“Wrota Czasu” rozpoczynają przygody Julki, Jasona i Ricka pod znakiem tajemniczego Ulysses'a Moore'a. Wiele słyszalam o tej książce w internecie czy od znajomych. Widziałam też jedną z części na top liście w empiku. Czułam, że będzie to dobra książka.
Książka opowiada o trójce ciekawskich dzieciaków. Julka i Jacson wraz z rodzicami przeprowadzają się do tajemniczego domu w mieście którego nie ma na mapie. Wraz z kolegą ze szkoły – Rickiem – chcą rozwiązać zagadkę Willi Argo.
Jest to z pewnością książka, której warto się przyjżeć. Na początku jest zamieszczony list który ma potwierdzać prawdy zawarte w książce, iż Wrota Czasu rzeczywiście istnieją. Kto wie, może istnieją? Warto czasem wyobrazić sobie niewyobrażalne. Świat wtedy wydaje się bardziej kolorowy.
Sama historia, przypomina mi nieco Serie Niefortunnych Zdarzeń, aczkolwiek w lepszym wydaniu. Książkę tę odbieram bardzo pozytywnie. Jest to historia chwytliwa, pobudzająca naszą wypbraźnie i wspomnienia z dziecięcych chwil, gdy tajemnice widzieliśmy na każdym kroku. Jeśli bardzo, ale to bardzo być krytycznym, można stwierdzić, że w niektórych momentach zapominamy, że bohaterowie są dziećmi, gdyż wyrażają się bardzo “po dorosłemu”.
Dodatkowo, książka jest w rzeczywistości wstępem do części drugiej. Tutaj autor wykreował postaci i zapoznał nas z nimi. I tak mamy Nestora – ogrodnika Willi Argo, pełnego melancholii, nostalgii i uczucia (znowu) tajemnicześci. Jest też nerwowa Julka, która bardziej ceni działania niż rozmyślania, Jacson młody poszukiwacz skarbów i Rick początkujący naukowiec.
Nie zapominajmy o grafice – już dawno nie spotkałam się z tak wspaniałą. Jest to zdecydowanie najlepsza szata graficzna od przeczytania “Pamiętnika Cathy”, a to było w grudniu czy styczniu! Można wyliczać. Piękna okładka czy obrazki przy każdym rozdziale. Na prawdę warto zobaczyć tę książkę.
[wkrótce na blogu :] -
http://tomiszcze.blog.onet.pl ]