W czerwcową noc 1976 roku Matylda Harycka zostaje zbudzona przez swą matkę oraz babcię. Powód? Płonie kościół Świętej Elżbiety, zwany przez mieszkańców Wrocławia kościołem garnizonowym. Krótko po tym wydarzeniu muzeum, w którym pracuje główna bohaterka, otrzymuje anonimowy list, w którym nadawca informuje, że jako kolejny spłonie ich budynek. Do sprawy z Komendy Wojewódzkiej Milicji zostaje przydzielony porucznik Jacek Małecki. Pracownicy muzeum podejmują możliwe środki zapobiegawcze, m.in. wyznaczają pory dyżurów nocnych, podczas których każdy ma obowiązek wypatrywać wszystkiego, co może wydawać się podejrzane i natychmiast informować o tym odpowiednie władze. Matylda, w czasie swego dyżuru, odnajduje w tajemniczej skrytce zagadkowe dokumenty. Okazuję się, że jest to lista zagrabionych dzieł sztuki, wywiezionych w czasach II wojny światowej z wrocławskich muzeów i ukrytych gdzieś na terenach Dolnego Śląska. Kolekcja ta została skompletowana przez ówczesnego gauleitera Dolnego Śląska - Karla Hanke. Bohaterka postanawia na własną rękę odnaleźć Kolekcję Hankego, gdyż nie może liczyć na pomoc ze strony przedstawicieli władzy, ani milicji. W międzyczasie przeżywa zawód miłosny, który jednak nie podłamuje kobiety. Krok po kroku wpada ona na trop złodziejskiej grupy, która sprzedaje kradzione z polskich muzeów dzieła na tereny zachodnie. Brnąc coraz dalej w swych poszukiwaniach, ściąga na siebie śmiertelne zagrożenie. Komuś będzie bardzo zależało, aby nie dotarła do prawdy...
Autorką "Kolekcji Hankego" jest rodowita wrocławianka, Jolanta Maria Kaleta, która, tak jak Matylda, jest z zawodu historykiem. Pracowała w Muzeum Historycznym oraz Muzeum Sztuki Medalierskiej we Wrocławiu. Oprócz tego nauczała w miejscowych szkołach średnich historii. Jej miłość do gór, zwłaszcza Sudetów, pieszych i rowerowych wędrówek, doskonale widać podczas lektury książki. Niektórzy spośród jej bohaterów wykazują podobne upodobania, a zachwyt nad pięknem górskich szlaków odczuwamy na każdym kroku.
"Ja wiem, że u was jest ciężko... nie mam na myśli tylko jedzenia czy ubrania! Ale u was nie ma wolności. Wszędzie decydują Rosjanie. A u nas w Niemczech wiele się zmieniło. My, Niemcy jesteśmy inni. Ta wojna wiele nas nauczyła..." [1]
"Szeroko rozumiana kultura była pod ścisłą kontrolą rządzących, bo wiedziano, że nawet najskromniejszy obraz czy wierszyk, czy piosenka mogą przemycać treści "nieprawomyślne". Urząd cenzury sprawdzał wszystko, co miało być opublikowane i wiele wybitnych dzieł lądowało na półkach, nie oglądane przez nikogo. Trzeba było dużo sprytu i przebiegłości, żeby cenzora wyprowadzić w pole." [2]
Czasy PRL-u to nie był łatwy okres dla Polaków. Na wszystko należało uzyskać zgodę władzy ludowej. Wszyscy i wszystko było kontrolowane, filtrowane, cenzurowane, dogłębnie prześwietlane. Nie można było spokojnie odetchnąć bez obawy, że komuś w tej chwili można podpaść. To były czasy, kiedy rządziły twarde zasady, a siłą można było zdobyć wszystko. Jeśli ktoś był niewygodny, trafiał na 48h do aresztu z nadzieją, że jak zmięknie, to zmieni swoje obecne zachowanie i będzie bardziej "ugodowy". Przedstawicielom władz wolno było posunąć się do wielu rzeczy, które później były umiejętnie tuszowane "przez swoich", aby nigdy nie wyszły na światło dzienne. Nic więc dziwnego, że w takich realiach głównej bohaterce powieści pani Kalety trudno było uzyskać zgodę na rozpoczęcie poszukiwań zaginionej kolekcji. Do tego dochodził problem z przedstawicielami Kościoła, którzy nieufnie podchodzili do rządzących i wszystkich ich dekretów, węsząc w tym jakiś ukryty podstęp.
"Kolekcja Hankego" to dobre połączenie powieści sensacyjnej z wątkiem miłosnym. Krok po kroku śledzimy postępy Matyldy w drodze do odnalezienia zaginionej kolekcji, jednocześnie przyglądając się posunięciom jej prześladowców. W międzyczasie jesteśmy świadkami rozpadu związku głównej bohaterki z pewnym człowiekiem, który okazał się nic nie wartym bawidamkiem, oraz nowo rozkwitających fascynacji pomiędzy nią, a dwoma mężczyznami, którzy w czasie poszukiwań stanęli na jej drodze. Jednak miłość nie zawsze bywa piękna i urocza. Matylda to piękna młoda kobieta, która wzbudza zachwyt wielu osobników płci męskiej, w tym również tych "złych". Na jej nieszczęście stanie się też obiektem westchnień u kogoś, z kim nie chciałaby mieć więcej do czynienia.
Dość zgrabnie poprowadzona akcja, ciekawe zagadki do rozwiązania, różnorodni bohaterowie - to z pewnością atuty powieści pani Kalety. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się dobrze i szybko. Niewielkie potknięcia w postaci braku znaków interpunkcyjnych, czy zwykłych literówek, nie wpływają znacząco na odbiór całości. Jeśli macie ochotę na podróż poprzez muzea, piwnicami zamków, wędrówki górskimi szlakami, czując gdzieś na karku oddech prześladowców, to sięgnijcie po "Kolekcję Hankego". Na dobrą powieść sensacyjną warto poświęcić swój czas.
[1]"Kolekcja Hankego", Jolanta Maria Kaleta, wyd. Psychoskok, 2012, s.147
[2] Tamże, s. 83
Moja ocena: 4/6
recenzja pochodzi z mojego bloga:
http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2012/11/126-kolekcj...