Geniusz militarny kontra nieuchwytny przestępca

Recenzja książki Legenda. Rebeliant
"Wyczyny Daya kiedyś mnie fascynowały. Teraz stał się moim wrogiem, moim celem, moim pierwszym zadaniem".

Marie Lu była niegdyś dyrektorem artystycznym firmy zajmującej się tworzeniem gier komputerowych Online Alchemy oraz właścicielką Fuzz Academy. Obecnie jest autorką powieści dystopijnych. Książka Rebeliant to pierwszy tom trylogii, którą Marie Lu napisała pod wpływem Wiktora Hugo. Pewnego dnia, oglądając ekranizację Nędzników, zaczęła zastanawiać się nad relacją między znanym kryminalistą a detektywem. W ten sposób narodziła się June i Day oraz ich historia oparta na tej relacji. Kolejne tomy trylogii "Legenda" - Wybraniec i Patriota - są w przygotowaniu.

On jest inteligentnym i nieuchwytnym przestępcą. W wieku dziesięciu lat uciekł z obozu pracy, gdzie trafił po oblaniu Próby, egzaminu, który określa zdolności intelektualne dzieci i na tej podstawie - albo wysyła je do szkół średnich, albo wrzuca do wagonów, jadących do obozu pracy. Przez pięć lat spustoszył kraj swoimi akcjami sabotażowymi i stał się wrogiem publicznym numer jeden. Jednak, gdy okazuje się, że jego rodzina zapada na epidemię, która pustoszy rejony slumsów, zaczyna coś w nim pękać. Ucieka się do napadu na szpital w celu odnalezienia probówki z antidotum na epidemię. Plan nie idzie po jego myśli, więc musi uciekać, po drodze dotkliwie raniąc jednego z żołnierzy.

Ona jest "złotym dzieckiem Republiki", zdała próbę z maksymalną ilością punktów - 1500. Dowiaduje się, że jej brat - Metias - został zamordowany podczas nocnej służby w szpitalu w rejonie slumsów. Na miejscu jest przekonana, że to Jego wina. To On zabił jej brata, a teraz ona musi go wytropić i zemścić się. Zostaje wcielona do armii Republiki, jako początkowa agentka. Buzuje w niej wściekłość i jest przekonana, że jak tylko Go spotka - zostanie przez nią zabity na miejscu.

Przedstawiam Wam Daya, nieuchwytnego przestępcę, oraz jego rówieśniczkę June, geniusza militarnego. Niedługo ich dwa światy się zderzą. Co wyniknie w momencie, gdy ich ścieżki się skrzyżują?

"Dorwę cię. Przetrząsnę całe Los Angeles, by cię znaleźć. Przeszukam każdą ulicę w Republice, jeśli będę musiała. Będę oszukiwać, kombinować, kręcić, kłamać i kraść, by cię znaleźć. Wywabię cię z twojej kryjówki, a potem będę cię ścigać, aż znajdziesz się w miejscu, z którego nie ma ucieczki. Obiecuję ci - twoje życie odtąd należy do mnie".

Na "Legendę" czekałam bardzo długo - już od amerykańskiej premiery tej książki. Byłam święcie przekonana, że oto czeka mnie fantastyczna przygoda i jakaś książka wreszcie dorówna "Igrzyskom śmierci". Czy jestem zadowolona? Niezupełnie.

Igrzyska zapoczątkowały epokę książek postapokaliptycznych, dystopijnych i antyutopijnych. Przyznam, że bardzo mi się podobały, jednak, gdy czytałam kolejną książkę, która była jej marną podróbką - to zaczynało być męczące. Niepotrzebnie skusiłam się na przeczytanie Niezgodnej, która, jak dla mnie, była wielką porażką i naprawdę nie wiem jaki "geniusz" określił ją mianem lepszej od Igrzysk. Legenda jest do Niezgodnej bardzo podobna, jednak wydaje mi się, iż mam po niej trochę lepsze odczucia. Zresztą prawda jest taka, że nie da się napisać książki, która w jakiś sposób nie będzie się nam kojarzyć z tymi dwiema - oczywiście od razu będzie się ją do nich porównywać. Mimo całej otoczki, która została roztoczona wokół Legendy stwierdzam, że książka wcale nie jest aż taka fantastyczna i właściwie niczym nie wykracza poza Igrzyska. Nie ma w sobie czegoś, co wywołałoby w mojej duszy obrażenia bądź sprawiło bym zastanowiła się nad kierunkiem, w którym podąża nasz świat.

Zacznijmy od bohaterów - Day i June, relacja, która między nami jest dość specyficzna. Przyznam, że nie spotkałam się jeszcze z uczuciem pomiędzy przestępcą a detektywem - więc to jest plus. Niestety postacie nie za bardzo przypadły mi do gustu. Może ujmę to inaczej - po przeczytaniu książki wyparują mi z głowy i już nie będę o nich pamiętać. Day był rzeczywiście bardzo inteligentny i sprawny fizycznie, ale wydawał mi się trochę zbyt idealny - gdy trzeba było był mężny i odważny, a zaraz potem potulny jak baranek i obdarzony wielkim altruizmem. Natomiast z June było już lepiej. Współczułam jej straty brata i podziwiałam jej zdolności dedukcji - rośnie nam mały Sherlock Holmes! Co do reszty bohaterów to nawet nie mam co wspominać, już wylecieli mi z głowy. W każdym razie cieszyłam się z tego, że wczułam się w rolę June i w pewnych momentach miałam takie same odczucia jak ona względem tych wszystkich ludzi. Hm, chyba nikt z nas nie chciałby żyć w nieświadomości czyhającego zagrożenia, prawda?

Mimo tej specyficznej relacji między bohaterami ich sprawy rozłożyły się naprawdę dziwnie. Wydawało mi się, iż ten wątek miłosny jest wciśnięty tam na siłę, gdyż w jednej chwili się poznają, a kilka dni potem się całują, hm... Chyba, że to u mnie w książce zabrakło kilkunastu stron? Po prostu ich relacja rozwinęła się za szybko i nawet nie chciałabym jej porównywać z relacją głównych bohaterów Igrzysk, po prostu nie ma co porównywać. Wątek miłosny jak dla mnie jest infantylny i prosty.

Podobała mi się natomiast sama Republika - nie jest to może jakiś wybitnie oryginalny pomysł, ale można się wciągnąć. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie rozwinięty wątek wojny z Koloniami i Patriotami, bo to zwróciło moją uwagę bardziej niż sprawy bohaterów. Podobała mi się również zmiana jaka zaszła w June, gdy ta dowiedziała się, że Republika tak naprawdę jest strasznie zakłamana, jednak momentami miałam wrażenie, że autorka miała dobry pomysł, ale nie wyszło jej rozwinięcie go. Dodatkowo na korzyść tej książki przemawia fakt, że mamy możliwość poznania obydwu umysłów: zarówno Daya, jak i June. Narracja jest prowadzona z punktu widzenia obydwóch bohaterów.

Nie miałam jakiejś szczególnej potrzeby siedzenia notorycznie przy książce i czytania jej z zapartym tchem, gdyż tak prawdę mówiąc to niewiele się tam działo. Raz za czas jakaś walka, a tak to zwykłe lanie wody, które, o dziwo, da się jakoś przełknąć. Podsumowując całą książkę to nie jest aż tak źle jak było w Niezgodnej - może tam koncepcja była lepsza, ale za to tutaj są lepsi bohaterowie i lepiej rozłożona akcja. Jednak mimo wszystkich "ochów i achów" nad tą książką muszę przyznać, że ja się zawiodłam. Liczyłam, że po takim zachwalaniu na rynku amerykańskim czeka mnie fajna przygoda, a tak naprawdę to czułam, że Marie Lu stać zdecydowanie na więcej, ale nie potrafiła się do tego przyłożyć. Może styl autorki i akcja rozwinie się bardziej w kolejnej części? Tego nie wiem, ale chętnie się przekonam. Mimo moich lekko negatywnych uczuć do tej książki stwierdzam, że jeśli ktoś lubi dystopijne powieści to czytanie tej pozycji sprawi mu wiele przyjemności. Po prostu trzeba się samemu przekonać czy dana książka podejdzie nam do gustu. Ja mogę ją tylko polecić z zaznaczeniem jej minusów, żebyście nie byli rozczarowani. Jednak mimo wszystko wydaje mi się, że warto przeżyć przygodę w Republice razem z Dayem i June.

" - Nigdy cię nie pytałam, skąd się wzięła twoja ksywa. Dlaczego "Day"?
- Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętne czy żyjesz, czy gniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz."
0 0
Dodał:
Dodano: 30 X 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 194
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anka
Wiek: 27 lat
Z nami od: 15 V 2012

Recenzowana książka

Legenda. Rebeliant



Prawda stanie się Legendą Mroczna przyszłość, w której nic nie jest takie, jak się wydaje. Dwa odmienne światy, i dwoje młodych bohaterów, którzy stają w walce przeciwko sobie. Piętnastoletnia June – geniusz militarny kontra jej rówieśnik Day – nieuchwytny przestępca. Ich ścieżki krzyżują się. Rozpoczyna się wyścig na śmierć i życie. Republika, miejsce niegdyś znane jako zachodnie wybrzeże St...

Ocena czytelników: 5.27 (głosów: 35)