Księga światła i sekretów

Recenzja książki Księga ogni
Pamiętacie Kopciuszka i jego historię? Macocha, złe siostry, wróżka, no i książę, biedna dziewczyna musi wiele przejść by ziściły się jej marzenia, a gdyby przenieść tę postać w całkiem inne realia, mniej bajkowe, a bardziej jak z powieści Charlesa Dickensa? Zamiast oddzielania grochu od innych ziaren i usługiwania złośliwemu rodzeństwu, życie na prowincji i to tej bardzo biednej, gdzie o wróżkach nikt nie myśli, bo i po co, no i kiedy? Dzień wypełniony jest pracą i obowiązkami, a szlachetnie urodzeni nie zaglądają do wiejskich chat. Bogatych i biednych dzieli wszystko, zamiast wspaniałego balu jest wioskowa zabawa, a książę, nawet w wersji o wiele skromniejszej też nie pojawi się. Za to jest dziewczyna marząca o życiu, w którym będzie egzystowała inaczej niż jej matka i ojciec. W jej świecie takie pragnienia szybko są przekłuwane jak balonik i to nie przez zawiść, lecz rzeczywistość. Jeżeli nadarzy się okazja, jedna na milion, zrobić krok w kierunku, jaki wydawał się do tej pory jedynie mrzonką, to wbrew obawom i wyrzutom sumienia stawia się go. Nie jest on ani prosty, ani łatwy, za to okupiony strachem przed tym co dopiero będzie i lękiem, że nie będzie już powrotu do tego co było ... Do zdesperowanych i ukrywających sekrety świat należy ...

Agnes Trussel pomimo młodego wieku nie ma zbyt wielu złudzeń co do swej przyszłości, nie rysuje się ona różowo, w ogóle trudno dostrzec w niej jakiekolwiek barwy. Wszystko wydaje się z góry już postanowione, wszystkie marzenia wydają się od początku skazane na klęskę, a tajemnica jedynie pogłębia ciemne cienie w tym krajobrazie. Jak znaleźć wyjście z sytuacji gdy nie widzi się żadnego? Każdy dzień zaczyna się i kończy pod groźbą wyjawienia tego co skrywane, każdy krok i uważniejsze spojrzenie niesie ze sobą ryzyko. Można uciec, ale dokąd? Uśmiech losu, a może jego chichot sprawia, że uchylają się drzwi nadziei, wystarczy na chwilę zagłuszyć wyrzuty sumienia i wykorzystać nadarzającą się okazję. Pantofelek tym razem nie był przepustką do spełnienia snów, jednak i bez niego udaje się czasem wejść na ścieżkę, gdzie zaczyna się wierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone. Przypadkowa znajomość otwiera przed Agnes perspektywy o jakich nie śniła, ktoś wyciąga pomocną dłoń, chociaż wcale ona na taką nie wygląda. Nieznany świat, w którym Mistrz Blacklock żyje staje otworem dla nowej mieszkanki Londynu, dziewczyna odkrywa, iż ma talent w zawodzie o jakim nie marzyła. Powoli uczy się jak z pozoru nie pasujących elementów stworzyć barwne widowisko. To co było nieprzydatne na wsi i sprowadzało na nią jedynie gniew rodziców okazuje się bardzo pomocne - wyobraźnia i fantazja pozwalają pokonywać kolejne stopnie wtajemniczenia. Nadal jednak skrywana tajemnica może zaszkodzić i nie ona jedna. Sekrety mają też inni, one też wpływają na pannę Talbot, jak w takiej sytuacji zachować się? Plac Tyburn przypomina i to dotkliwie co czeka na osobę, gdy złamie ona powszechne zasady, prawda nie zawsze daje wolność, czasem wprost przeciwnie, szczególnie gdy znaczenie słów nie wynika z tego co głoszą, a z całkiem innych powodów. Nowe otoczenie wydaje się różnić wszystkim od tego opuszczonego, ale ludzie wbrew pozorom są podobni, tajemnicy trzeba strzec aż do końca, a nawet dłużej ... Jednak nie tylko Agnes skrywa sekret, inni również je mają, one mogą wpłynąć na los dziewczyny bardziej niż mogłaby się spodziewać. Niewiele dzieli upadek od wyniesienia na szczyty, dla jednych mogą być niewielkie, inni widzą w nich dar, daleko wykraczający poza marzenia ...

"Księga ogni" przenosi czytelnika do osiemnastowiecznej Anglii ukazując jej cienie i blaski, szczególnie to pierwsze rzucają się początkowo w oczy. Ale siłą tej opowieści są przede wszystkim bohaterowie, pełnokrwiści, jednocześnie wydający się wykraczać poza swoje ramy czasowe, z drugiej jak najbardziej będącymi dziećmi tej epoki. Klimat dickensowski to pierwsza warstwa, druga przypomina twórczość Thomasa Hardy`iego, lecz historia Agnes Trussel to nie kompilacja tego co już zastało napisane, wprost przeciwnie. Jane Borodale dała czytelnikom opowieść, której wstęp zapowiada całkiem inny rozwój fabuły,a zakończenie jest całkowitym zaskoczeniem. Tak jak patrząc na wybuchające na niebie sztuczne ognie nie wiemy co czeka nas za moment, tak akcja podąża meandrami nieraz rozwijając się w całkowitym innym kierunku, niż można było się spodziewać. Główna bohaterka skłania czytających do zastanowienia się nad tym co jest dobre, a co złe i czym w rzeczywistości jest prawda ... Kopciuszek różne ma imiona i nie zawsze jego życie uzależnione jest od księcia, pantofelka i złej rodziny ...
0 0
Dodał:
Dodano: 20 IX 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 161
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 46 lat
Z nami od: 09 I 2010

Recenzowana książka

Księga ogni



Kiedy ukrywasz coś, co okryje hańbą ciebie i całą twoją rodzinę... ucieczka wydaje się najlepszym rozwiązaniem... Jest rok 1752. Agnes Trussel, dziewczyna z małej wioski w Sussex, postanawia uciec do Londynu. Przypadkowo zostaje pomocnicą twórcy fajerwerków - oschłego Johna Blacklocka. Pomimo trudnego charakteru pracodawcy Agnes dobrze czuje się w warsztacie pirotechnika, schowana między półkami...

Ocena czytelników: 5 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0