Powieści Katarzyny Enerlich są już znane większości z Was. Ja sięgnęłam po „Prowincję pełną marzeń” zachęcona pozytywnymi recenzjami czytelniczek rozkochanych w książkach tej Autorki. Lubię powieści utrzymane w takim klimacie. Sama chwalę sobie życie na prowincji, tradycyjne potrawy, lubię też poznawać historie związane z moim miastem i rodziną. Dlatego też z przyjemnością poddałam się czarowi tej książki.
Akcja powieści rozgrywa się w malowniczo położonym Mrągowie. Główna bohaterka – Ludmiła – jest dziennikarką i pracuje w redakcji lokalnej gazety. Kocha to co robi, docenia też miejsce, w którym żyje. Nie może się jedynie pogodzić z samotnością. Brakuje jej rodziców, którzy już nie żyją, tęskni też za własną rodziną. Ludka jest wielką marzycielką i głęboko wierzy, że wszechświat będzie jej przychylny. Nic jednak nie wskazuje na to, że los uśmiechnie się do niej w najbliższej przyszłości. Na domiar złego w pracy zmienia się szef, a razem z nim pojawiają się kłopoty. Na szczęście Ludmiła ma wsparcie najbliższych przyjaciółek, a pewnego dnia na horyzoncie pojawia się przystojny Niemiec. Od tej chwili każdy dzień przynosi nową niespodziankę.
Przyznam, że bardzo polubiłam główną bohaterkę. Może dlatego, że wiele nas łączy. Powieść czyta się lekko i z dużą przyjemnością. Autorka wplata w fabułę ciekawe historie związane z Mazurami, co znacznie podnosi atrakcyjność powieści i urozmaica akcję. Cała książka jest pochwałą życia na prowincji, w zgodzie z naturą, korzystania z jej walorów i podtrzymywania tradycji. Bardzo ciekawym i oryginalnym pomysłem jest umieszczenie w książce reprodukcji starych fotografii z Mrągowa i okolic. Okładka idealnie współgra z treścią. Dmuchawiec od razu skojarzył mi się z ulotnością chwil i marzeń. Dla kogoś lubiącego takie klimaty powieść będzie naprawdę miłym zaskoczeniem. Jeśli wątpicie w siłę marzeń to sięgnijcie koniecznie po tę książkę. Fabuła jest co prawda ciut przesłodzona i przewidywalna aż do bólu. Przyznam jednak, że wcale mi to nie przeszkadzało. Całkiem miłe czytadełko.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/