Kobieta, którą porwał wiatr

Recenzja książki Kobieta, którą porwał wiatr
"Zmieniając miejsce, w którym mieszkasz, zmieniasz swój los."


Ten cytat pochodzący z Talmudu a przytoczony przez Clausa Stephani, moim zdaniem idealnie obrazuje treść książki. Nowe doświadczenia, nowe znajomości, nowe miejsca, przystosowanie do nowych sytuacji determinują nasze kroki. Zmienia się zachowanie, być może standard życia przez co i koleje naszego losu ulegają przemianie.

Bajla Altmann to piękna rudowłosa Żydówka wzbudzająca pożądanie wśród mężczyzn i zazdrość wśród kobiet. Do tej pory żyła spokojnie, otoczona miłością męża. Ale nadchodzą złe czasy, kampania wojenna Hitlera zatacza coraz szersze kręgi. Mąż Bajli staje się jej pierwszą ofiarą a ona sama zostaje wdową.

"– Przemyśl to sobie – powiedział rabbi Mendel. – Ładna kobieta bez mężczyzny nie należy do nikogo, a to niekiedy znaczy, że do wszystkich należy."


Wraz z końcem żałoby, Bajla jest coraz śmielej "atakowana" przez miejscowych mężczyzn a ich żony oskarżają ją o czary. Dziewczyna ucieka, tak zaczyna się jej tułaczka poprzez rumuńskie wsie, aż dociera do górzystej krainy Marmarosz, która na dłużej stanie się jej domem.

Kobieta na swojej drodze spotyka wielu ludzi. Jedni są pomocni i życzliwi, od innych wieje chłodem i okrucieństwem. Zawiera przyjaźnie warte największych skarbów świata, wdaje się w romans z młodym Niemcem, którego owocem jest dziecko- córka Maria. Doświadcza zdrady, bólu i upokorzeń.
Z obawy przed prześladowaniem zmienia swoją tożsamość. Czy uda jej się uniknąć przeznaczenia? Czy zazna prawdziwego szczęścia? Czy będzie mogła wreszcie być sobą?

II wojna światowa to jeden najbardziej drastycznych okresów naszej historii. Wszyscy dobrze wiemy jak w tym czasie byli traktowani Żydzi, Cyganie i inne mniejszości narodowe. W regionie Marmarosz od wieków żyją obok siebie Niemcy, Żydzi, Rumuni, Ukraińcy, Węgrzy, Słowacy i Cyganie. W książce strona po stronie możemy zaobserwować jak zawierucha wojenna niszczy to sąsiedztwo, jak człowiek człowiekowi staje się wilkiem. Jesteśmy świadkami jak łatwo jest wszystko stracić. Choć książka nie epatuje martyrologią, jednakoż wyczuwa się wszechobecne napięcie i strach głównej bohaterki, przed zdemaskowaniem. Obawia się przecież nie tylko o własne życie ale przede wszystkim o przyszłość Marii, swojej córki. Obie żyją z dnia na dzień próbując zachować odrobinę normalności. Z czasem ukrywanie swojej przynależności zaczyna być uciążliwe a maska, którą przybrała zaczyna się odkształcać. Bajla chciałaby żyć zgodnie ze swoimi tradycjami a nie modlić się do Boga , którego nie zna i modlitwami, których nie rozumie. Gdy się żyje w ciągłym stresie, łatwo popełnić błąd.

Główna bohaterka to postać złożona, targana wieloma emocjami. Jej życie jest pełne niepokoju, nie tylko o dzień jutrzejszy. Musi się zmagać z trudną codziennością samotnej matki. Musi też uważać na swoje wybory by nie stać się pośmiewiskiem czy być wyklętą z wioskowej społeczności a los jej nie rozpieszcza. Stawia przed nią coraz trudniejsze wymagania. Czy im sprosta? Bajla od samego początku wzbudziła we mnie zaufanie, sympatię, żal i współczucie. Każdy etap jej podróży śledziłam z ogromnym zainteresowaniem i zaangażowaniem. Wszystkie jej wybory i sytuacje jakie napotykała na swej drodze były przeze mnie wielokrotnie przywoływane i przemyślane. Stawiałam się w jej sytuacji, zastanawiałam się jak ja bym postąpiła na jej miejscu.

Claus Stephanie równocześnie, naprzemiennie opowiada wojenne losy Bajli i powojenne Marii, jej córki. Każda z nic jest inna ale tak samo silna. Obie potrafią pójść własną ścieżką czasem iść pod prąd.

Podobało mi się, że Claus Stephani wplótł w powieść elementy folkloru, w tym lokalne wierzenia w gusła i zabobony, wypowiedzi gwarą czy jidysz jak i regionalne smaki. Czarownice, boginie, dzieci kwiatów czy prikulicze (wilkołaki) jak i inne liczne przesądy zupełnie mi nie przeszkadzały tak zdania wypowiadane gwarą na początku trudno mi było pokonać i się przyzwyczaić. Każda postać od rolnika po księdza mówiła innym dialektem. Miałam wrażenie, że umyka mi coś ważnego. Jednak w miarę postępu tekstu przestało i to przeszkadzać.
Zachłysnęłam się tragiczną historią kobiet, ludzi, narodu, które porwał wiatr...

Jeżeli interesuje Was okres II wojny światowej, holokaustu i macie chęć na odrobinę refleksji ta książka spełni Wasze oczekiwania. Oprócz tragicznych ludzkich losów, odnajdziecie w niej silne osobowości, które potrafiły wyjść życiu na przeciw i wziąć się z nim "za bary".


http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2012/12/kobieta-ktora-...
0 0
Dodał:
Dodano: 04 XII 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 204
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ola
Wiek: 44 lat
Z nami od: 14 V 2012

Recenzowana książka

Kobieta, którą porwał wiatr



– Przemyśl to sobie – powiedział rabbi Mendel. – Ładna kobieta bez mężczyzny nie należy do nikogo, a to niekiedy znaczy, że do wszystkich należy. Taki już jej los. Jest jak liść na gościńcu. Byle podmuch może ją zwiać z obranej drogi, byle przechodzień zdeptać. Wyzywająco piękne rude włosy Bajli są jej przekleństwem – ściągają pożądliwe spojrzenia rumuńskich wieśniaków i budzą zawiść ich żon. Aby...

Ocena czytelników: 5.25 (głosów: 4)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0