Kobieta, którą porwał wiatr - Claus Stephani

Recenzja książki Kobieta, którą porwał wiatr
Claus Stephani, urodzony w 1938 roku w Braszowie, pisarz, antropolog i publicysta. Studiował germanistykę i literaturę rumuńską na uniwersytecie w Bukareszcie. Kolekcjoner wschodnioeuropejskich żydowskich bajek i legend. "Kobieta, którą porwał wiatr" to jego pierwsza powieść.

"Kobieta, którą porwał wiatr" to historia o trzech niezwykłych kobietach, które znosiły trudy życia i musiały z dnia na dzień uczyć się, jak odnaleźć się w nowych sytuacjach. Bajla Altmann to rudowłosa Żydówka, od której zaczyna się cała historia. Wiedzie ona spokojne życie w Arwinicy dopóki widma nadciągającej II wojny światowej nie wyciągają swoich łap w stronę jej ludu. Zaczynają się prześladowania Żydów, a ona, tracąc jedyną w tamtych czasach bliską jej osobę, wyrusza w wędrówkę, z której wie, że nie wróci. W trakcie swojej tułaczki spotyka wielu ludzi. Niektórych z nich warto zapamiętać, natomiast o innych pragnie się zapomnieć jak najszybciej. Po drodze jednak otrzymuje od losu kolejną osobę, dla której warto żyć - córę Marię. Później obie nadal wędrują, poszukując swego miejsca w świecie i uciekając przed ludźmi, od których mogą zaznać tylko złego.

Bajla uczy się jak ukrywać swoje prawdziwe pochodzenie, aby uchronić siebie i córkę. Obie "stają się" Niemkami w nadziei, że dzięki temu uchronią się od prześladowań. I kiedy, rzucane przez los z miejsca w miejsca, trafiają do krainy zwanej Marmarosz, nie przeczuwają, co szykuje dla nich przeznaczenie. Zamieszkują u Katarzyny Hotzberger, która przyjmuje je jako przyszywaną córkę i wnuczkę, którymi Bóg jej nie raczył obdarzyć. Właśnie tam, w małej osadzie niedaleko Wiesenau, wiodą sobie spokojne życie, dopóki nie dopadają ich reali drugiej wojny światowej.

"Kobieta, którą porwał wiatr" jest książką, która opisuje prawdziwe wydarzenia z okresu tejże wojny. Pomimo, że pozornie te historie są nam znane, to i tak losy konkretnych ludzi szokują i wywołują smutek. Autor dla ochrony pamięci osób tam poległych, a także nadal żyjących, zmienia imiona i nazwy niektórych miejscowości, jednak nie znaczy to, że ta historia nie miała miejsca. Opisuje ona losy prawdziwych ludzi, którzy nie przeczuwali tego, co ma nadejść. Żyli sobie spokojnie, jak my, aż pewnego dnia ktoś postanowił wywrócić cały ich świat do góry nogami.

Język powieści jest dopasowany do obszaru, w jakim znajdują się w danej chwili bohaterowie, a raczej głównie bohaterki. W tłumaczeniu są obcojęzyczne wtrącenia i zdania pisane gwarą, przez co powieść początkowo czyta się odrobinę ciężko, jednak kiedy czytelnik już się do tego przyzwyczai, pozwala to lepiej wczuć się w opisywane wydarzenia i tworzy pełniejsze wyobrażenie przedstawianych miejsc. Wszechwiedzący narrator odsłania przed nami tajemnice szybciej, niż dowiedzą się o tym bohaterowie. Pisarz odkrywa przed nami historie i wierzenia prostych ludów, które żyły wtedy w małych osadach na obrzeżach lasów i w dolinach. Umożliwia także spojrzeć nam na losy zwykłych, niewinnych ludzi, na których napadano i których mordowano z zimną krwią, tylko dlatego iż ktoś im tak kazał.

Znam historię drugiej wojny światowej. Wiem, co wtedy robiono z Żydami, a i tak byłam tym wszystkim na nowo wstrząśnięta. Nie płakałam nad losem bohaterów, ale tylko dlatego, że tego bólu, który się pojawił, łzy nie mogłyby uśmierzyć. Teraz, pisząc tę recenzję, przeżywam to wszystko na nowo i dlatego też wiem, że warto jest tę książkę Wam polecić. Jest to opowieść pełna bólu i tragedii konkretnych ludzi, jak i ogółu. Ukazuje tragiczną stronę przeznaczenia i okrutne koleje losu. Jednak także opisuje miłość, piękną i gotową na wielkie poświęcenia.

Książkę tę polecam osobom, które nie boją poznać się tragicznych losów Bajli, Marii i Katarzyny, a także innych osób, których te wydarzenia dotyczą. Nie jest to powieść lekka, jednak uważam, że warto ją przeczytać, gdyż zostaje w człowieku na dłużej i pozwala dogłębniej spojrzeć na okropieństwa drugiej wojny światowej. Jednak zaznaczam, że jest to pozycja dla osób pełnoletnich! Dajcie ponieść się wichrowi, który kiedyś porwał wiele osób, niekoniecznie za ich pozwoleniem.

"Tylko to mi zostało - pomyślała. - Mała dziewczynka i wspomnienia. I ból. Ból, że nie wróci to coś, za czym się tęskniło. Ból, że znów mogło zdarzyć się to, o czym chciało się zapomnieć, a czego nie potrafiło się zapomnieć."


~http://ruczek.blogspot.com/~
0 0
Dodał:
Dodano: 12 IX 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 241
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 34 lat
Z nami od: 12 IX 2012

Recenzowana książka

Kobieta, którą porwał wiatr



– Przemyśl to sobie – powiedział rabbi Mendel. – Ładna kobieta bez mężczyzny nie należy do nikogo, a to niekiedy znaczy, że do wszystkich należy. Taki już jej los. Jest jak liść na gościńcu. Byle podmuch może ją zwiać z obranej drogi, byle przechodzień zdeptać. Wyzywająco piękne rude włosy Bajli są jej przekleństwem – ściągają pożądliwe spojrzenia rumuńskich wieśniaków i budzą zawiść ich żon. Aby...

Ocena czytelników: 5.25 (głosów: 4)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0