zacytować fragment stąd: "Ta powieść, jej konstrukcja kojarzy mi się z rozsypanymi puzzlami, a czytelnik stopniowo układa sobie całą historię, by na końcu stwierdzić, że jednak coś tu nie pasuje.", dokładnie coś takiego czuję.
"Dzieci dorastają, lecz pozostają dziećmi."
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać po tej książce, jednak jestem zadowolona, że ją przeczytałam. Raczej rzadko mam okazję sięgnąć po literaturę azjatycką, ale muszę przyznać, że coraz bardziej zaczynam ją lubić. Opis książki wydaje mi się odrobinę nieadekwatny do jej treści, zwłaszcza co do tych zacierających się granic między jawą a snem. No cóż, mówi się trudno.
Właściwie są to po prostu wspomnienia i przemyślenia Etsuko, co nie zmienia faktu, że z "Pejzażem w kolorze sepii" miło spędziłam czas i chętnie sięgnę po inne dzieło pana Ishiguro. Książka jest w grubiej czarnej okładce, a ta, którą widzicie powyżej jest na nią jedynie założona, co było dość niewygodne przy czytaniu. Są to jednak tylko moje końcowe narzekania, z którymi jakoś sobie poradziłam.
recenzja z mojego bloga:
krople-szczescia.blogspot.com/2012/12/k-ishiguro-pejzaz-w-kolorze-sepii.html