“Miasto Ślepców” napisana przez laureata literackiej nagrody Nobla Jose Saramago to książka z którą warto się zapoznać ze względu na treść jak i morał.
Pewnego dnia nienazwane miasto zamienia się w źródło dziwnej, zakaźnej choroby, polegającej na nagłym oślepnięciu. Chorzy widząwszystko na biało. Rząd postanawia przenieść ślepców do opuszczonego szpitala psychiatrycznego. Ta zamknięta mała społeczność zaczyna tworzyć własne zasady i władze.
Nasza główna bohaterka – żona niewidomego lekarza, mając na celu zapewnienie mu bezpieczeństwa mówi przy zabieraniu małżonka do szpitala iż również oślepła, przez co wraz z nim znajduje się w izolatce. Tak oto w całym szpitalu jet tylko jedno widząca osoba.
Zacznijmy od superlatyw. W książce nie ma nazw. Imion bohaterów, nazw miast, szpitali i wszystkiego innego. To pozwala nam wyobrazić sobie to wszystko w naszych wspaniałych, polskich realiach. Co jeszcze bardzo mnie zaciekawiło? Fabuła. Autor przedstawił ludzi jako niezbyt miłe stworzenia. Podobało mi się to. Wielu autorów stara się ludzi przedstawić jak owieczki lub wręcz przeciwnie – jak nasienie piekielne. Jose Saramago stara się wejść w skórę ślepców. Moim zdaniem udało mu się to po mistrzowsku.
Oczywiście, jak to ja, widzę kilka wad. Przede wszystkim dialogi nie zaczynają się od myślników, a po prosty są pisane po przecinku. Nieco to utrudniało czytanie.
Koniec mnie wielce rozczarował. Spodziewałam się czegoś bardziej... wybuchowego. Jest to jednak tylko i wyłącznie kwestia gustu.
Po przeczytaniu książki postanowiłam obejrzeć film zekranizowany na jej podstawie. Cóż mogę powiedzieć.... Polecam. Niezbyt odbiega od fabuły książki - i dobrze.
[wkrótce na blogu -
http://tomiszcze.blog.onet.pl ]