Pada słowo sejf i od razu na myśl przychodzi pancerny schowek, mniejszy lub większy, który ma chronić to cenne przed utratą, kradzieżą lub też osobami niepowołanymi. Potem nasuwają się kolejne skojarzenia - potężny, ze skomplikowanym zamkiem, schowany przed wszystkimi, no i zawierający najczęściej coś, czego inni pragną. Biżuteria, klejnoty, tajne dokumenty, kompromitująca korespondencja i wszystko to co ważne dla właściciela sejfu ma swoje miejsce w nim. Tyle skojarzenia i wiedza wyniesiona z filmów i książek o tematyce sensacyjnej, co jeszcze może kryć się pod niewielkim wyrazem składającym się z czterech liter, który budzi tyle dość jednoznacznych konotacji?
Przypadek czasem sprawia, że to co było przez lata ukrywane nagle wychodzi na światło dzienne, jedna nieodpowiednia osoba w niewłaściwym miejscu i momencie staje się elementem, który powoduje, że cała misterna budowla złożona z kłamstw, niedopowiedzeń i oszustw zaczyna tracić swoją stabilność. A może chwila była jak najbardziej trafiona i człowiek również znajdował się na swoim miejscu? Los nie jest ślepy, nawet gdy pcha kogoś, wydawałoby się po omacku, w całkowicie błędnym kierunku ...
Schlebiać telewidzom i serwować informacje sensacyjne jedynie z nazwy, przy jakich nie trzeba się zastanawiać, bo ocena wydarzenia i tak jest z góry wydana czy pokazywać kulisy życia, niewygodne dla wielu i odsłaniające prawdziwe realia, jakich nie chce się zauważać? Tania "sensacja" z gatunku tabloidowej czy prawdziwe dziennikarskie śledztwo? Artur Solski wie, która z opcji jest w zgodzie z jego sumieniem i własną definicją zawodu dziennikarza. Jednak wizją trudno zapłacić ratę kredytu, a to co interesuje większość daje przecież zadowolenie, tyle że innym. Kiedy więc nadarza się temat na interesujący reportaż, zamiast taniego i chwytliwego, wybór wydaje się prosty. Ciało wyłowione z jeziora gdzieś na podlaskiej prowincji nie powinien budzić aż takiego zdziwienia, ale w spokojnej okolicy to incydent niespotykany. Jeżeli w tym miejscu przypadkowo zjawia się znany dziennikarz, a zaraz za nim nadciąga nie kawaleria, lecz służby specjalne, to coś więcej niż nieszczęśliwy wypadek. Takie podsumowanie nasuwa się i inspektorowi Darskiemu i Solskiemu, szczególnie gdy obaj bardzo szybko odczuwają skutki niespodziewanego późnowieczornego spotkania. Nagła kontrola na komendzie i kradzież wszystkich nagranych materiałów wraz ze sprzętem wyraźnie wskazuje, że zetknęli się z tym, co w opinii kogoś, nie powinni.
Dla rodziny Kaliskich jeden poranek zmienił wszystko, w ciągu kilku sekund przyszłość zmieniła się całkowicie. Dramat jaki rozegrał się w dalekim Bagdadzie ma swój finał w Polsce, tym razem nie było szczęśliwego zakończenia, ale czy to naprawdę tragiczny splot okoliczności czy zgoła inny scenariusz miał zastosowanie? To co zawiera niewielkie pudełko ma dużą siłę rażenia, a może to jedynie rozpaczliwa próba szukania wytłumaczenia tragedii, jakiej autorem był los?
Artur Solski zbyt dużo czasu spędził na odkrywaniu tego co wpływowi ludzie starali się zamieść pod dywan by uwierzyć, że kradzież to przypadek. Jednak intuicja to jedno, a fakty, poparte dowodami to drugie i jedynie one liczą się. Jak jednak w gąszczu domysłów, tajemnic i nacisków z góry odnaleźć ścieżkę prowadzącą do prawdy? Inspektor Darski wie, że podejmując prywatne śledztwo kładzie na szali prawie czterdzieści lat służby, ale może to ostatni moment by móc sobie spojrzeć w oczy? Wspólne dochodzenie przynosi efekty, powoli odsłaniają się kulisy niedawnych wydarzeń, obraz jaki się ukazuje zaskakuje. Czy to możliwe, żeby był on złożony z prawdziwych elementów? Jeżeli tak, to odkrycie go dla opinii publicznej będzie prawdziwą "bombą" i to nie jedynie dziennikarską ...
Kiedy zaczyna się czytać książkę Tomasza Sekielskiego ma się wrażenie, iż w bardzo krótkim czasie dostaje się do ręki kilka elementów, nie wiadomo jednak czy z jednej układanki. Nie ma jednego wątku, chociaż motyw sensacyjny jest pewny, z każdym kolejnym rozdziałem przybywa detali i powoli zarysowuje się ogólny szkic tego co autor przygotował dla czytelników. Ale by popadli oni w rutynę podsuwa im kolejne urywki, jakie zakłócają już wydawałoby się ustalone reguły gry. Zbrodnia obecna jest prawie od pierwszych stron i jej cień nie znika, wprost przeciwnie ciągle jest obecny, jeżeli nie na pierwszym to, na drugim planie. Jest pajęczyną łapiącą nieostrożnych podchodzących zbyt blisko sedna sprawy, chociaż mogłoby się wydawać, że czasem pęka i puszcza złapanych, lecz może to jedynie iluzja? Przecież nim ktoś się orientuje, iż wpadł w nią jest przekonany, że wcale nie jest pułapką ...
"Sejf" to nie jedynie kryminał, bo zawiera w sobie wiele z gatunku political fiction, chociaż "fiction" wydaje się jakoś tak bardzo znajoma ... Tytuł jak najbardziej adekwatny do tego co czeka czytających, bo kolejne fragmenty jakie pojawiają się na stronach są tajemnicami, dostępnymi jedynie dla nielicznych. Na uwagę zasługuje również zakończenie, nie nieoczekiwane, a raczej z gatunku tych, które w ogóle nie są brane pod uwagę. Napięcie jest stopniowane, obecne od początku, lecz swoje apogeum osiąga na ostatnich stronach, gdzie spotykają się przeszłość z teraźniejszością ... Nikt i nic nie jest takie jakie się wydaje, każdy ma swój cień, jaki podąża za nim krok w krok ...