„Kto nie rozumie historii, jest skazany na jej powtarzanie. A kiedy historia się powtarza, to stawka jest podwójna.”
Książkę tę przeczytałam już w tamtym roku, ale ostatnio nabrałam ochoty żeby ją ponownie po nią sięgnąć i tym razem zrecenzować. Film również obejrzałam, ale powieść podobała mi się bardziej. Chociaż przyznaję, efekty specjalne były świetne…
„Jeśli straciłeś nadzieję, straciłeś wszystko. A kiedy ci się wydaje, że wszystko stracone, kiedy wszystko wygląda tragicznie i beznadziejnie, zawsze jest nadzieja.”
Jest to historia o uciekinierach z innej planety – Lorien. Poznajemy ją dzięki Johnowi Smithowi (Numerowi Czwartemu), który prowadzi ją w narracji pierwszoosobowej. Rzadko kiedy spotykam się, aby taką opowieść prowadził chłopak, najczęściej jest to dziewczyna. Ale zdarzają się wyjątki, np. seria „Piękne Istoty.”
John to piętnastoletni chłopak, który w niektórych momentach chciałby być zwykłym człowiekiem, a nie Gardą. Spoczywa na nim ogromny ciężar, gdyż, jeżeli uda mu się przeżyć, w przyszłości będzie musiał zmierzyć się z Mogadorczykami, pokonać ich, wrócić na swoją ojczystą planetę i spowodować, że życie odrodzi się na niej na nowo. Johnowi towarzyszy Henri, jego stróż, a także przyjaciel i przybrany ojciec. Sara Hart do dziewczyna, którą chłopak poznaje w Paradise, kolejnym miasteczku, do którego są zmuszeni się przenieść. John zaczyna coś czuć do Sary, chociaż wie, że jego bliskość może być niebezpieczna dla niej i w każdej chwili może wyjechać.
„To najgorszy rodzaj tęsknoty. Kiedy ten ktoś jest tuż przy tobie, a ty i tak za nim tęsknisz.”
Podobał mi się pomysł nadania kosmitom numerów, aby trudniej ich było pozabijać. Autor w ciekawy sposób pokazał przybyszów z innej planety. Lorienczycy są podobni do nas – ludzi, a Mogadorczycy przypominają potwory. Pojawiają się również inne stworzenia takie jak chimery i bestie. Najciekawszym momentem w całej historii był epilog i bitwa pod sam koniec. Z miłą chęcią sięgnę po dalsze części serii „Dziedzictwa planety Lorien”.
Moja ocena: 4+/6
Źródło:
http://magiczneksiazki.blogspot.com/2012/10/pittacus-lore-je...