Blask runów

Recenzja książki Blask runów
„Blask runów” to drugi tom serii „Runy”, napisanej przez Joanne Harris. Ku mojej wielkiej radości, można ją czytać spokojnie, nawet jeśli nie czytało się pierwszej części. Miałam lekkie obawy, czy odnajdę się w tej historii, bez znajomości części poprzedniej, okazało się jednak, że nie ma czego się obawiać. „Blask runów” opowiada zupełnie inną historię, powiązaną tylko nieznacznie z tomem pierwszym.
Jednak w stosownych momentach autorka przybliża nam minione wydarzenia, więc można spokojnie czytać bez obaw, że czegoś nie zrozumiemy.

Maggie Rada i Maddy Kowalówna, żyją setki mil od siebie, nie mając pojęcia o swoim istnieniu. Obie noszą niezłamane runy, symbolizujące Dawne Dni, zanim upadł Asgard, a światem władali bogowie. Trzy lata po ostatnim Końcu Świata zanosi się na to, że znowu zbliżają się kłopoty. Ale to było do przewidzenia, w końcu bogowie dysponują przepowiednią. A przepowiednie należy wypełnić, prawda? Dlatego bogowie wyruszają z Malbry w daleką podróż do Końca Świata, aby tam spotkać się z przeznaczeniem. Ani bogowie, ani Maddy i Maggie nie przypuszczają, że są tylko pionkami w grze, a gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę.

Czytelnik wkracza do świata, w którym nordyccy bogowie próbują odzyskać swoją moc, a Maddy Kowalówna próbuje zrobić wszystko, żeby uchronić przed niebezpieczeństwem swoją siostrę. Jednak Maggie Rada, która spędza czas, krążąc po tunelach pod Uniwersalnym Miastem, jest samotna i podatna na sugestie. I niestety, bardzo szybko znajdzie się ktoś, kto będzie chciał namieszać jej w głowie. Maggie czyta księgi, których nie powinna znać. Z nich czerpie wiedzę o magii, runach i bogach, których obwinia o śmierć swojej rodziny. Dlatego kiedy pojawia się tajemniczy chłopak, Adam, który nie tylko wie o niej wszystko, ale też obiecuje pomoc w zemście, dziewczyna nie poświęca zbyt wiele czasu na zastanowienie się nad jego motywami.
I takim właśnie sposobem, dwie tak bliskie sobie osoby, stają po przeciwnych stronach. A to zdecydowanie nie jest dobra rzecz. Bo przecież obie posiadają runy, nowe, niezłamane, pełne mocy i potężne. I tylko dzięki nim może spełnić się największe marzenie bogów – odbudowa Asgardu i odzyskanie prawdziwych, potężnych aspektów. Ale żeby tego dokonać, dziewczyny musiałyby współpracować, a na to się nie zanosi. Dlatego przed naszymi bohaterami naprawdę wielkie wyzwanie, a przed czytelnikiem długie godziny wspaniałej rozrywki.

Jak zwykle w książkach o tej tematyce, najbardziej polubiłam Lokiego. Nasz biedny oszust nie ma łatwo w życiu, znowu większość jego otoczenia, chce go porwać, związać, torturować, rozszarpać na strzępy i zrobić mu wiele innych przykrych rzeczy. Każde niepowodzenie to oczywiście jego wina i nikt mu nie ufa. I jakby tego było mało, podczas pewnego incydentu z Hel udaje się uciec jego martwej żonie Sigyn. No doprawdy, jeszcze tego było mu trzeba!
Ogólnie czytanie o nordyckich bogach to dla mnie sama przyjemność. Poza tradycyjną mitologią uwielbiam też te alternatywne historie, gdzie bogowie wcale nie zginęli w Ragnaroku, lecz żyją dalej wśród nas, wybierając sobie ludzi, w których ciałach mogą żyć, z nadzieją, iż kiedyś uda im się odzyskać moc.

Bardzo się cieszę, że miałam możliwość sięgnięcia po tę książkę. Świetnie przy tym spędziłam czas, śmiejąc się do łez. Bo może i bogowie walczą o swoje być albo nie być, ale nie można im odmówić humoru!
Loki, którego wiecznie ktoś chce wykończyć. Odyn, który niby nie żyje, a jednak jest bardziej obecny niż się wszystkim wydaje. Tyr, który niby jest bogiem wojny, ale bardzo mu z tym faktem źle. Thor, który stracił swój młot, a po jego odzyskaniu wcale nie jest tak szczęśliwy, jak mogłoby się wydawać. Idun, która biega za wszystkimi pytając czy chcą jabłuszko. Bragi, który w ludzkim aspekcie zamiast zachwytu wywołuje swymi pieśniami ciarki. Muniek i Honorata, znane jako Duch i Umysł Odyna, które zapominają o swoich obowiązkach w momencie, kiedy w pomieszczeniu jest choćby jedno ciastko.
To tylko kilka przykładów, ale mogę Was zapewnić, że każdy z bohaterów jest wyjątkowy i wnosi dużo do całej historii. I większość z nich naprawdę wzbudza sympatię, mimo swoich morderczych skłonności.
Nie zapomnijmy też o Maddy i Maggie, w końcu to one grają tu główne role. Obie są silne, obie potrafią walczyć o swoje przekonania i o bezpieczeństwo swoich bliskich. Obie nie mają pojęcia, że to od nich w dużym stopniu będą zależały losy światów.

Bardzo dobrze przedstawiony świat, dopracowany pod każdym względem. Każda postać barwna i świetnie nakreślona. Lekki język, dużo akcji, dużo humoru. I dużo Lokiego oczywiście! Ta powieść niewątpliwie zasługuje na uwagę każdego miłośnika fantastyki, nawet jeśli nie mieliście okazji zapoznać się z pierwszym tomem. Gorąco polecam, naprawdę jest to coś, co trzeba przeczytać!

Więcej recenzji na blogu http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/
0 0
Dodał:
Dodano: 27 IX 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 221
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Asia
Wiek: 37 lat
Z nami od: 26 VII 2009

Recenzowana książka

Blask runów



Dwie dziewczyny, mieszkające o sześćset mil od siebie, noszą identyczne znamię: runę, symbolizującą Dawne Dni, gdy światem władali bogowie z podniebnej cytadeli,Asgardu. Teraz Asgard leży w gruzach, a jego mieszkańcy już dawno utracili moc. Przynajmniej tak się wydaje ludziom. Ale nic nie ginie na zawsze, a bogowie jeszcze się nie poddali (i na pewno nie przestali się kłócić!). Pragną mocy runów M...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5