Victorię poznajemy w dniu jej domniemanych 18 urodzin (nikt nie zna dokładnej daty jej przyjścia na świat). Ma opuścić dom dziecka i tymczasowo przeprowadzić się go Gathering House. Ma trzy miesiące na znalezienie pracy, jeśli tego nie zrobi, nie będzie mogła zapłacić za dłuższy pobyt. Mimo wszystko nie przejmuje się tym zbytnio i po tym czasie zostaje bezdomna. W pewnym parku znalazła sobie miejsce na ogród, o którym marzyła. Tam też nocowała przez dłuższy czas. Kiedy w końcu znajduje pracę w kwiaciarni, czuje się szczęśliwa, że robi to co kocha.
Książka ta zaciekawiła mnie już od pierwszych stron. Uwiodła mnie swoją tajemniczością, a jednocześnie prostotą. Przeplatają się tu dwie historie. Pierwsza to współczesność Victorii, druga to jej losy jako dziewięcioletniej dziewczynki, która w końcu miała szansę na prawdziwy dom. Niestety, nie wykorzystała jej. Dlaczego? Powód owiany jest tajemnicą przez większą część książki, dowiedzcie się więc sami. Po ukończeniu 10 lat została uznana za niezdatną do adopcji.
"- Mówię o języku kwiatów - podjęła Elizabeth. - Pochodzi z czasów wiktoriańskich, tak jak twoje imię, gdy ludzie komunikowali się poprzez kwiaty. Gdy mężczyzna dawał młodej panience bukiet kwiatów, spieszyła do domu i próbowała odgadnąć jego znaczenie, jakby był zaszyfrowaną wiadomością. Czerwone róże znaczą miłość, żółte - zdradę. Tak więc mężczyźni musieli bardzo uważnie dobierać kwiaty.
- Co to jest zdrada? - spytałam, gdy ścieżka poprowadziła nas pomiędzy żółte róże. Elizabeth zatrzymała się. Gdy na nią spojrzałam, zobaczyłam, że posmutniała. Przez chwilę myślałam, że powiedziałam coś nie tak, ale potem dostrzegłam, że jej oczy były skierowane na róże, nie na mnie. Zastanawiałam się, kto je posadził."
Victoria wyrażała swoje uczucia przez kwiaty. Nikt jednak nie miał pojęcia o ich znaczeniu, aż podczas pierwszego dnia w pracy poznała Granta. Zaczęli porozumiewać się w tym języku. Czy po latach spędzonych w rodzinach zastępczych i domach dziecka będzie potrafiła przystosować się do dorosłego życia?
Trzeba też przyznać, że oprawa graficzna książki jest cudna. Nie chodzi mi jedynie o widoczną tu okładkę. Od środka jest ozdobiona kwiatowym printem, a na tylnym skrzydełku jest trochę o autorce wraz z jej zdjęciem.
W trakcie lektury robiłam sobie notatki o znaczeniu występujących tu kwiatów. Dopiero na końcu zorientowałam się, że było to niepotrzebne. Z tyłu autorka umieściła słownik kwiatów, z czego bardzo się cieszę. Wiele imion pochodzi od kwiatów, a tu mamy szansę poznać ich znaczenie. Okazało się też, że każdy kolor róży ma inne znaczenie. Dowiedziałam się kiedyś, że moje imię (Zuzanna) oznacza kwiat lilii wodnej, z tej książki dowiedziałam się co symbolizuje lilia.
Polecam książkę zwłaszcza tym osobom, które ciekawi język kwiatów, choć i tym, które bardziej zainteresowane są historią tutaj opisaną. Powieść ta z całą pewnością jest jedną z moich ulubionych. ♥
recenzja z mojego bloga:
krople-szczescia.blogspot.com/2012/07/v-diffenbaugh-sekretny-jezyk-kwiatow.html