Uroczo i niezwykle estetycznie wydana książeczka Haliny Pawlowskiej to sympatyczna i humorystyczna opowiastka o Oldze, kobiecie, od dzieciństwa pełnej kompleksów wynikających z niezbyt dużej urody i tuszy, która za wszelką cenę chce czuć się szczęśliwą, a swoje szczęście widzi tylko w trwałym związku z mężczyzną. I takim wydaje się być małżeństwo z przypadkowo poznanym Andrzejem, które przetrwało 10 lat i zaowocowało synem Marcinem, który został Oldze na pociechę, gdy mąż / architekt / w czasie gdy ona chcąc mu dorównać statusem społecznym, by nie musiał się jej wstydzić, motała się między uczelnią i domem chcąc wszystkiemu naraz poradzić, znalazł sobie młodszą i mniej zajęta panienkę. Okazało się, że wszystkiego na raz mieć nie można, gdyż trudno sprostać równocześnie roli studentki, żony i matki .
I tak Olga, przyszła absolwentka psychologii, zostaje 38 letnią rozwódką. Po ukończeniu studiów podejmuje pracę w poradni rodzinnej i liczne próby zmiany swego statusu rozwódki wciąż licząc na poznanie tego, który zostanie już tym jedynym. A w jaki sposób próbuje to osiągnąć i czy jej się to uda można się dowiedzieć czytając tę niewielką i napisaną można rzecz stylem telegraficznym, całkowicie pozbawionym emocji, książeczkę zabarwioną ironią i czeskim humorem pozwalającą polubić mimo wszystko jej bohaterkę, która upada i podnosi się by znów próbować osiągnąć swój cel.
Ta mini powieść może być niezłym panaceum na odreagowanie dla kobiet po przejściach. Chociaż nie jestem przekonana czy my Polki potrafimy reagować jak Czeszki.
http://natanna-mojezaczytanie.blogspot.com/