Styl pisania R. A. Salvatore poprawia się z każdym kolejnym tomem "Legendy Drizzta", ale nadal nie jest to to, czego bym oczekiwał po tak cenionym pisarzu. Na pewno autor stara się urozmaicać sposób prowadzenia narracji oraz samą fabułę. Pierwsze tomy były niezwykle toporne i ciężkie w czytaniu, a fabuła była wyjątkowo monotonna. Tym razem Salvatore pokusił się nawet o uknucie małej intrygi, potrafi utrzymać czytelnika w niepewności, prowadzi wielowątkową fabułę. Wszystko to świadczy, że warsztat pisarski poprawił się, ale chyba trochę za późno. Co prawda książka nie jest już mozolnym przemieszczaniem się między kolejnymi pojedynkami, ale nadal zdarzają się autorowi wpadki. Największym minusem Salvatore jest sposób opisywania tych pojedynków, które zdaje się tak lubić. Nawet dogłębnie wczytując się w treść, czasami trudno połapać się, co właściwie dzieje sie z bohaterami, gdyż w dynamicznych momentach fabuły autor po prostu się gubi. Są to jednak mankamenty, do których Salvatore mnie już przyzwyczaił, więc nie rażą mnie aż tak bardzo. Większą uwagę zwróciłem na wzbogacenie fabuły i dużą płynność narracji. Mogę więc spokojnie polecić tą książkę wszystkim fanom Drizzta i jego drużyny, jednak czytelnik, który oczekuje pięknie opisywanego, epickiego fantasy może srodze się zawieść.
Info
Tytuł oryginału: Passage to Dawn
Tłumaczenie: Piotr Kucharski
Liczba stron: 352
Seria wydawnicza: Forgotten Realms
Cykl: Legenda Drizzta: Tetralogia Dziedzictwo Mrocznego Elfa
Tom: 4 (10)
Opis
Nowe, pełne wolności życie Drizzta i Catti-brie na pokładzie Duszka Morskiego zostaje zagrożone, kiedy z powodu sobowtóra, zagadkowego wiersza oraz nieprawidłowo rzuconego czaru bohaterowie wracają w...