"Czy wierzysz, że różne rzeczy dzieją się z jakiegoś powodu? Że niektórzy ludzie mogą pojawiać się w naszym życiu, spotykać nas w jakimś konkretnym celu? Że wszystko jest częścią jakiegoś większego planu?"
Bohaterowie książki nie są zbyt ciekawi. Autorka pisząc, chyba nie za bardzo się starała. Teagan to zwykła siedemnastolatka, która widzi skrzydlate postacie. Nie mówi o tym nikomu, gdyż boi się, że uznają ją za wariatkę. Garreth to anioł, który ma chronić Teagan, ale zakochuje się w niej i przyjmuje na jakiś czas ludzką postać. Chłopak wyjawia prawdę dziewczynie bardzo szybko, jak dla mnie trochę za szybko. Gdzie ta tajemniczość i napięcie?
„W środku kręgu Garreth i Hadrian stali naprzeciw siebie, a płomienie tańczyły wokół ich nóg. Dwa anioły. Anioł światła i anioł ciemności. Obaj piękni. Obaj potężni. Jeden ucieleśniał miłość, drugi - zniszczenie. A ja byłam poza kręgiem i pragnęłam ich obu...”
Przyznaję, książka miała potencjał i to nawet spory. Gdyby bohaterowie byli bardziej żywsi, realistyczni, to nie powiem, może by mi spodobała się o wiele bardziej. Na rynku jest dużo książek o podobnej tematyce i chyba zaczynają mi to po prostu brzydnąć. Anioł lub upadły zakochuje się w śmiertelniczce oraz pojawiają się inne, mroczne a nawet dobre postacie, które próbują uniemożliwić im bycie razem. Uwielbiam serię „Szeptem” Becci Fitzpatrick i „Blask” Alexandry Adornetto oraz podobała mi się „Nieziemska” Cynthii Hand, ale w „Gwieździe anioła” nie było pełnych napięć scen, tego momentu wyczekiwania na ukazanie prawdy. Trochę denerwujące jest to, że coraz więcej autorów nie ukazuje stałości uczuć. Musi się pojawić trójkąt miłosny. Dlaczego? To nie powoduje większej ciekawości u czytelnika (może zależy jak u kogo, bo u mnie nie), a sprawia, że gorzej myśli się o głównej bohaterce. Jednak jeśli ktoś lubi książki o aniołach to i na pewno spodoba mu się i ta.
Moja ocena: 3/6
Źródło:
http://magiczneksiazki.blogspot.com/2012/11/jennifer-murgia-...