Tracy Hickman to amerykański pisarz, który zdobył sławę dzięki serii Dragonlance z gatunku fantastyki. Współpracował także z Margaret Weis, z którą napisał ponad trzydzieści powieści. Tym razem postanowił spróbować się w czymś zupełnie innym i tym sposobem czytelnicy otrzymali Wayne. Mściciel z Gotham.
Ciężko jest napisać krótkie streszczenie fabuły tej powieści, ponieważ przez przypadek można byłoby zdradzić zbyt wiele ważnych i kluczowych informacji. Chociaż z drugiej strony w temacie Batmana, zostało chyba już wszystko powiedziane co tylko można było. Mamy bowiem filmy i komiksy o przygodach tej postaci, książka miała wnosić spory powiew świeżości w tym temacie. Czy autorowi się udało? Niestety odpowiedź brzmi NIE. Dlatego ciężko jest mi napisać sensowną recenzję na jej temat. W tej książce nie ma nic dobrego, ale po kolei…
Bruce Wayne jest już w podeszłym wieku jednak nadal zmienia się w człowieka nietoperza gdy miastu zagraża ogromne niebezpieczeństwo. Ciągle także zmaga się z tragicznymi wydarzeniami ze swojej przeszłości, a dokładniej z widokiem śmierci swoich rodziców. To właśnie niezwykły zbieg okoliczności związany z tym wspomnieniem pomaga mu odkryć mroczne tajemnice jego rodziny.
W powieści autor przeplata teraźniejszość z przeszłością, niestety w nie do końca umiejętny sposób. Wszystko wygląda bardzo chaotycznie i ciężko jest się w tym połapać. Dodatkowo, czytelnik często może się zgubić w tak częstych zmianach perspektywy czasowej, co tylko wzmaga irytację.
Akcja również nie może nam nic zaoferować, no chyba, że jest się wielkim fanem Batmana. Wtedy na pewno znajdziecie momenty, w których autor was zaskoczy. Niestety pozostali mogą poczuć się przytłoczeni przez nadmiar zdarzeń i tempo, które od samego początku książki osiąga swoje apogeum i utrzymuje go do samego końca. Pan Hickam chciał aby powieść się obroniła, a niestety sprawił, że już po pierwszym rozdziale może najść ochota na rzucenie jej w kąt tak aby okrył ją całun zapomnienia.
Podsumowując. Jeżeli nie jesteście wielkimi fanami Batmana, to radziłabym omijać powieść Wayne. Mściciel z Gotham szerokim łukiem. Szkoda tracić nerwy i czas, który można wykorzystać w przyjemniejszy sposób, z dużo lepszą lekturą.
http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2012/10/wayne-msciciel...