Lare i tae

Recenzja książki Lare i t'ae
Eleonora Ratkiewicz ukończyła wydział biologii na Leningradzkim Uniwersytecie Państwowym. Jej doświadczenie zawodowe jest dość bogate: nauczycielka w szkole, redaktor w bibliotece lub młodszy naukowiec w instytucie i inne. Z początku próbowała swoich sił w literaturze z gatunku science fiction. Jednak w końcu skupiła się na tym co ją satysfakcjonowało, czyli w historiach o ludziach i utworach konceptualnych. Lare i t’ae to trzecia książka w jej pisarskim dorobku.

Pomiędzy ośmioma królestwami zapanował pokój. Nawet mieszkańcy stepu przestali być zagrożeniem od kiedy na tronie Najlisu zasiada Lermett. Jednak nadchodzą ciężkie czasy dla wszystkich. Każdemu królestwu zagraża straszliwa susza, która pociągnie za sobą czas głodu, wojny i krwi. Po raz kolejny Lermett może wszystkich ocalić. W końcu jest utalentowanym dyplomatą i politykiem. Tylko jak to się ma do niszczycielskiego wpływu pogody? Czy młodemu władcy uda się przekonać innych, aby się sprzymierzyć i wspólnymi siłami wygrać nierówną walkę ze zjawiskami naturalnymi?

Opis zapowiada naprawdę pełną napięcia, interesującą i wciągającą lekturę. Dlatego bardzo żałuję, że wszystkie te emocje zamknięte zostały właśnie w tych kilku zdaniach. Autorka miała naprawdę ciekawy pomysł, ale nie potrafiła wykorzystać nawet małej cząstki jego potencjału. Fabuła jest zagmatwana z powodu wielowątkowości. Może byłoby to nawet znośne gdyby nie fakt, że każdy z wątków odnosi się do zupełnie czego innego niż główna idea powieści. Akcja jest jednostajna i monotonna, przez co w powieść w ogóle nie można się wczytać. Nawet jeżeli autorce udaje się zaskoczyć czymś czytelnika, to niestety dana myśl rozwijana jest beż żadnego polotu i tak jakby w jednym wymiarze. Żadna z opisywanych emocji nie ma wyrazistości, są po prostu płaskie i nijakie.

Również bohaterowie nie zasługują na większą uwagę, ponieważ ciężko jest się zorientować o którym z nich w ogóle czytam w danym akapicie. Eleonora Ratkiewicz nadała im bowiem wiele przeróżnych przydomków, imion i w ogóle cech charakterystycznych, które jakby tak dobrze się przyjrzeć to w różnych momentach określają zupełnie inne postacie niż początkowo.

Podsumowując. Zaczynając swoją przygodę z Lare i t’ae liczyłam na naprawdę świetną książkę, od której nie sposób będzie się oderwać. Niestety w zamian otrzymałam historię, którą już po kilku stronach miałam ochotę rzucić w kąt i zupełnie o niej zapomnieć. Powieść Eleonory Ratkiewicz mogę zaliczyć jedynie do grona książek, które czytałam najdłużej. Nie polecam nikomu, chyba że chcecie napsuć sobie nerw i wynudzić się za wszystkie czasy.

http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2012/09/lare-i-tae-ele...
0 0
Dodał:
Dodano: 06 IX 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 291
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Natalia
Wiek: 38 lat
Z nami od: 02 XII 2011

Recenzowana książka

Lare i t'ae



Osiem królestw zapomniało już czym jest wojna. Dawni odwieczni wrogowie, mieszkańcy stepów, dziś spokojnie wypasają bydło i z rozrzewnieniem wspominają minione dni. Jednak kiedy nastaje straszliwa susza, w oczy ponownie zagląda widmo zagłady. Nadchodzi czas głodu i wojny, krwi i pustynnego wiatru. Tylko jedna osoba jest w stanie pogodzić zwaśnionych władców. Lermett, król Najlisu, utalentowany...

Ocena czytelników: 3.33 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 1.5